Dyrektorskie wynagrodzenie w ministerstwach i kancelarii premiera to średnio ponad 19 tys. zł brutto. Problem jednak w tym, że te stanowiska często są jak zabawa w gorące krzesła. Można stracić pracę z byle powodu.
Dyrektorskie wynagrodzenie w ministerstwach i kancelarii premiera to średnio ponad 19 tys. zł brutto. Problem jednak w tym, że te stanowiska często są jak zabawa w gorące krzesła. Można stracić pracę z byle powodu.
Takie wnioski można wyciągnąć z ostatniego sprawo zdania szefa służby cywilnej. Wynika z niego, że w ubiegłym roku powołania i odwołania objęły odpowiednio 24 proc. i 22 proc. wyższych stanowisk w korpusie, czyli niemal co czwartego zatrudnionego.
Obecnie jest 3452 dyrektorów i ich zastępców. To o 63 więcej niż w poprzednim roku. Co ciekawe, przez ostatnie sześć lat liczba powołań na stanowiska dyrektorskie niemal się podwoiła, i to mimo spadku ogólnej liczby członków korpusu służby cywilnej. Tylko w pojedynczych przypadkach szefowie urzędów decydowali się na zamieszczenie ogłoszeń o wolnym stanowisku. Reszta pochodzi z powołania.
Niestabilne kadry osłabiają państwo
Fluktuacja utrzymuje się na podobnym poziomie od 2016 r., czyli od zmiany przepisów, zgodnie z którą wyższe stanowiska w służbie cywilnej są obsadzane bez konkursów, w trybie powołania i odwołania. Przed 2016 r. trzeba było wygrać konkurs, a zwycięzca po pewnym czasie miał zagwarantowane zatrudnienie na czas nieokreślony. Dyrektor generalny musiał mieć solidne podstawy, aby zwolnić go z pracy.
- Takiej rotacji nie było, gdy na stanowiska dyrektorskie był rozpisywany konkurs, a zwolnienie musiało być mocno uzasadnione. Nie było jej nawet w czasie zmiany ekip rządowych. Zmieniali się co najwyżej dyrektorzy generalni, którzy - co zrozumiałe - zawsze byli zaufanymi osobami ministra lub innego szefa urzędu - komentuje prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Konkursy dawały stabilność zatrudnienia w administracji rządowej na takim samym poziomie, jaki jest dziś na niższych posadach w urzędach. Obecnie rządową posadę na wyższym szczeblu można stracić z dnia na dzień bez poznania przyczyny takiej decyzji przełożonego.
Urzędnicy zaniepokojeni fluktuacją
- Liczba powołań i odwołań dotyczących stanowisk kierowniczych utrzymuje się na wysokim poziomie. W ubiegłym roku odnotowano 852 powołania i 767 odwołań, co oznacza, że objęły one odpowiednio 24 proc. i 22 proc. wyższych stanowisk w służbie cywilnej. Najwięcej takich decyzji dotyczyło zastępców dyrektora departamentu komórki równorzędnej - odpowiednio: 41 proc. i 35 proc. stanowisk. Świadczy to o niestabilności korpusu służby cywilnej w segmencie wyższych stanowisk - wyraża swoje zaniepokojenie Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Państwowej (KSAP).
Przypomina, że absolwenci KSAP bardzo często startowali w konkursach na stanowiska kierownicze, a ich wiedza i kompetencje są potwierdzone państwowymi egzaminami i certyfikatami.
Obecnie wskaźnik fluktuacji w całej służbie cywilnej kształtuje się na poziomie 8,8 proc. Aby utrzymać stabilność zatrudnienia w administracji, nie powinien przekraczać 5 proc.
Luka kompetencyjna łatana kursem
Eksperci i sami urzędnicy podkreślają, że utrzymujący się wysoki poziom wymiany kadr na najwyższych stanowiskach wynika z tego, że wiele osób, które tam trafiają, nie ma odpowiednich kwalifikacji, a o ich zatrudnieniu najczęściej decyduje wąskie grono znajomych szefa urzędu.
- Konieczna jest zmiana trybu obsadzania stanowisk kierowniczych. Niezbędna jest większa otwartość polegająca chociażby na publikowaniu ogłoszeń o wakatach. Oczekujemy też lepszej weryfikacji spełniania merytorycznych kryteriów przez kandydatów. Rzetelne badanie przygotowania kandydatów do pełnienia funkcji kierowniczych w służbie cywilnej, w tym ocena ich wiedzy, doświadczenia i kompetencji, są kluczowe. Tym bardziej że co czwarta osoba powołana na stanowisko kierownicze w 2021 r. pochodziła spoza korpusu służby cywilnej - wylicza Jerzy Siekiera.
- O luce kompetencyjnej tych osób może świadczyć to, że KSAP przygotowała kurs „Vademecum administracji - studium dla dyrektorów w służbie cywilnej”, w ramach którego dyrektorzy generalni oraz dyrektorzy departamentu o „niedługim stażu w służbie cywilnej” mogą uzyskać „praktyczną wiedzę na temat zasad funkcjonowania administracji publicznej” - dodaje ekspert.
Doświadczenie? Niepotrzebne
W 2016 r. z przepisów zniknął także wymóg posiadania doświadczenia zawodowego przez kandydatów na dyrektorów w administracji państwowej, w tym na kierowniczych stanowiskach.
- W jednej z naszych komórek odwołano doświadczonego dyrektora po praktykach w Oxfordzie, znającego języki obce. W jego miejsce powołano sekretarkę, która nie ma ani takich kompetencji, ani doświadczenia jak jej poprzednik. Do tej pory nie potrafię zrozumieć tej decyzji - mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
W ostatnim czasie jeden z wojewodów odwołał też doświadczoną dyrektorkę odpowiadającą za zarządzanie kryzysowe tylko dlatego, że miała inny pogląd na temat wsparcia dla uchodźców.
Doktor Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego, podkreśla, że służba cywilna powinna być z założenia apolityczna. - Powołanie jest słabą formą zatrudnienia, a do tego jest nadużywane. Tak duża fluktuacja pokazuje brak stabilności administracyjnej i sprawia, że cała pamięć urzędnicza staje się ulotna. Osłabia to funkcjonowanie państwa. Podobnie jak niedostatecznie zweryfikowane kadry - konkluduje.
Obecnie wskaźnik fluktuacji w służbie cywilnej kształtuje się na poziomie 8,8 proc. Aby utrzymać stabilność zatrudnienia w administracji, nie powinien on przekraczać 5 proc.
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama