Nie skarbówka, lecz urzędnicy gminni będą ścigać tych, którzy nie wnoszą opłat śmieciowych. Gminy zapowiadają, że będą bezwzględne, bo bez tych pieniędzy cały system upadnie.
Nie skarbówka, lecz urzędnicy gminni będą ścigać tych, którzy nie wnoszą opłat śmieciowych. Gminy zapowiadają, że będą bezwzględne, bo bez tych pieniędzy cały system upadnie.
/>
Chodzi o opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, które od 1 lipca 2013 r. w urzędach gmin będą regulowali właściciele nieruchomości. W zamian jednostka samorządu terytorialnego powinna zapewnić im regularny odbiór śmieci z posesji przez wybraną w przetargu firmę. Takie rozwiązanie zastąpi dotychczasowy stan rzeczy, gdy właściciel nieruchomości samodzielnie zawiera umowę z przedsiębiorstwem śmieciarskim.
Z punktu widzenia gminy wszystko będzie dobrze, jeśli mieszkaniec dobrowolnie poniesie opłatę. Problemy mogą się zacząć, gdy z różnych powodów nie wywiąże się z tego obowiązku. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że w takiej sytuacji ściąganie należności z tego tytułu może być utrudnione przez biurokratyczne procedury.
Pierwotnie ustawa z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 391) zakładała, że organem egzekucyjnym miał być naczelnik urzędu skarbowego. To oznaczałoby, że zanim przystąpiłby do działania, wójt (burmistrz, prezydent miasta) musiałby wystawić tytuł wykonawczy, a w postępowaniu uczestniczyć jako wierzyciel. To wydłużałoby procedury i komplikowało sprawę, dlatego na przełomie stycznia i lutego parlament zmienił przepisy, które wejdą w życie już w najbliższą środę.
Będzie prościej, bo w procesie poboru opłaty za śmieci to wójt zyska status organu egzekucyjnego (dodanie art. 6qa ustawy). Dzięki temu to gmina bezpośrednio wyegzekwuje od krnąbrnych mieszkańców należne jej środki.
– Środki egzekucji obejmują możliwość zajęcia pensji, środków pieniężnych na rachunku bankowym czy majątku ruchomego – wyjaśnia radca prawny Daniel Chojnacki, counsel w kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka sp. k.
Z kolei mec. Tomasz Tatomir z Kancelarii Prawa Ochrony Środowiska i Prawa Gospodarczego „KoncepTT” zwraca uwagę nie tylko na szeroki wachlarz możliwych źródeł egzekucji, ale na przyspieszenie całej procedury.
– Przekazanie egzekucji administracyjnej wójtom niewątpliwie przyczyni się do większej ściągalności opłaty za śmieci. Egzekucję będzie prowadził ten sam podmiot, który ponosi koszty systemu gospodarki odpadami. Trudno o lepszą motywację, aby mechanizmy egzekucji były skuteczne – chwali mec. Tatomir.
Zapytaliśmy losowo wybrane samorządy, czy zamierzają korzystać z takich możliwości.
– Będziemy stosować je w uzasadnionych przypadkach – stwierdza Jan Machowski z magistratu w Krakowie.
– Urząd miasta jest zobowiązany dbać o jak najwyższą ściągalność opłaty za zagospodarowanie odpadów. Urząd wykorzysta wszelkie możliwości, jakie dają nam w tym zakresie obowiązujące ustawy – zapewnia Krzysztof Karaś z chorzowskiego magistratu.
Z kolei w Koszalinie wiedzą już nawet, który zespół pracowników referatu egzekucji urzędu miejskiego będzie zajmował się egzekwowaniem od mieszkańców opłaty za śmieci.
Podobne krótkie, acz zdecydowane komunikaty usłyszeliśmy we wszystkich pytanych przez DGP urzędach. Samorządowcy są też zgodni co do uzasadnienia stanowczej postawy.
– Prezydent Lublina nie będzie miał możliwości odstąpienia od egzekucji należności. Wynika to z ogólnego mechanizmu finansowania systemu mówiącego, że z pobranych opłat gmina pokrywa wszystkie koszty funkcjonowania gospodarki odpadami komunalnymi – tłumaczy Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prasowa lubelskiego prezydenta.
– Opłata determinuje prawidłowe funkcjonowanie całego systemu – dodaje Krzysztof Karaś.
Ekspertom podoba się takie podejście samorządowców do tematu. Przestrzegają jednak, by ci ostatni nie ograniczali się jedynie do stosowania przyznanych im środków władczych.
– Z oczywistych względów gminy będą żywotnie zainteresowane wysoką ściągalnością opłat. Wyposażenie wójtów i burmistrzów w kompetencje organu egzekucyjnego powinno poprawić efektywność egzekucji – mówi mec. Chojnacki.
Zaraz jednak dodaje: – Zmiana ta nie rozwiązuje oczywiście wszystkich problemów i nie może być traktowana jako panaceum na wszelkie bolączki wynikające z ustawy, w tym jedną z podstawowych, czyli jak zachęcić mieszkańców do składania prawdziwych deklaracji stanowiących podstawę do obliczenia opłaty.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama