Weryfikacja deklaracji o wysokości opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi to wciąż pięta achillesowa samorządów. Ale jest światło w tunelu: przepisy, które ograniczają dziś jednostki samorządu terytorialnego w działaniu, mają być zmienione.
Problemem jest art. 6o ust. 1a ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2519; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 877; dalej: u.u.c.p.g.). Choć zgodnie z jego brzmieniem „wójt, burmistrz lub prezydent miasta w celu weryfikacji złożonych deklaracji może wykorzystać informacje i dane znajdujące się w jego posiadaniu oraz posiadaniu gminnych jednostek organizacyjnych, w tym przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych”, to włodarze i tak mają związane ręce. Powodem jest art. 6m ust. 1a i 1b u.u.c.p.g., wskazujący katalog danych, które gmina może pozyskać od składającego deklarację w celu wyliczenia wysokości opłaty. Nie ma wśród nich danych osobowych osób zamieszkujących daną nieruchomość. Tym samym nie ma podstaw do pozyskiwania danych zarówno w zakresie szerszym niż ustawowo wskazany, jak i z innych źródeł.
Bazy są, tylko co z tego
Powyższe potwierdzają sami samorządowcy. Wskazują, że przepisy nie pozwalają im skutecznie działać, mimo że gminy i gminne jednostki organizacyjne mają liczne bazy danych pozwalające na weryfikację deklaracji i wytypowanie tych wątpliwych uzasadniających podjęcie działań regulowanych przepisami ustawy z 29 września 1997 r. ‒ Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2651; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 511).
– Problemem jest możliwość legalnego korzystania z tych baz danych – przyznaje Maciej Kiełbus, partner w kancelarii prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners. Dodaje, że wątpliwości w tym zakresie miał definitywnie przeciąć art. 6o ust. 1a u.u.c.p.g., ale tak się nie stało. – Niestety, w 2021 r., kiedy przepis był uchwalany, nie przyjęto propozycji Senatu, który na wniosek środowisk samorządowych zaproponował nadanie mu innego niż ostatecznie uchwalone brzmienia, a mianowicie: „Wójt, burmistrz lub prezydent miasta w celu weryfikacji złożonych deklaracji może przetwarzać wszelkie niezbędne informacje, w tym dane osobowe znajdujące się w jego posiadaniu, w posiadaniu gminnych jednostek organizacyjnych oraz przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, które to podmioty mają obowiązek je w tym celu udostępniać”. Uzasadniając tę poprawkę, Senat wskazywał, że doprecyzowuje ona regulację stanowiącą podstawę weryfikacji składanych przez właścicieli nieruchomości deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, w szczególności w celu wytypowania deklaracji, które zostaną szczegółowo zweryfikowane na podstawie przepisów ordynacji podatkowej. Niestety bez żadnej merytorycznej argumentacji poprawka senacka została odrzucona, a wraz z tym pozostał problem – mówi Maciej Kiełbus.
W efekcie dziś każda dodatkowa próba pozyskiwania przez gminę informacji ponad te określone ustawą naraża administratorów tych danych na konsekwencje prawne, a nawet finansowe. Nie chcą więc tego robić w obawie przed naruszeniem przepisów RODO.
Do tego, jak zauważa Mateusz Karciarz, prawnik z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy, ustawodawca wskazał, że źródłem informacji dla gmin mogą być zbiory danych gminnych jednostek organizacyjnych oraz przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. – Tymczasem te, które działają w formie spółki komunalnej, na gruncie u.u.c.p.g. wcale nie są gminnymi jednostkami organizacyjnymi – mówi prawnik.
A Grzegorz Kubalski ze Związku Miast Polskich dodaje, że art. 6o ust. 1a u.u.c.p.g został uchwalony dopiero w roku 2021. Wcześniej pojawiały się problemy dotyczące dopuszczalności wykorzystania informacji pochodzących z innych źródeł danych, np. Systemu Informacji Oświatowej czy rejestru wyborców. Obecnie sytuacja się poprawiła, ale i tak gminom brakuje jednoznacznego wskazania możliwości korzystania z baz centralnych, np. rejestru PESEL – zauważa ekspert.
Zapłaci sąsiad
Summa summarum – jak podkreślają nasi rozmówcy – mamy dziś problem z rozwojem zjawiska pasażera na gapę. – Z powodu tych, którzy nie płacą, podnoszone są opłaty osobom, które złożyły deklaracje. Gminy w ten sposób próbują wyrównać deficyt między wpływami a kosztami funkcjonowania sytemu gospodarowania opłatami – tłumaczy Maciej Kiełbus.
‒ Co do zasady to efekt tego, że osoby unikające opłat nie obawiają się konsekwencji. Ale bywa też tak, że wynika to z braku świadomości, niewiedzy i mentalności. Dobrym przykładem są rodziny, którym urodzi się dziecko. Najczęściej dopiero po kilku miesiącach składają korektę deklaracji, uważając, że taki maluch nie wytwarza wielu odpadów – tłumaczy Mateusz Karciarz i przyznaje, że sam mechanizm korekty nie należy do najłatwiejszych. Tym bardziej że niekiedy trzeba to zrobić osobiście, a nie online. ‒ Jest więc wiele gmin, które mają o 20‒30 proc. mniej deklaracji, niż wynosi liczba mieszkańców. A zdarzają się i większe różnice. Tak jest np. w Sochaczewie, jak wykazała Najwyższa Izba Kontroli, gdzie na koniec 2021 r. zameldowanych było 33 118 osób, obowiązkiem płatności podatku od nieruchomości objętych było 14 040 właścicieli, ale liczba deklaracji o wysokości opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi wyniosła zaledwie 6163 – tłumaczy prawnik.
Ministerstwo: szykujemy zmiany
Według ekspertów kluczowym zagadnieniem wymagającym naprawy pozostaje kwestia rzetelnego deklarowania liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość. Problem ten ma podstawowe znaczenie ze względu na powszechność stosowania metody od mieszkańca.
‒ Celowe jest więc prowadzenie prac zmierzających do zmian legislacyjnych umożliwiających faktyczną weryfikację rzetelności deklaracji, względnie wprowadzenie powszechnego obowiązku ich składania i wprowadzenie sankcji karnych za ich brak – uważa Maciej Kiełbus.
Zapytaliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska, jakie są szanse na zmianę przepisów, i usłyszeliśmy, że właśnie trwają prace mające na celu umożliwienie gminom weryfikacji informacji zawartych w deklaracjach dotyczących gospodarowania odpadami komunalnymi poprzez dostęp do różnych baz i rejestrów. Poinformowano nas, że 22 maja odbyło się spotkanie konsultacyjne zespołu doradczego ds. systemowych rozwiązań w gospodarce odpadami z udziałem m.in. przedstawicieli Urzędu Ochrony Danych Osobowych w celu omówienia tego zagadnienia.
– Mam wątpliwości, czy w przypadku, gdyby taka zmiana się pojawiła, rzeczywiście dojdzie do zwiększenia szczelności systemu. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie centralnego rejestru, dzięki któremu gmina zyskałaby możliwość sprawdzenia np. po numerze PESEL, kto na jej obszarze ma obowiązek odprowadzać opłatę – twierdzi Mateusz Karciarz.
Na własną rękę
Jednak niektóre gminy nie czekają na legislacyjne zmiany. Mówią „dość” niedoskonałym przepisom i próbują coś robić na własną rękę. Przykładem jest Świdnik, który opracował aplikację pomagającą w wykrywaniu nieprawidłowości w opłatach za wywóz śmieci. Porównuje ona dane mieszkańców z bazami prowadzonymi m.in. przez urząd stanu cywilnego, miejski ośrodek pomocy społecznej, żłobki, szkoły, przedszkola czy spółdzielnie mieszkaniowe. Na tej podstawie raz na kwartał gmina może wytypować adresy mieszkań, pod które należy przesłać zapytanie dotyczące ewentualnych nieprawidłowości w deklaracji.
– Aplikacja powstała w 2019 r. Dziś korzysta z niej nie tylko Świdnik, lecz także 290 gmin w Polsce. Tygodniowo mamy po trzy‒cztery zapytania w tej sprawie ‒ mówi Karolina Fijałkowska z Urzędu Miasta Świdnik. Dodaje też, że przy pierwszym arkuszu zrobionym za pośrednictwem aplikacji ujawniono 1300 osób, które nie płaciły. – Pandemia, a potem napływ uchodźców sprawiły, że weryfikacje były robione z przerwami. Dlatego trudno dziś oszacować dokładny efekt działania aplikacji. Ruszyliśmy z nią na nowo i z czasem planujemy podsumowanie – zaznacza Karolina Fijałkowska.
Warto podkreślić, że aplikacja podlegała kontroli UODO. – Nie dostaliśmy jednak jeszcze żadnych wytycznych po tej kontroli – mówi Karolina Fijałkowska. ©℗
Najwyższa Izba Kontroli potwierdza
Problem niedoskonałych przepisów, które nie pozwalają samorządom na pozyskanie kompletnych informacji o liczbie właścicieli nieruchomości, którzy są zobowiązani do złożenia deklaracji o wysokości opłaty, dostrzega też NIK. Tylko w 2020 r. deficyt w systemach gospodarowania odpadami komunalnymi z tytułu mniejszego napływu z opłat śmieciowych wyniósł w dziewięciu badanych podwarszawskich gminach 27,1 mln zł, a w 2021 r. kolejne 13,7 mln zł – jak wynika z kontroli opisanej w raporcie ze stycznia tego roku. Najbardziej z powodu ułomności prawa cierpią te gminy, które wybrały metodę płatności od mieszkańca. Bo tu właściciele nieruchomości samodzielnie deklarują liczbę osób, za których uiszczają opłatę, i sami na tej podstawie wyliczają wysokość stawki, którą następnie uiszczają. Gminy zaś, nie mając ustawowych narzędzi do kontroli, nie mogą żądać dowodów potwierdzających dane złożone przez mieszkańców w deklaracjach. ©℗