Wszystko wskazuje na to, że choć nie należą do przedsiębiorstw nastawionych na zysk, to niektóre z nich będą musiały płacić wprowadzony od 1 stycznia br. podatek minimalny

Podatek minimalny wprowadził Polski Ład. I choć według pierwotnych zapowiedzi Ministerstwa Finansów miał on dotyczyć wielkich korporacji, w praktyce może dotknąć wiele firm, w tym również podmioty publiczne. O takim zagrożeniu informowaliśmy już w listopadzie ub.r. w dodatku Podatki i Księgowość - „Podatek minimalny w Polskim Ładzie: spółki komunalne nie będą spokojne bez nowelizacji”, DGP nr 227/2021, wskazując, że będzie on dotyczył spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz spółek komunalnych będących np. operatorami obiektów sportowych, a także zajmujących się dostawą wody i odbiorem ścieków, jak również powołanych w celu zarządzania specjalnymi strefami ekonomicznymi. Niestety teraz się okazuje, że jest zagrożenie, iż nowa danina obejmie również niektóre spółki komunikacji miejskiej. Dla wielu z nich może się to zakończyć bankructwem, o czym informuje Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej, która już w tej sprawie wysłała pismo do premiera Mateusza Morawieckiego. Izba postuluje w nim wykreślenie z katalogu podmiotów zobowiązanych do zapłaty minimalnego podatku dochodowego przedsiębiorstw użyteczności publicznej rozliczanych w ramach tzw. rekompensaty kosztów i niedziałających (z definicji) dla osiągnięcia zysku.
Kiedy nowa danina będzie obowiązkowa
Przypomnijmy, podatek minimalny (zgodnie z art. 24ca ustawy z 15 lutego 1992 r.; t.j. Dz.U. 2021 r. poz. 1800; ost. zm. Dz.U. z 2021 r. poz. 2427; dalej: ustawa o CIT) dotyczy spółek i podatkowych grup kapitałowych:
  • które poniosły w danym roku stratę ze źródła innego niż zyski kapitałowe lub
  • których rentowność z działalności operacyjnej (źródła innego niż zyski kapitałowe) nie przekroczy 1 proc.
Podmioty, które będą płacić tę daninę, będą mogły ją odjąć od zwykłego CIT. Ustawa przewiduje też, że niektóre z nich zostaną wyłączone z podatku minimalnego (art. 24ca ust. 14). Nie zapłacą go m.in. przedsiębiorstwa finansowe, podatnicy rozpoczynający działalność, spółki wydobywające kopaliny (węgiel, miedź), spółki zajmujące się eksploatacją statków powietrznych, a także spółki z tzw. prostą strukturą właścicielską. Chodzi o firmy, których udziałowcami, akcjonariuszami albo wspólnikami są wyłącznie osoby fizyczne i nie posiadają oni udziałów (akcji) w kapitale innej spółki, tytułów uczestnictwa w funduszu inwestycyjnym itd. Podatku nie zapłacą również podatnicy, których rentowność jest w bardzo wysokim stopniu zależna od czynników, na które nie mają oni wpływu, takich jak regulowane ceny (np. energia).
Możliwe interpretacje, ale pewności brak
- Niestety większość spółek transportu publicznego będzie podlegać opodatkowaniu podatkiem minimalnym. A to dlatego, że albo wykazują one straty podatkowe ze swojej działalności operacyjnej, albo uzyskują na tej działalności niewielkie marże - przyznaje Paweł Buda, doradca podatkowy z kancelarii Cabaj & Kotala.
Wtóruje mu Agnieszka Bieńkowska, doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens. Ekspertka zwraca uwagę, że spółki, w których udział dochodów z tzw. działalności operacyjnej w przychodach z takiej działalności (operacyjnej) nie przekroczy 1 proc., nie skorzystają z wyłączeń, o których mowa w art. 24ca ust. 2 ustawy o CIT. Przepis ten wymaga, aby przychody danego podmiotu pochodziły z transakcji, w których cena lub sposób określenia ceny przedmiotu transakcji wynika z ustaw lub wydanych na ich podstawie aktów normatywnych. Tymczasem w przypadku spółek transportu publicznego tak nie jest. Bo choć cena biletów nie jest ustalana dowolnie przez spółkę komunikacyjną (ustala ją rada gminy, miasta czy powiatu w drodze uchwały), to jednak nie są one wskazywane ustawami lub wydanymi na ich podstawie aktami normatywnymi.
Zdaniem Pawła Budy możliwa jest jednak korzystna dla spółek transportowych interpretacja art. 24ca ust. 2 pkt 2 ustawy o CIT. - Co prawda intencją ustawodawcy przy wprowadzeniu tego przepisu było przede wszystkim wyłączenie z katalogu podatników podatku minimalnego spółek energetycznych, których rentowność jest zależna od cen ustalanych w sposób urzędowy. Faktem jest jednak, że również ceny biletów komunikacji miejskiej nie mają charakteru rynkowego, ale są określane w sposób urzędowy przez samorządy - argumentuje ekspert. W konsekwencji - wyjaśnia - nie jest wykluczone, że interpretacja art. 24ca ust. 2 pkt 2 ustawy o CIT pozwoli spółkom transportu publicznego na uniknięcie obowiązku zapłaty podatku minimalnego. - Taka interpretacja tego przepisu byłaby zgodna z założeniami wprowadzenia podatku minimalnego, gdyż zgodnie z nimi miał on zapewnić ograniczenie transferowania zysków z Polski do innych państw przez międzynarodowe korporacje - dodaje Paweł Buda.
Kto nie zapłaci
Zdaniem eksperta podatku minimalnego nie będą musiały płacić spółki transportu publicznego, w których rentowność ich działalności operacyjnej przekroczy 1 proc. dzięki uzyskiwaniu od będących ich właścicielami samorządów rekompensat z tytułu poniesionych kosztów świadczenia przez nie usług publicznego transportu zbiorowego. - Wypłacane przez samorządy rekompensaty stanowią bowiem przychód z działalności operacyjnej spółek transportu publicznego - tłumaczy Paweł Buda. Podpowiada również alternatywne rozwiązanie dla spółek transportu publicznego: jest nim przekształcenie się w zakład budżetowy, który co prawda jest podatnikiem CIT, ale nie podlega regulacjom podatku minimalnego.
Polski Ład. Logo / Dziennik Gazeta Prawna