System, który ma uszczelnić rynek, sam ma luki. Jedna z nich umożliwia wirtualne podrzucanie odpadów innym podmiotom.
Z BDO, czyli bazy danych o produktach i opakowaniach oraz gospodarce odpadami, korzystają wszyscy wytwarzający odpady (oprócz mieszkańców, za których rozlicza się samorząd) – nieduże firmy, w tym właściciele sklepów, które udostępniają klientom torebki foliowe, a także wprowadzający na rynek opakowania, inspektoraty ochrony środowiska i urzędy marszałkowskie, do których za pośrednictwem systemu trafiają sprawozdania z gospodarki odpadami.
Od 1 stycznia 2021 r. ewidencja odpadów ma się w BDO odbywać wyłącznie elektronicznie. Okazuje się jednak, że są problemy z bezpieczeństwem funkcjonowania kart przekazania odpadów (KPO). To dokument wystawiany przez wytwórcę odpadów, na podstawie którego może się ich pozbyć, przekazując je firmie z odpowiednimi uprawnieniami. I tu pojawia się problem.
Pozostało
90%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama