Większa swoboda realizacji części zadań własnych, bezpośredni wybór marszałków i starostów, ograniczenie liczby kadencji i walka z rosnącym zadłużeniem gmin. Lokalne władze czekają poważne zmiany
Większa swoboda realizacji części zadań własnych, bezpośredni wybór marszałków i starostów, ograniczenie liczby kadencji i walka z rosnącym zadłużeniem gmin. Lokalne władze czekają poważne zmiany
Reforma samorządów jest nieunikniona. Taki wniosek płynie z „Informacji na temat oceny funkcjonowania samorządu terytorialnego w Polsce. Wnioski i planowane inicjatywy rządu w tym zakresie”, z którym udało nam się zapoznać.
Marchewka i kij
Przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) dokument zakłada:
● realizację klauzuli generalnej. Pod hasłem kryje się spora zmiana dotycząca sposobu realizacji zadań własnych przez samorządy. Dzięki niej samorząd sam będzie mógł zdecydować, jak chce obsłużyć swoich mieszkańców, chyba że zostanie to odgórnie (ustawowo) mu narzucone. Samorządowcy pozytywnie odbierają kierunek obrany przez resort. – Swego czasu gminy chciały wprowadzać programy wspierające mieszkańców, coś na zasadzie obecnie funkcjonującej karty dużej rodziny. Jednak decyzje te były uchylane, gdyż uznawano, że samorządy nie miały wyraźnego umocowania prawnego do wspierania rodzin wielodzietnych – wskazuje Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
/>
● wzmocnienie roli organów wykonawczych poprzez wprowadzenie bezpośrednich wyborów organów wykonawczych w powiatach i województwach (a więc przede wszystkim starostów i marszałków). W tym przypadku samorządowcy mają jednak mieszane uczucia. – Na pewno wybór bezpośredni umocniłby pozycję starosty, ale powiat często funkcjonuje, opierając się na układzie koalicyjnym w radzie. Pytanie więc, jak ukształtowałaby się rada po wyborach i czy bezpośrednio starosta miałby możliwość faktycznego działania – zastanawia się Andrzej Szymanek, starosta wieruszowski (woj. łódzkie). Przy czym w nieoficjalnych rozmowach lokalni włodarze są dużo ostrzejsi. – To zamach PiS na województwa. Dziś w 15 z 16 województw rządzi koalicja PO–PSL. Wprowadzając wybory powszechne na marszałków, PiS chce klinem wejść w obecny układ koalicyjny – twierdzi jeden z samorządowców.
● ograniczenie liczby kadencji w organach wykonawczych wraz z wydłużeniem ich trwania. Mimo braku szczegółowych propozycji ze strony MSWiA, potwierdza to nasze doniesienia. Jak pisaliśmy, parlamentarzyści PiS chcieliby wprowadzić zasadę maksymalnie dwóch 5-letnich kadencji. Przy czym miałaby ona zacząć obowiązywać od kolejnej kadencji władz samorządowych, czyli od 2018 r. To oznaczałoby, że kadencyjna gilotyna pierwszy raz zadziałałaby dopiero w 2028 r. MSWiA twierdzi, że limit kadencji przerwie dysfunkcje powstające w niektórych samorządach w postaci lokalnych układów. Jednak większość włodarzy jest przeciwna, twierdząc, że mieszkańcy sami powinni decydować, kto i jak długo powinien zasiadać na fotelu wójta czy burmistrza.
Walka o regułę
To jednak niejedyne plany MSWiA w zakresie samorządów. – Dostrzegamy poważny problem wysokiego poziomu zadłużenia, który występuje w niektórych jednostkach – podkreślał podczas ostatniego spotkania z samorządowcami wiceminister spraw wewnętrznych Sebastian Chwałek. Dodał, że nad nowelizacją przepisów w tym zakresie wspólnie pracują już MSWiA, resort finansów, wojewodowie i regionalne izby obrachunkowe.
Na razie wiadomo tylko, że proponowane zmiany będą dotyczyły wprowadzenia natychmiastowej klauzuli wykonalności, tak aby uniemożliwić samorządom borykającym się z poważnymi problemami finansowymi dalsze zadłużanie. Pojawić się mają także ograniczenia związane z możliwością współpracy samorządów z parabankami.
Te plany resortu niepokoją samorządowców, których postulaty idą w przeciwną stronę. Coraz głośniej domagają się od rządu poluzowania sztywnych ich zdaniem reguł zadłużeniowych określonych w art. 243 ustawy o finansach publicznych. W ubiegłym tygodniu podczas plenarnego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego lokalni włodarze przekazali pismo w tej sprawie na ręce szefa resortu Mariusza Błaszczaka. A ten nie wykluczył rozmowy, bo obecne przepisy hamują możliwości rozwojowe.
Samorządowcy są skonfundowani, że teraz myśli się o konieczności dokręcenia śruby. – Ten dwugłos to zapewne efekt braku pogłębionej analizy. Podaje się incydentalne przykłady gmin, które zachowały się niefrasobliwie, np. sięgając po pożyczki z parabanków. Takie rzeczy się zdarzają, ale jest to marginalne w skali wszystkich samorządów. Samorządy są zadłużone w granicach dopuszczalnych, a na pewno w mniejszym zakresie niż budżet państwa – przekonuje Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama