Samorządowcy walczą o nowy ustrój. W odpowiedzi rząd gotów jest odebrać starostom część kompetencji.
Samorządowcy walczą o nowy ustrój. W odpowiedzi rząd gotów jest odebrać starostom część kompetencji.
/>
/>
DGP poznał treść dwóch pism, które były przedmiotem dyskusji na posiedzeniu zespołu ds. ustrojowych i zespołu działającego przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Celem ich prac jest przygotowanie propozycji dla kompleksowej reformy samorządów.
Pierwszy dokument to „Priorytety zmian legislacyjnych mających istotne znaczenie dla funkcjonowania samorządów lokalnych”. Złożył go Związek Gmin Wiejskich RP. Wśród wielu zawartych w nim propozycji (m.in. wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych we wszystkich samorządach, wydłużenia kadencji organów) czytamy, iż inicjatywy ustawodawcze powinny zmierzać do „likwidacji zupełnej powiatów na rzecz ustanowienia działów administracji specjalnej, niezespolonej i przekazania części zadań do gmin”. Jak dodają autorzy pisma, „możliwy jest też model przejęcia przez gminy pełnej obsługi administracyjnej obywateli”. Gminy dopuszczają także scenariusz alternatywny: zachowujący powiaty, ale już jako związki gmin gwarantujące gminom wpływ na decyzje władz powiatów. „Można to zapewnić w drodze ustawowego członkostwa w radach powiatów wójtów, burmistrzów i prezydentów gmin wchodzących w skład danego powiatu” – przekonują gminy.
Kwestia dalszego funkcjonowania powiatów pojawia się także w drugim piśmie, podpisanym przez prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzę. „Jeśli ktoś chce poważnie zająć się likwidacją barier w rozwoju gospodarczym kraju, to powinien przeanalizować likwidację powiatów i przekazanie zadań gminom i samorządom wojewódzkim (zadania własne zlecone lub powierzone) lub utrzymanie powiatów i zmianę ich charakteru na obligatoryjne związki powiatowe w składzie m.in. z wójtami, burmistrzami, prezydentami oraz reprezentantami gmin wybranymi przez radnych gminnych w ilości zależnej od ilości mieszkańców” – proponuje Brejza.
Rząd nie zamierza na razie zgodzić się na całkowitą likwidację powiatów. Co nie znaczy, że nie jest otwarty na propozycje. Z naszych ustaleń wynika, że doszło do wstępnego porozumienia z samorządowcami domagającymi się zmian. Potwierdza to wiceminister administracji i cyfryzacji Marek Wójcik. – Uzgodniliśmy z samorządami, że dokonamy przeglądu zadań gminnych i powiatowych np. z zakresu drogownictwa w celu ewentualnego przeniesienia części zadań z powiatów do gmin. To znacznie uprości system bez konieczności wywracania go do góry nogami – przekonuje wiceminister.
Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich twierdzi, że powiaty nie powinny ucierpieć na takim zabiegu. – Jeśli niektóre zadania trzeba będzie przenieść z gmin do powiatów, to niewykluczone, że tak się stanie – przekonuje.
Odpowiada też na propozycje gmin podważające sens istnienia powiatów. – W ciągu kilkunastu lat i tak dojdziemy do modelu, w którym będzie tylko jeden poziom samorządu lokalnego. Ale ten poziom będzie bliższy dzisiejszym powiatom niż gminom – uważa. Dodaje, że już w tej chwili w Niemczech jest możliwość, by gmina wiejska zachowała prawo do decyzji o wydawaniu pieniędzy na potrzeby lokalnej wspólnoty, ale za wszystkie sprawy administracyjne i obsługę mieszkańców odpowiadało najbliższe miasto. Jego zdaniem w Polsce jest zbyt wiele gmin.
– To spuścizna czasów, w których do urzędu trzeba było dojść pieszo. Dziś mało kto pieszo do urzędu chodzi. Co oznacza możliwość łączenia jeśli nie gmin, to przynajmniej wspólnej obsługi kilku gmin przez jeden, mający większy potencjał, urząd – wskazuje Grzegorz Kubalski.
Gminy odbijają piłeczkę i przekonują, że obecnie współpraca między nimi a powiatami nie układa się najlepiej. Punkty zapalne wymieniają w złożonym piśmie władze Inowrocławia.
To między innymi:
– drogi. Za utrzymanie ulic w mieście odpowiadają aż cztery jednostki – w tym jedna rządowa i trzy samorządowe: miasto, powiat i województwo. Podobnie jest z zarządzaniem ruchem. „Prezydent, burmistrz czy wójt nie może decydować o tym, czy na własnej ulicy kategorii miejskiej/gminnej ma być ustawiony znak zakazu ruchu pojazdów, czy ograniczenie prędkości, bo decyduje o tym starosta” – czytamy w piśmie,
–walka z bezrobociem. Prezydent miasta jest rozliczany przez mieszkańców za poziom bezrobocia w mieście, podczas gdy nie ma on żadnego wpływu na pracę powiatowego urzędu pracy. „Starosta dysponuje środkami na dofinansowanie miejsc pracy, w tym dotacjami na uruchomienie własnej działalności gospodarczej” – argumentuje Brejza,
–problemy z planowaniem przestrzennym. „Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego przyjmuje gmina, ale interpretuje te istotne dokumenty planistyczne starosta. Bo starosta wydaje pozwolenia na budowę i odpowiada za zasób geodezyjny” – wskazuje Inowrocław.
Gminy przekonują, że zmiany na szczeblu powiatowym, tzn. ich przekształcenie bądź likwidacja, przyniosą wiele korzyści. Od finansowych (mniejsza liczba radnych, wspólne przetargi i stanowiska pracy) po organizacyjne (bardziej efektywne wykorzystanie zasobów lokalowych, struktura bardziej czytelna dla mieszkańców).
Temat likwidacji powiatów pojawia się i znika już co najmniej od kilku lat, a sami przedstawiciele tego szczebla samorządu reagują nerwowo na niemal każdą próbę uszczuplania ich znaczenia. W 2013 r. apel o ich zniesienie wystosowało ugrupowanie Janusza Palikota. Jako wstęp do wymazania powiatów z mapy administracyjnej Polski samorządy potraktowały reformę Jarosława Gowina z 2013 r., która znosiła 79 najmniejszych sądów rejonowych i przekształcała je w wydziały zamiejscowe większych, najczęściej sąsiednich.
Jak wynika z raportu Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji „Ocena sytuacji samorządów lokalnych” z 2013 r., 67 powiatów ziemskich zamieszkuje mniej niż 50 tys. osób. Tymczasem te poniżej 50 tys. mieszkańców są w gorszej sytuacji demograficznej i utrzymuje się tam wyższy wskaźnik bezrobocia niż w większych jednostkach.
Tego rodzaju apele są charakterystyczne zwłaszcza dla samorządów wiejskich. Małe gminy obawiają się o swoją przyszłość. Część z nich już przestaje istnieć, jak np. gmina Zielona Góra, wchłonięta przez miasto Zielona Góra. Dlatego też gminy chciałyby się wzmocnić poprzez tworzenie obligatoryjnych związków gmin. A więc coś, co przypomina obecne powiaty. Pytanie tylko, czy takie związki miałyby np. osobowość prawną i odrębne budżety. Moim zdaniem nie powinniśmy rozwiązywać problemów kraju przez pryzmat rozwiązywania problemów takich czy innych grup zawodowych. Wójtowie widzą zagrożenie w samorządzie powiatowym, bo na początku transformacji nie mieli nad sobą nikogo, byli najważniejszymi ludźmi w okolicy. A tu nagle w 1998 r. nad ich głowami pojawili się starostowie i czasem nie wiadomo, który z nich jest ważniejszy.
Taki scenariusz jest niemożliwy.
Ten kierunek należy popierać, ale obawiam się, że na dłuższą metę to niewiele zmieni. Według mnie wiele powiatów jest za małych, a przez to są słabe i nieskuteczne. Według stanu na 2014 r. mieliśmy w Polsce 314 powiatów i do tego 66 miast na prawach powiatu. To zdecydowanie za dużo. Powiatów powinno być 250–260. Ale to społeczności lokalne chciały mieć więcej samorządów powiatowych, stąd ich dzisiejsza nadmierna liczba. Przy ewentualnym łączeniu trzeba się liczyć z oporem lokalnej społeczności i spory o to, które miasta są ważniejsze. A to często kwestia tylko reputacji.
Nie najlepszy. Przy tworzeniu powiatów chodziło m.in. o sprawne zarządzanie drogami. Gminy, poza miastami, nie mają narzędzi do zarządzania drogami. Przesunięcie kompetencji spowoduje ich rozdrobnienie. Powiaty mają za mało pieniędzy na drogi. Być może trzeba też pomyśleć nad lepszym zarządzaniem tymi środkami. W tym kontekście łączenie powiatów w większe jednostki być może ułatwiłoby efektywne zarządzanie drogami.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama