Przejęcie przez gminę części nieruchomości w wyniku jej podziału na wniosek właściciela nie jest tożsame z wywłaszczeniem – orzekł wczoraj Trybunał Konstytucyjny.
Trybunał zajął się sprawą na wniosek właścicielki nieruchomości. Zapytała ona sędziów, czy gmina, odmawiając jej zwrotu działki, którą przejęła pod inwestycję, ale nigdy jej nie zrealizowała, nie złamała konstytucji.
W sprawie, która była przedmiotem skargi konstytucyjnej, fragment nieruchomości przeznaczono w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego pod budowę drogi publicznej. W związku z tym skarżąca zwróciła się do burmistrza o podział działki. Ten wydał stosowną decyzję i od tego momentu stała się ona z mocy prawa własnością gminy. Jednak przez dziesięć lat nie zrealizowano inwestycji drogowej. Co więcej, w późniejszym czasie zmieniono plan i w efekcie na spornym gruncie przewidziano zabudowę mieszkalną.
W tej sytuacji skarżąca zażądała zwrotu wydzielonej nieruchomości. Jej pismo trafiło do starosty, ten jednak umorzył postępowanie. Stwierdził, że ustawa o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 518) przewiduje wyłącznie oddanie działki przejętej na cele publiczne, o ile przeszła ona na własność podmiotu publicznego na podstawie decyzji wywłaszczeniowej albo ustaw szczególnych. Tak więc w jej przypadku zwrot był niemożliwy. Pogląd ten podzielił wojewoda oraz wojewódzki sąd administracyjny. W związku z tym kobieta odwołała się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Również bez efektu. NSA, oddalając skargę kasacyjną, wskazał jednak, że przedmiotowa sprawa różni się od klasycznego wywłaszczenia, gdyż nie zachodzi tu sytuacja przymusowego przejęcia nieruchomości. Sprawa znalazła swój finał w Trybunale Konstytucyjnym.
– Zakwestionowaną procedurę należy traktować jako wywłaszczenie, gdyż prowadzi do przymusowego pozbawienia własności na cele publiczne, które zostały wskazane w regulacjach planistycznych gminy – przekonywała Małgorzata Świątczak z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, który zgłosiło się do udziału w postępowaniu.
Ponadto wskazała ona, że przeznaczenie terenu pod drogę może nastąpić tylko w miejscowym planie będącym przejawem władczego działania rady gminy. – Osoby, które nie godzą się na dobrowolne oddanie działki, mogą do tego zostać zmuszone w decyzji wywłaszczeniowej – uzasadniała swoje stanowisko Małgorzata Świątczak. – Jeżeli ktoś skorzystał z mniej konfliktowego trybu oddania nieruchomości, nie powinien być z tego powodu dyskryminowany – dodała.
Trybunał nie podzielił tego stanowiska. Orzekł o zgodności z konstytucją art. 136 ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami.
Prezes trybunału sędzia Andrzej Rzepliński wskazywał, że w tym przypadku zachodzi brak władczej woli podmiotu publicznego do przejęcia własności nieruchomości. Tymczasem w omawianej sprawie nastąpiło ono na wniosek właściciela gruntu. Jego zdaniem na skutek tej decyzji gmina została zmuszona przejąć działkę. Co więcej, jego zdaniem cel publiczny został zrealizowany już z chwilą przyjęcia miejscowego planu, w którym przeznaczono fragment nieruchomości pod drogę publiczną. – W efekcie regulacja art. 136 jest istotnie różna od instytucji wywłaszczenia i w związku z tym nie może wywoływać takich samych skutków prawnych – stwierdził Andrzej Rzepliński.
ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 23 września 2014 r., sygn. akt SK7/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia