To może być początek sądowej lawiny. Kolejne województwa szykują pozwy przeciwko rządowi, który nakłada na nie coraz więcej zadań
Samorządy zmieniają taktykę w walce z państwem o pieniądze na zadania zlecone. Zamiast iść z każdym problemem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego, kierują sprawy od razu do sądów cywilnych. Jak wynika z naszych ustaleń, pozwy rozważają obecnie woj. pomorskie i lubuskie. Zachodniopomorskie tego nie wyklucza, a najbliżej takiego kroku jest Małopolska.
– Województwo wezwało Skarb Państwa do zawarcia ugody przed sądem z tytułu zwrotu kosztów poniesionych przez samorząd na realizację zadań zleconych z zakresu administracji rządowej w 2013 r. Jednak w związku z odmową strony pozwanej do ugody nie doszło. Obecnie przygotowywany jest pozew w tej sprawie – poinformował nas urząd marszałkowski z woj. małopolskiego.
Wielkopolska już w 2012 r. weszła na drogę sądową przeciwko państwu, ale wciąż czeka na rezultaty. – Pozew do dziś jest rozpatrywany przez poznański sąd okręgowy. Rozstrzygnięcie pozwoli na podjęcie decyzji co do dalszych kroków prawnych – zapowiada biuro prasowe urzędu marszałkowskiego woj. wielkopolskiego.
Precedensowa wygrana
Do sądowych batalii regiony ośmieliło zwycięstwo urzędu marszałkowskiego z Mazowsza. W czerwcu Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok (sygn. akt II C 322/09) w sprawie niezapłacenia temu samorządowi przez stronę rządową za zadania zlecone z zakresu turystyki w 2006 r. Kwota nie była wielka – 800 tys. zł – ale wyrok może mieć charakter precedensowy. Z jednej strony samo woj. mazowieckie zapowiedziało pozwy za kolejne lata, w których musiało dopłacać do zadań zleconych. Z drugiej – jest to zachęta dla innych samorządów.
– Jeśli województwa odniosą sukces, to prawdopodobnie ruszą za nimi powiaty i miasta na prawach powiatu, które mają największy problem z zadaniami zleconymi – uważa dr Aleksander Nelicki, współautor „Raportu o stanie samorządności terytorialnej w Polsce”.
Zdaniem prof. Jerzego Stępnia, byłego prezesa TK, samorządy obrały bardzo dobrą taktykę w walce z rządem o należne im pieniądze. – Trybunał zajmuje się konstytucyjnością prawa. A tutaj chodzi o stosowanie tego prawa. Wszelkie spory w tym zakresie muszą być rozstrzygane przez sądy. To bardzo dobra droga do regulowania relacji między organami państwa – podkreśla prof. Stępień.
Dodaje, że administracja w całej Europie ma skłonność do przekazywania zadań samorządom, nie zapewniając im na to odpowiednich środków finansowych. – A nasza konstytucja mówi przecież o zasadzie adekwatności – precyzuje były prezes TK.
Potrzeba standardów
Nastroje studzi prof. Hubert Izdebski, ekspert od samorządów. Jego zdaniem właściwe przygotowanie pozwu wcale nie jest takie proste.
– Trzeba odróżnić dwa aspekty: czy coś jest zadaniem zleconym oraz czy dostaje się na to pieniądze w formie dotacji. Dla przykładu w ustawie warszawskiej jest napisane, że wykonywanie zadań stołecznych przez Warszawę jest zadaniem zleconym, ale miasto nigdy nie uzyskało dotacji na ten cel. Może być więc bardzo trudno udowodnić, iż się zrealizowało takie niedoprecyzowane zadanie, i do tego wskazać, ile konkretnie wydało się na to pieniędzy. A to utrudnia ewentualne sądowe dochodzenie refundacji – tłumaczy prof. Izdebski.
Prawdopodobnie z tego powodu część województw uznaje, że droga sądowa niekoniecznie jest najlepszym wyjściem.
– Administracja rządowa wraz ze stroną samorządową powinny sparametryzować i wycenić podstawowe jednostki zadań zleconych. W przeciwnym wypadku zawsze będzie dochodziło do rozbieżności nawet pomiędzy samorządami. Jeden urząd uzna, że do określonych czynności potrzebuje np. 3 pracowników, a drugi, że 4 lub 5 – wskazuje Paweł Adamczyk, skarbnik woj. kujawsko-pomorskiego.
Także prof. Hubert Izdebski jest za jasnym określeniem, jak zadania zlecone powinny być wykonywane, bo to pozwoliłoby na ich rzetelną wycenę.
– Dotacje przyznaje się przecież na realizację zadań, ale nie byle jaką, tylko w określonych standardach. W przypadku np. usług turystycznych czy wydawania praw jazdy mniej więcej wiadomo, jak to musi być wykonane. Ale są zadania np. z zakresu opieki społecznej, gdzie nie wszędzie opisane są odpowiednie standardy. Gdy nie wiadomo dokładnie, co i jak powinno być zrobione, to trudniej określić, ile to może i powinno kosztować, a zatem, jak kalkulować dotacje – wskazuje profesor.
Wygląda jednak na to, że zanim ktoś te standardy określi, samorządy prędzej wywalczą swoje w sądach.