Indywidualne powiadamianie o głosowaniu i przezroczyste urny będą kosztować budżet państwa ponad 100 mln zł.
Nowelizacja prawa wyborczego / Dziennik Gazeta Prawna
Takie są koszty propozycji zawartych w prezydenckim projekcie nowelizacji kodeksu wyborczego, który w ubiegłym tygodniu trafił do Sejmu. Ma on zapewnić większą przejrzystość wyborczych procedur, wyeliminować zarzuty dotyczące nierzetelności wyborów oraz zachęcić obywateli do udziału w głosowaniu.
Informacja dla każdego
Temu ostatniemu celowi mają służyć imienne zawiadomienia doręczane wszystkim uprawnionym do głosowania. Miałyby się w nich znaleźć m.in. informacje o rodzaju i dacie wyborów, sposobie oddawania głosu i warunkach jego ważności. Pomysł nie jest nowy – w nowelizacji z 2010 r. identyczne rozwiązanie przyjął nawet Sejm, ale zrezygnowano z niego po poprawkach Senatu.
Eksperci chwalą inicjatywę prezydenta. Wskazują, że takie zawiadomienia mogłyby być remedium na niski poziom wiedzy na temat procedur wyborczych w Polsce.
– Wyraźnie pokazują to badania, np. w 2011 r. prawie jedna trzecia ankietowanych na tydzień przed wyborami parlamentarnymi nie znała ich daty. Dobrze jednak byłoby, aby takie zawiadomienia zawierały także informacje na temat ułatwień w głosowaniu, w tym dla osób niepełnosprawnych – uważa dr Jarosław Zbieranek, ekspert Centrum Studiów Wyborczych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
– To pożyteczne rozwiązanie, dzięki któremu każdy wyborca miałby w ręku informację, w jaki sposób głosować. Należy jednak mieć na uwadze ograniczoną skuteczność doręczania takich zawiadomień. Wyborca nie musi ich odbierać ani zapoznawać się z ich treścią, trudno też wyobrazić sobie kontrolowanie tego, czy wójt realizuje swoje zadanie oraz czy wypełnia je w ustawowym terminie – wskazuje dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Obowiązek powiadomienia wyborców będzie spoczywał właśnie na wójcie (burmistrzu, prezydencie miasta), który będzie musiał najpóźniej w 10. dniu przed wyborami doręczyć pismo w tej sprawie każdemu uprawnionemu do głosowania. Jak wynika z projektu, wydatki na zawiadomienia nie będą niskie. Szacuje się, że obciążenia budżetu z tym związane wyniosą aż 80 mln zł.
– Należałoby się zastanowić, czy te środki nie powinny zostać przeznaczone w pierwszej kolejności na pilniejsze potrzeby, np. stworzenie państwowej służby informatycznej, która zajęłaby się budową państwowego systemu do obsługi wyborów, niezależnego od podmiotów prywatnych i problemów związanych z przeprowadzaniem przetargów – mówi dr Ryszard Piotrowski.
– Może udałoby się zmniejszyć koszty, wprowadzając odpowiednie rozwiązania organizacyjne, np. zaangażowanie urzędników gminnych czy kurierów jako służby doręczeniowej. Można by też rozważyć początkowo ograniczenie zastosowania zawiadomień do grup wyborców, dla których udział w wyborach stanowi największą trudność, np. niepełnosprawnych czy w zaawansowanym wieku – przekonuje dr Jarosław Zbieranek.
Kosztem niewidomych
Projekt zakłada natomiast, że zmniejszenie wydatków wyborczych nastąpi dzięki rezygnacji z nakładek na karty sporządzonych w alfabecie Braille’a, które umożliwiają głosowanie niewidomym. W jego uzasadnieniu wskazuje się, że zainteresowana takim sposobem głosowania jest znikoma liczba osób, a koszt przygotowania wyborów z tego powodu wzrósł w ciągu ostatnich czterech lat o ponad 50 mln zł.
– Rezygnacja z tych ułatwień nie jest właściwym posunięciem, skazuje bowiem osoby niewidome na niebranie udziału w wyborach lub głosowanie tylko przez pełnomocnika. Należałoby raczej wprowadzić zasadę wcześniejszego zgłoszenia woli głosowania w takiej formie przez wyborcę niepełnosprawnego i przygotowanie odpowiedniej liczby kart i nakładek dla ustalonej w ten sposób grupy zainteresowanych – uważa dr Ryszard Piotrowski.
Koperty w urnie
Dodatkowe środki z budżetu wydamy też na wprowadzenie proponowanych w projekcie przezroczystych urn do głosowania. Kancelaria Prezydenta szacuje, że koszt jednej urny wyniesie około 1000 zł, a ich wymiana w 27,4 tys. obwodów pochłonie ok. 28 mln zł.
– Pozwoli to zwiększyć zaufanie do procesu przeprowadzania wyborów. To też ukłon w stronę wcześniejszych propozycji opozycji, która domagała się wprowadzenia takich urn. Tajność głosowania zostanie zachowana dzięki zastosowaniu kopert, do których wyborcy włożą swoje karty. Pozwoli to też na połączenie wszystkich kart, na których wyborca oddaje głosy, a to ułatwi wyciąganie wniosków odnośnie do prawidłowości przeprowadzenia wyborów i ważności oddania głosu – zauważa prof. Jerzy Regulski, doradca prezydenta i ekspert Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej.
Temu celowi ma służyć także wprowadzenie wymogu wskazywania przez obwodowe komisje wyborcze, z jakich przyczyn oddane głosy zostały uznane za nieważne. W ostatnich wyborach samorządowych było ich bowiem blisko 10 proc., a w przypadku sejmików wojewódzkich aż 18 proc. W związku z tym padały zarzuty o nieprawidłowości i fałszerstwa wyborcze.
– To bardzo dobre rozwiązanie, które pozwoli uzyskać ważne dane o liczbie tzw. pustych głosów oraz przypadkach, w których wyborca zaznaczył błędnie dwóch lub więcej kandydatów. Jest to więc krok w stronę rzetelnego wyjaśniania przyczyn odsetka głosów nieważnych, co mam nadzieję ukróci spekulacje na ten temat – zaznacza dr Jarosław Zbieranek.
Zmiany w PKW
Prezydent proponuje także powrót do jednostronnych kart do głosowania zamiast stosowania książeczek wyborczych. Chce doprecyzowania przepisów, tak aby jednoznacznie wynikało z nich, że stosuje się jedną kartę zadrukowaną jednostronnie, a nie kilka ich plików spiętych w broszurę.
– Choć wymóg sporządzenia jednej karty wynika już z obecnych przepisów (zgodnie z art. 40 i 438 kodeksu wyborczego głosowanie odbywa się przy użyciu karty, która może być zadrukowana tylko po jednej stronie i na której zamieszcza się wszystkie listy kandydatów – przyp. red.), to takie doprecyzowanie może być konieczne, skoro Państwowa Komisja Wyborcza w wydanych przez siebie regulacjach dopuściła stosowanie książeczek – wskazuje dr Ryszard Piotrowski.
Projekt przewiduje też zmiany w funkcjonowaniu organów wyborczych, w tym filmowanie prac obwodowych komisji przez mężów zaufania po zakończeniu głosowania. Proponuje także powoływanie członków PKW na 9-letnią kadencję i wprowadzenie zasady, że jej przewodniczącym mógłby zostać tylko sędzia Trybunału Konstytucyjnego, mimo że zasiadają w niej także sędziowie Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego.
– Wszyscy członkowie PKW mają najwyższe kwalifikacje prawnicze, a ograniczenie wyboru przewodniczącego tylko do sędziów TK nie znajduje uzasadnienia. Mogą więc pojawić się zarzuty dyskryminacji pozostałych. Co więcej, spośród tych organów sądowniczych to właśnie Trybunał Konstytucyjny jest najmniej zdystansowany od Sejmu, który wybiera jego członków bezwzględną większością głosów – podkreśla dr Ryszard Piotrowski.
30,5 mln osób jest obecnie uprawnionych w Polsce do głosowania. Zgodnie z projektem każda z nich powinna zostać zawiadomiona o wyborach
Etap legislacyjny
Projekt ustawy czeka na rozpatrzenie przez Sejm