Skala, która ma służyć ustalaniu poziomu potrzeby wsparcia, jest nieadekwatna do oceniania osób z niepełnosprawnością intelektualną. W efekcie może im być trudno uzyskać nowe świadczenie.

Na zaczynającym się dzisiaj posiedzeniu Sejm ma zacząć prace nad projektem ustawy o świadczeniu wspierającym. Okazuje się, że przyjęte w ubiegłym tygodniu przez rząd przepisy zostały zmodyfikowane w porównaniu z propozycjami, które zostały przedstawione do uzgodnień w ubiegłym miesiącu. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) zdecydowało się bowiem uwzględnić zgłaszane do projektu uwagi, ale nie wszystkie, dlatego cały czas budzi on zastrzeżenia zarówno ekspertów, jak i osób niepełnosprawnych oraz ich opiekunów.

Nie będzie kontroli

Świadczenie wspierające to nowa forma pomocy finansowej, która ma być skierowana bezpośrednio do osoby niepełnosprawnej i przysługiwać jej bez względu na wiek lub wysokość dochodów rodziny. Wspomniany projekt ustawy, poza określeniem m.in. podstawowych warunków, które trzeba spełnić, aby je uzyskiwać, oraz zasad przyznawania, zawierał też przepisy dotyczące sposobu postępowania przy marnotrawieniu świadczeń. Przewidywały one, że jeżeli w stosunku do osoby niepełnosprawnej pojawią się wątpliwości co do tego, jak wykorzystuje pomoc finansową, ZUS będzie mógł wystąpić do ośrodka pomocy społecznej o ich weryfikację. Jeśli zaś zostałyby potwierdzone, to wtedy świadczenie wspierające w całości lub części byłoby przekazywane innej, wspólnie z nią zamieszkującej i gospodarującej osobie. I chociaż podobne regulacje obowiązują w innych świadczeniach, np. 500+ czy 300+, to w odniesieniu do tej formy pomocy spotkały się z powszechną krytyką. W związku z tym resort postanowił usunąć je z projektu.

– Dobrze się stało, że przepisy zostały poprawione w tym zakresie, bo były bardzo niefortunne. Zamiast wzmacniać podmiotowość osób niepełnosprawnych, zakładały ich kontrolowanie i sprawdzanie, na co wydają pieniądze – mówi dr Rafał Bakalarczyk z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zgodnie z przepisami projektu podstawowym warunkiem otrzymywania świadczenia wspierającego ma być posiadanie decyzji o poziomie potrzeby wsparcia. Będzie on określany w skali od 0 do 100 punktów, przy czym do uzyskania pieniędzy będzie kwalifikować minimum 70 punktów, a dodatkowo kwota świadczenia będzie zróżnicowana w zależności od tego, czy dana osoba mieści się w przedziale 70–79 punktów, 80–89 punktów czy 90–100 punktów (dla dzieci poniżej trzeciego roku życia będzie obowiązywać skala od 0 do 3 punktów). Problem w tym, że do tej pory nie wiadomo było, co konkretnie będzie oceniać skala potrzeby wsparcia. Pokazał to dopiero dołączony do projektu ustawy projekt rozporządzenia. Jego elementem jest załącznik nr 1, czyli formularz, który zawiera wykaz zadań i czynności z różnych obszarów życia codziennego – każda z nich będzie oceniana pod kątem rodzaju niezbędnego wsparcia, jakiego przy ich wykonywaniu wymaga osoba niepełnosprawna, oraz częstotliwości jego udzielania i będą im przypisane konkretne wagi punktowe.

– Ministerstwo sięgnęło po hiszpańską skalę BVD, która jednak jest o tyle złym wyborem, że nie jest odpowiednia do oceniania osób z niepełno sprawnością intelektualną, w tym ze spektrum autyzmu, co będzie oznaczać, że takie osoby nie uzyskają nowego świadczenia. Zresztą sami Hiszpanie zdali sobie sprawę z wad tej skali i od tego miesiąca wdrażają w niej zmiany. Tymczasem my będziemy powielać rozwiązania, które się u nich nie sprawdziły – podkreśla Alicja Loranc ze Stowarzyszenia na rzecz Dzieci z Autyzmem „Zacisze”.

Przeciwko zaproponowanej przez MRiPS skali opowiedziały się zresztą osoby reprezentujące Protest 2119, które uczestniczyły w rozmowach z resortem na temat projektu ustawy i domagają się jej zmiany.

Bez uznaniowości

Projekt ustawy poza wprowadzeniem świadczenia wspierającego zakłada też zmiany w przepisach regulujących przyznawanie świadczenia pielęgnacyjnego. W tym przypadku również nie obyło się bez kontrowersji, a dotyczyły one w szczególności modyfikacji brzmienia art. 17 ust. 1 ustawy z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 390), tak aby wskazywał, że świadczenie pielęgnacyjne przysługuje, gdy utrudnione lub niemożliwe jest podjęcie zatrudnienia, podczas gdy obecnie jest w nim mowa o rezygnacji lub niepodejmowaniu zatrudnienia. Zdaniem części ekspertów skutkowałoby to tym, że świadczenie pielęgnacyjne miałoby charakter uznaniowy, a jego uzyskanie zależałoby od tego, jak pracownicy samorządu ocenią aktywność zawodową opiekuna (pisaliśmy o tym w DGP nr 62/23 „Zmiany w świadczeniu pielęgnacyjnym budzą obawy”).

Natomiast z projektu, który trafił do Sejmu, wynika, że MRiPS wykreśliło sporne sformułowanie i pozostawiło to dotychczasowe. Jednocześnie resort nie zrezygnował z innej propozycji, zgodnie z którą opiekun będzie mógł otrzymać świadczenie pielęgnacyjne, o ile oprócz orzeczenia o niepełnosprawności lub jej stopniu będzie wydana też decyzja o poziomie potrzeby wsparcia. Co więcej, przepisy w tej kwestii zostały w nowej wersji projektu doprecyzowane poprzez przesądzenie, że na decyzji musi być od 1 do 3 punktów (małe dzieci) lub od 70 do 100 punktów (pozostałe osoby), a więc tyle samo, ile jest potrzebnych do uzyskania świadczenia wspierającego. W praktyce będzie to powodować, że osoby, które będą się starać o świadczenie pielęgnacyjne po 1 stycznia 2024 r., będą miały do niego utrudniony dostęp. Ponadto w sytuacji, gdy wydana dla osoby niepełnosprawnej decyzja będzie wskazywać mniej punktów niż wyznaczony limit, to rodzinie nie zostanie przyznane ani pierwsze, ani drugie świadczenie.

– Wprowadzenie nowych świadczeń nie powinno odbywać się kosztem zawężania prawa do innego wsparcia – podsumowuje dr Rafał Bakalarczyk.©℗

ikona lupy />
Pomoc dla rodzin / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe