Planowana nowelizacja ustawy o służbie cywilnej trafiła do kosza. Z naszych informacji, uzyskanych w kancelarii premiera, wynika, że zaprzestano prac nad projektem, który miał m.in. odformalizować nabór na wolne stanowiska, zwiększyć liczbę cudzoziemców w urzędach oraz wprowadzić odznaczenia dla zasłużonych urzędników.
Planowana nowelizacja ustawy o służbie cywilnej trafiła do kosza. Z naszych informacji, uzyskanych w kancelarii premiera, wynika, że zaprzestano prac nad projektem, który miał m.in. odformalizować nabór na wolne stanowiska, zwiększyć liczbę cudzoziemców w urzędach oraz wprowadzić odznaczenia dla zasłużonych urzędników.
Szef służby cywilnej Dobrosław Dowiat-Urbański nie tak dawno przekonywał nas, że najpóźniej w połowie marca 2022 r. projekt zostanie zaakceptowany przez rząd. Jak się jednak okazuje, nie udało mu się przekonać Rady Ministrów do przyjęcia tych rozwiązań, choć nie było wśród nich przepisów budzących duże kontrowersje. Nowelizacja nie wprowadzała np. zwiększonych rekompensat za pracę po godzinach, a na tym najbardziej zależało urzędnikom. Proponowano natomiast mniej korzystne niż obecnie rozliczanie czasu pracy.
– To już kolejna zapowiedź nowelizacji pragmatyki urzędniczej przez szefa służby cywilnej, która ląduje w koszu. To pokazuje, jak słaba jest pozycja tego stanowiska, które sprowadza się do podrzędnej roli dyrektora jednego z departamentów w kancelarii premiera – mówi prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Brak inicjatywy ustawodawczej i odrębnego urzędu sprowadza tę funkcję do administrowania i pozwala co najwyżej na wydawanie zaleceń stosowania dobrych praktyk w urzędach – dodaje.
Dobrosław Dowiat-Urbański chciał, aby ustawa obowiązywała już na 100-lecie uchwalenia pierwszej ustawy o służbie cywilnej (17 lutego 2022 r.). Przy tej okazji urzędnicy mieli otrzymać specjalne odznaczenie – Za Zasługi dla Służby Cywilnej. Projekt zakładał, że 17 lutego będzie Dniem Służby Cywilnej (obecnie nieformalnie takim świętem jest 11 listopada).
Zdaniem ekspertów taka okrągła rocznica byłaby dobrą okazją do zreformowania całej administracji państwowej. Prace nad reformą systemu wynagradzania i zatrudniania prowadzone były w resorcie finansów, ale proponowany tam model korporacyjny nie odpowiadał związkowcom. Na razie od stycznia 2016 r., kiedy to wprowadzono możliwość powoływania dyrektorów bez konkursów, nie ma woli politycznej do kolejnego reformowania służby cywilnej.
Eksperci zwracają też uwagę, że niedoszła nowelizacja miała ułatwić zatrudnianie cudzoziemców w polskich urzędach. A to rozwiązanie przydałoby się w obecnej sytuacji. Projekt zakładał bowiem zmianę obowiązujących zasad w tym zakresie. Obecnie osób z obywatelstwem innym niż polskie jest w administracji niewiele. Aby zatrudnić obcokrajowca, dyrektor generalny musi wystąpić do szefa służby cywilnej o zgodę na uwzględnienie takiej możliwości w naborze. Ten wymóg miał zostać zlikwidowany, a obcokrajowy co do zasady mieli móc aplikować na każde wolne stanowisko (chyba że w ofercie zawarta była klauzula, że nie jest ono przeznaczone dla tej grupy kandydatów).
– Z pewnością takie zmiany przyczyniłyby się do tego, że więcej osób, również spośród uchodźców z Ukrainy, mogłoby się ubiegać o pracę w administracji. Cudzoziemcy nie mogą kandydować na stanowiska związane z wykonywaniem władzy publicznej bezpośrednio lub pośrednio. Trzeba jednak pamiętać, że w służbie cywilnej np. sprzątaczka i kierowca nie są urzędnikami, z kolei w gminach czy powiatach pracownikiem samorządowym jest sprzątaczka, woźny, a nawet grabarz. Te stanowiska pomocnicze i obsługowe z pewnością mogłyby być obsadzane przez obcokrajowców – mówi dr Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama