Płyną fundusze z kasy państwa na łączenie gmin. To zachęta do tworzenia aglomeracji. Już się udało połączenie dwóch zielonogórskich samorządów. Ale dyskusja, czy warto to robić, trwa. Czy to jest prestiż, czy też utrata tożsamości, biorąc pod uwagę ćwierćwiecze od wprowadzenia samorządności w Polsce? I jak tego dokonać? Duże miasta do tego dążą. Bo się wyludniają, m.in. dlatego że część mieszkańców przenosi się na obrzeża, czyli do małych gmin. Bo potrzebują terenów rozwojowych. Bo łatwiej będzie o unijne fundusze. Duże samorządy deklarują, że po połączeniu państwowe pieniądze będą przekazane przyłączonym jednostkom. Te nie zawsze są chętne na fuzje. Niektóre twierdzą, że doskonale sobie radzą same. Mają dobry budżet, drogi, szkoły. I poczucie, że lepiej potrafią zarządzać własnymi sprawami. Nie chcą łączyć się z pobliskim miastem.
100 mln zł dostała od skarbu państwa Zielona Góra na polepszenie warunków po dobrowolnym połączeniu miasta z gminą wiejską Zielona Góra. 120 mln zł ma dostać Rzeszów za przyłączenie gmin Trzebownica i Krasne. W pierwszym przypadku było referendum. W drugim – konsultacje i uchwały lokalnych samorządów
– U nas to już kolejne przyłączenie. Wcześniej było siedem sołectw. Ale to już historia. Miasto musi się nadal rozwijać – mówi rzecznik Rzeszowa Maciej Chłodnicki.
Pieniądze i argumenty
Jednym z podstawowych powodów łączenia się gmin miejskich i okalających je wiejskich jest demografia. Miasta się wyludniają. Chcąc pozyskać tereny inwestycyjne i większe podatki, próbują fuzji. Dla miast jest to bardzo ważne. Jednym z argumentów jest też gęstość zaludnienia przed przyłączeniami.W Rzeszowie było to ok. 3 tys. osób na 1 km kw. – Deweloperzy nie mieli tu już gdzie i jak budować – mówi rzecznik Chłodnicki. Dodaje, że miastu potrzebna jest przestrzeń. Daje ją właśnie przyłączanie ościennych gmin.
– Fuzja samorządowa oznacza zwiększone dochody budżetowe i może pozwolić na efektywniejsze uzyskiwanie dotacji unijnych, które samorząd będzie mógł przeznaczyć na wprowadzanie w życie projektów większych niż realizowane dotychczas. Wzrośnie także potencjał połączonych jednostek w zakresie modernizacji i rozwoju infrastruktury – przekonuje zadowolone z połączenia Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
Zachęty
Miasta wchłaniające gminy proponują ich mieszkańcom różne udogodnienia. Maciej Chłodnicki przypomina, że w dołączonych wcześniej sołectwach wybudowano hale sportowe i szkołę.
– Obniżyliśmy podatki od nieruchomości do najniższego poziomu, podobnie rolny i ceny biletów lokalnej komunikacji – mówi z kolei prezydent miasta Zielona Góra Janusz Kubicki. Kończy drugą kadencję. Wybory w tym mieście ustalone są na 15 marca (w związku z wcześniejszym połączeniem gmin Zielonej Góry miejskiej i wiejskiej). Urzędujący włodarz dodaje, że warto wykorzystać ostatnią transzę funduszy unijnych. Może to w powiększonym obszarze będzie bardzie efektywne. Władze planują budowę parku naukowo-technologicznego i obwodnicy miasta.
Bez entuzjazmu
Małe gminy patrzą na pomysł sceptycznie. Zwłaszcza te, które dobrze sobie radzą. – Większość mieszkańców gminy wiejskiej Zielona Góra była za połączeniem z miastem. Ale ta większość nie była przytłaczająca. Wynosiła kilka procent – mówi były już wójt gminy wiejskiej Zielona Góra Mariusz Zalewski. – Ostatnio liczba mieszkańców wzrosła u nas o 1/3. Ci z miasta szukają u nas ciszy, przyrody, nawet saren krążących w okolicy. Ale mają też potrzeby, których gmina wiejska nie zapewni. To prawda. To są teatry, muzea, szkoły średnie. Prawdziwe połączenie na pewno potrwa kilka lat. Pozytywne na pewno jest to, że w ramach nowej jednostki samorządu terytorialnego powstanie dzielnica Nowe Miasto, która będzie reprezentowała potrzeby naszej byłej już gminy. Czy jestem sceptykiem? Nie. Może taka jest tendencja funkcjonowania samorządów.
Radzimy sobie
– Co nam da miasto – pyta wójt gminy wiejskiej Zgorzelec Piotr Machaj. Choć przyznaje, że pomysły połączenia z miastem były. – Mamy drogi, kanalizację, szkołę, przedszkola i dobry budżet. Samorząd się u nas sprawdza.
Przeciwnicy połączeń przyznają, że w skali kraju tworzenie aglomeracji to oszczędność. Mniej będzie urzędników, nauczycieli. Ale też mniej przedstawicieli małych jednostek terytorialnych w dużych aglomeracjach. Tylko 2–3 osoby pójdą od nas do rady w mieście. Kto będzie dbał o lokalne interesy – pytają włodarze małych gmin.
– Bronimy gmin, które mają być wchłonięte przez miasta – mówi Leszek Świętalski z zarządu Związku Gmin Wiejskich. – Przyłączenie takiej małej jednostki to właściwie jej likwidacja. A zachęty finansowe są złudne. Pieniądze popłyną na początku, a potem wsie zostaną zapomniane. Środki wykorzystają na cele ogólne, z których lokalna społeczność nie będzie miała korzyści.
Różne wzory
Modele europejskie są różne. Niemcy odgórnie zarządzili tworzenie aglomeracji. Ale np. we Francji jest ok. 35 tys. gmin. Mniejsze od polskich są gminy austriackie czy szwajcarskie. Mała samodzielna jednostka nie musi generować dużych kosztów. Jeden, dwóch urzędników załatwia wszystkie gminne sprawy bieżące. A policja? Podatki? Wodociągi? Utrzymanie dróg? Od tego są outsourcing lub związki międzygminne. A ludzie czują, że są u siebie i mają wpływ na to, co dzieje się wokół. Lepszym pomysłem, jak przyznają samorządowcy z małych gmin, jest tworzenie polityki regionalnej, wzmacnianie sołectw.
– To jest nie tylko szansa na pozyskiwanie funduszy, ale też możliwość tworzenia wspólnych ośrodków pomocy społecznej, placówek oświatowych, prowadzenia polityki turystycznej – mówi Mirosław Broniszewski, wójt gminy Przykona w powiecie tureckim.
Sposób 1. Z inicjatywy Rady Ministrów...
Jeżeli o połączenie wnioskuje Rada Ministrów, konieczne jest zasięgnięcie przez ministra administracji i cyfryzacji opinii zainteresowanych rad gmin. Ta z kolei musi być poprzedzona przeprowadzeniem w gminach konsultacji z mieszkańcami.
Rada gminy w uchwale w sposób szczegółowy określa formę konsultacji, sposób, czas i miejsce jej przeprowadzenia, reguły ustalenia wyników, oraz sposób ich przekazania społeczności lokalnej. Najczęstszą formą przeprowadzania konsultacji z mieszkańcami jest ankieta. Niektóre gminy przeprowadzają konsultacje poprzez swoje strony internetowe. Mogą one przybrać formę referendum.
Zgodnie z art. 4a ust. 2 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym konsultacje z mieszkańcami w sprawach zmiany granic gmin lub granic miasta polegającej na wyłączeniu obszaru lub części obszaru jednostki pomocniczej gminy i jego włączeniu do sąsiedniej jednostki pomocniczej tej gminy lub do sąsiedniej gminy mogą zostać ograniczone do mieszkańców:
● jednostki pomocniczej gminy objętych zmianą – przez odpowiednie rady gmin,
● gmin objętych zmianą naruszającą granice powiatów lub województw – przez odpowiednie rady powiatów lub sejmiki województw.
Gdy zmiana granic gmin będzie naruszać granice powiatów lub województw, minister musi dodatkowo zasięgnąć opinii odpowiednich rad powiatów lub sejmików województw.
Jednostki samorządowe przedstawiają opinie ministrowi administracji i cyfryzacji w terminie 3 miesięcy od otrzymania wystąpienia o ich wydanie. Naruszenie tego terminu oznacza, że wymóg zasięgnięcia opinii uznaje się za niespełniony.
Sposób 3. ...mieszkańców
Gdy inicjatorem zmian granic gminy są jej mieszkańcy, musi się odbyć referendum lokalne. Przeprowadza się je na wniosek co najmniej 15 obywateli, którym przysługuje czynne prawo wyborcze. Pytanie powinno określać szczegółowo proponowane zmiany w podziale terytorialnym. Informację o publikacji w wojewódzkim dzienniku urzędowym protokołu wyniku przekazuje ministrowi ds. administracji wojewoda.
Sposób 2. ...gminy...
Aby wniosek zainteresowanej rady gminy (lub rad gmin) do ministra administracji i cyfryzacji o zmianę granic został uwzględniony, muszą być spełnione następujące warunki:
● w gminie (lub gminach) zostały przeprowadzone konsultacje z mieszkańcami,
● do wniosku wraz z uzasadnieniem dołączone zostały niezbędne dokumenty, mapy i informacje potwierdzające jego zasadność oraz opinie rad gmin. W przypadku zmiany granic, które naruszać będą granice powiatów lub województw – opinie odpowiednich rad powiatów lub sejmików województw,
● wniosek został zaopiniowany przez wojewodę właściwego dla gminy lub gmin objętych wnioskiem.
We wszystkich opisanych przypadkach zmiana granic gmin następuje w drodze rozporządzenia Rady Ministrów.
OPINIE EKSPERTA
Procesy łączenia się gmin, ale i związanych z tym protestów, są złożone. Może chodzić zarówno o miejsce pracy dla szwagra, jak i o koordynację organizowania życia w aglomeracji. Na pewno jest to też kwestia ekonomiczna. Jeśli małe samorządy radzą sobie dobrze, to nie widzą powodów, by łączyć się choćby z miejską gminą obok. A i mieszkańcy nie zawsze pałają chęcią administracyjnej zmiany swojego miejsca zamieszkania. Nie ma ruchów oddolnych dążących do połączeń. Nie ma zazwyczaj woli ludu. Jest jednak problem dużych wyludniających się miast, które muszą szukać nowych podatników i nowych terenów inwestycyjnych. Czy zwycięży u nas model francuski z dużą liczbą gmin czy też niemiecki, stawiający na aglomeracje i konsolidacje samorządowych jednostek? U nas to chyba pytanie otwarte. Interesy są rozbieżne. Nie stawiałbym kropki nad „i”...
Dajmy ludziom spokój. Niech się rządzą na własnym podwórku swoimi lokalnymi sprawami. Oni najlepiej wiedzą, czego im potrzeba. Są mądrzejsi od różnych decydentów. Nie trzeba na siłę tworzyć metropolii. Nie można deprecjonować małych gmin, które dobrze sobie radzą. Mają poczucie tożsamości. Nikt nie powinien ich na siłę łączyć czy dzielić. Ważna jest lokalna świadomość. Na tym polega samorząd. Przecież po to był tworzony te 25 lat temu.