W przyszłym roku Fundusz Pracy przeznaczy więcej pieniędzy na dofinansowanie kosztów kształcenia pracowników. Niższa będzie natomiast pula środków przewidzianych m.in. na staże, szkolenia i dotacje.
W przyszłym roku Fundusz Pracy przeznaczy więcej pieniędzy na dofinansowanie kosztów kształcenia pracowników. Niższa będzie natomiast pula środków przewidzianych m.in. na staże, szkolenia i dotacje.
Projekt ustawy budżetowej na 2023 r. przewiduje, że wydatki Funduszu Pracy (FP) będą wynosić ponad 9,6 mld zł. Oznacza to spadek o 0,5 mld zł w porównaniu do tegorocznego planu finansowego. Rząd zamierza wydać mniej pieniędzy na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, co zdaniem ekspertów znajduje uzasadnienie w obecnej sytuacji na rynku pracy. Krytycznie oceniają natomiast to, że po raz kolejny przychody FP zostaną zmniejszone na rzecz Funduszu Solidarnościowego (FS).
Do najważniejszych pozycji w wydatkach FP należą te przeznaczone na wypłaty zasiłków dla osób bezrobotnych oraz na programy na rzecz promocji zatrudnienia, łagodzenia skutków bezrobocia i aktywizacji zawodowej. Chodzi o pieniądze dla powiatowych urzędów pracy na instrumenty aktywizacji, takie jak np. staże, szkolenia, bony, dotacje na uruchomienie działalności gospodarczej czy wyposażenie stanowisk pracy. W obu tych pozycjach plan finansowy FP zakłada zmniejszenie nakładów, bo na zasiłki dla osób, które straciły pracę, zarezerwowane jest 2,3 mld zł, a na aktywizację zawodową 3,45 mld zł (podczas gdy w tym roku jest to odpowiednio 2,48 mld zł i 4,2 mld zł).
- Rynek pracy po pandemii odbudowuje się w szybkim tempie. Jego kondycja jest na tyle dobra, że chociaż gospodarka będzie mierzyła się z problemami i dynamika wzrostu wynagrodzeń ulegnie obniżeniu, to nie powinno się to przełożyć na duży wzrost bezrobocia - prognozuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Dodaje, że cały czas mamy do czynienia z wakatami i pracodawcy w obliczu recesji będą raczej rezygnować z ich zapełniania, niż redukować zatrudnienie. Zwraca też uwagę, że sam rząd w projekcie ustawy budżetowej uwzględnia wzrost stopy bezrobocia, bo na koniec 2023 r. ma wynosić 5,1 proc. (w sierpniu wynosiła 4,9 proc.), ale nie będzie on na tyle znaczący, aby wymagał zwiększenia pieniędzy na instrumenty aktywizacji zawodowej.
Również Katarzyna Siemienkiewicz z Pracodawców RP podkreśla, że chociaż widać już pierwsze oznaki spowolnienia, np. w budownictwie, to nie powinno się to przełożyć na gwałtowny wzrost stopy bezrobocia.
W planie finansowym FP, poza zmniejszeniem wydatków na niektóre zadania, jest też przewidziane ich zwiększenie. Tak stanie się w przypadku kwot na refundację wynagrodzeń młodocianych pracowników, świadczenia integracyjne oraz na Krajowy Fundusz Szkoleniowy (KFS). Ten ostatni jest wydzieloną częścią FP, z której pracodawcy mogą uzyskać dofinansowanie na pokrycie kosztów związanych z nabywaniem przez pracowników nowych kwalifikacji i kompetencji lub podnoszenia tych już posiadanych. W 2023 r. na KFS trafi 277,4 mln zł - o prawie 24 proc. więcej niż w tym roku (224 mln zł).
- Pracodawcy chętnie korzystają z KFS, ale ze względu na to, jaką kwotę mamy do dyspozycji, nie jesteśmy w stanie finansować szkoleń w oczekiwanym przez nich stopniu. Dlatego dobrze, że w przyszłym roku zostanie zwiększona - wskazuje Monika Fedorczuk, dyrektor Urzędu Pracy w Warszawie.
Łukasz Kozłowski dodaje, że wzrost nakładów w ramach KFS nie powinien być jednorazowy, ale obejmować też kolejne lata. Podkreśla, że wyzwaniem dla rynku pracy nie jest teraz radzenie sobie z problemem bezrobocia, ale zachodzące na nim zmiany związane z postępem technologicznym, do których muszą dostosować się pracownicy, tak aby nie groziła im utrata zatrudnienia. To wymaga jednak inwestowania w ich kształcenie. Dlatego, aby KFS lepiej spełniał swoją rolę, musi mieć zapewnione odpowiednie finansowanie.
W planie finansowym FP na 2023 r. znajduje się też kilka pozycji, które nie służą bezpośrednio celom, dla których został on utworzony. Tak się bowiem składa, że jest on wykorzystywany przez kolejne rządy do pokrywania kosztów różnych zadań. Najświeższym przykładem takiego postępowania jest uchwalona w tym miesiącu przez Sejm ustawa, która wprowadza świadczenia dla pracodawców poszkodowanych w wyniku katastrofy ekologicznej na Odrze, finansowane właśnie z FP, a przez wiele lat z tego źródła pokrywano koszty staży i specjalizacji lekarzy. Natomiast w przyszłym roku w FP zaplanowane zostały pieniądze na dopłaty do pracowniczych planów kapitałowych, program „Maluch Plus” i obniżenie opłaty ponoszonej za pobyt dziecka w żłobku.
Przy czym w opinii ekspertów jeszcze gorszym zjawiskiem jest zmniejszanie przychodów FP kosztem FS. Przypomnijmy, że od 2019 r., gdy zaczął działać FS, wynosząca 2,45 proc. składka na FP jest dzielona pomiędzy oba fundusze. Na początku na ten pierwszy przekazywany był 1 proc. tej należności, a na drugi pozostałe 1,45 proc. Jednak w 2021 r. nastąpiła zmiana, w wyniku której na FS wpływa 1,45 proc. składki, a na FP tylko 1 proc. Analogicznie będzie też w 2023 r., a przyjęcie takiego rozwiązania jest spowodowane tym, że FS, który pierwotnie miał wspierać osoby niepełnosprawne, otrzymał do realizacji dodatkowe zadania, w tym finansowanie 13. emerytury, na co potrzeba więcej pieniędzy.
- W ten sposób rząd zmienia zupełnie charakter FP, bo płacona przez pracodawców składka stała się daniną na cele emerytalne - stwierdza Łukasz Kozłowski.
Katarzyna Siemienkiewcz dodaje, że takie swobodne sięganie przez rząd po pieniądze FP skłoniło Radę Dialogu Społecznego do podjęcia prac nad zaproponowaniem przepisów, które dawałoby stronie pracodawców i związków zawodowych prawo do współdecydowania lub wyrażania opinii przy wydatkowaniu środków FP, co mogłoby temu zapobiegać. ©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama