Zmiany, które mają wejść w życie najpóźniej do połowy przyszłego roku, obligują mieszkańców do wnoszenia opłat za odbieranie odpadów. W ustawie brakuje jednak przepisów odnoszących się do ochrony konsumentów.
ikona lupy />
Samorządy czekają na ostatnią chwilę / DGP
Po 1 lipca 2013 r. całkowicie zmieni się system zarządzania odpadami w samorządach.
– Zgodnie ze znowelizowaną ustawą z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 391) gminy będą zobowiązane do zorganizowania odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości – wyjaśnia Magdalena Sikorska, rzeczniczka Ministerstwa Środowiska.
W praktyce oznacza to, że gmina rokrocznie ustali „opłatę śmieciową” nakładaną na wszystkich mieszkańców. Jej wysokość, zależnie od decyzji radnych, może zależeć albo od liczby mieszkańców przebywających na stałe w danej nieruchomości, od ilości zużywanej wody, albo od powierzchni budynku. Zebrane w ten sposób środki zostaną wykorzystane na opłacenie firmy zajmującej się wywozem śmieci.
– Wójt, burmistrz lub prezydent miasta zawiera z przedsiębiorcą odbierającym odpady komunalne od właścicieli nieruchomości, wybranym w drodze przetargu, umowę na odbieranie odpadów komunalnych – precyzuje Sikorska.
Nowe regulacje sprawiają, że mieszkańcy nie będą już musieli sami organizować sobie firmy wywozowej, a potem zawierać z nią umowy. Teoretycznie wszystkim zajmie się gmina, a obywatel będzie musiał jedynie uiścić wspomnianą opłatę. Wbrew pozorom taka sytuacja może jednak wcale nie być korzystniejsza dla mieszkańców niż stan obecny.
– Zostaną zerwane relacje między klientem a wykonawcą usługi – zauważa Dariusz Matlak, prezes zarządu Polskiej Izby Gospodarki Odpadami.
– Jeśli wybrany przez gminę wykonawca nie będzie chciał od kogoś odbierać odpadów, to takiej osobie pozostanie tylko skarga do gminy. A z tym może być trochę tak, jak z pisaniem na Berdyczów – uważa Matlak.

Bez pewności

Problemy zaczynają się w chwili, gdy pytamy o gwarancje, jakie powinien otrzymać obywatel w zamian za poniesione na rzecz gminy koszty. Okazuje się, że nowe regulacje niekoniecznie zapewnią możliwość szybkiego wyegzekwowania przysługujących praw.
– Naszym zdaniem ustawa nie zawiera szczegółowych przepisów odnoszących się do ochrony konsumentów – potwierdza w rozmowie z DGP Maciej Chmielowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Po szczegóły odsyła jednak do resortu środowiska. Ten z kolei nie potrafi wskazać interesujących nas regulacji. Zdaniem ekspertów to dlatego, że takich przepisów po prostu nie ma.
– Celem znowelizowanej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nie jest ochrona interesu mieszkańców, organów administracji publicznej czy przedsiębiorstw gospodarujących odpadami, lecz ochrona środowiska w zakresie zgodnym z unijnymi wytycznymi, m.in. ograniczenie masy odpadów komunalnych ulegających biodegradacji przekazywanych do składowania czy likwidacja dzikich wysypisk odpadów – tłumaczy mecenas Tomasz Tatomir z Kancelarii Prawa Ochrony Środowiska i Prawa Gospodarczego „KoncepTT”.
– Ustawa nie chroni bezpośrednio interesów mieszkańców – potwierdza Wojciech Kamiński, specjalista do spraw gospodarki odpadami w Polskiej Grupie Recyklingu „Proeko”.
To może oznaczać problemy w sytuacji, gdy wybrana przez gminę firma nie będzie należycie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Nie da się więc wykluczyć sytuacji, gdy na posesjach mieszkańców będą rosnąć góry śmieci, a obywatele nie będą mieli możliwości szybkiego działania w kryzysowym momencie.
– Dotychczasowe rozwiązania dawały pole do negocjacji kontraktów, wywierania presji na przedsiębiorców i obniżania cen. Tymczasem w przyjętym modelu finansowanie działalności będzie oparte na z góry określonej opłacie, a tym samym możliwości te zostaną wyeliminowane – niestety ze szkodą nie tylko dla działających na rynku konkurentów, ale także konsumentów – twierdzi Maciej Chmielowski.
Od przyszłego roku bowiem, skoro właściciel nieruchomości nie będzie już podpisywał indywidualnych umów z wybraną firmą wywozową, straci również możliwość takiego ułożenia sobie stosunków biznesowych z przedsiębiorcą, jaki byłby dla niego korzystny. Dziś gwarancją terminowego i bezproblemowego odbioru odpadów jest chociażby umieszczenie w umowie systemu kar za nienależyte wykonanie usługi.



Lepiej już było

Na razie wydaje się więc, że zadbanie o interes mieszkańców będzie zależało jedynie od dobrej woli lokalnych władz. Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminie stanowi, że miejscowi radni w swojej uchwale ustalają częstotliwość i sposób pozbywania się odpadów komunalnych i nieczystości ciekłych z terenu nieruchomości. W ramach tej kompetencji mogą określić sposób postępowania w sytuacjach awaryjnych.
– Może radni, kierując się wyobraźnią, interesem społecznym oraz ekonomią, ustalą także, jakie roszczenia może mieć mieszkaniec, do którego na przykład w upalne lato przez trzy tygodnie nie przyjedzie ustalona przez gminę firma odbierająca odpady. To jednak tylko domniemania, bo pytanie, czy rajcowie zadbają o interesy mieszkańców, pozostaje otwarte. Czas pokaże – tłumaczy Wojciech Kamiński.
Ministerstwo Środowiska, które opracowało zmiany, przekonuje, że gmina powinna przewidzieć sytuacje awaryjne i w razie czego, po informacjach od mieszkańców o wystąpieniu problemów, podjąć interwencję.
– Proceder nieodbierania odpadów przez przedsiębiorcę może mieć konsekwencje w postaci zerwania z nim umowy przez gminę – wyjaśnia Magdalena Sikorska.
Takim optymistą nie jest jednak mecenas Tomasz Tatomir, który zauważa, że na reakcję samorządu trzeba będzie poczekać, a w przypadku zalegających śmieci liczy się czas. – Na pewno pośrednictwo gminy między mieszkańcami a przedsiębiorcami odbierającymi odpady wydłuży drogę załatwiania kwestii takich jak chociażby reklamacje – uważa nasz rozmówca.

Dodatkowe obciążenia

Co ciekawe, nowe przepisy przerzucają problematyczne kwestie na mieszkańców, nakładając na nich obowiązki, które w praktyce może być ciężko uregulować.
Zgodnie z art. 6s ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w przypadku gdy gmina nie realizuje obowiązku odbierania odpadów komunalnych, to na właścicielu nieruchomości spoczywa dodatkowy obowiązek, by na koszt samorządu znaleźć przedsiębiorcę posiadającego odpowiednie zezwolenia, który w awaryjnej sytuacji zajmie się śmieciami.
– Trudno powiedzieć, czy w gminie, szczególnie małej, po wyłonieniu przedsiębiorstwa odbierającego odpady pozostanie jeszcze jakaś firma świadcząca usługi alternatywnie i czy zgodzi się na wywóz odpadów bez stosownej umowy, wyłącznie na podstawie jednorazowego zlecenia. Być może mieszkaniec będzie musiał zmierzyć się z sytuacją, w której nikt nie będzie mógł lub chciał odebrać jego śmieci – tłumaczy Wojciech Kamiński.
Wobec powyższego Katarzyna Kuźma, partner w kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka, zauważa, że w razie czego ciężko będzie wypełnić wspomniany obowiązek. Marna to pociecha, że ustawodawca odstąpił w tej kwestii od wymierzania sankcji. Jednocześnie nasza rozmówczyni zauważa, że opisywany przepis może stać się furtką dla samorządów do obchodzenia nowych obowiązków.
– O ile podmioty prywatne prawdopodobnie nie będą zainteresowane okazjonalnym odbieraniem odpadów w sytuacjach awaryjnych, o tyle rozwiązanie może okazać się korzystne dla kontrolowanych przez gminy spółek lub zakładów budżetowych. W pewnych okolicznościach może zatem dojść do omijania przez gminy przepisów ustawy, w szczególności nałożonego nań obowiązku przetargowego, przynajmniej przez pewien okres – wyjaśnia Katarzyna Kuźma.
Konfliktogenna będzie z pewnością także kwestia segregacji śmieci. Odbierający je mogą grymasić, oceniając, czy odpady zostały zebrane selektywnie.
– Wiele wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych będzie się decydowało na nieselektywną zbiórkę, bo nie będzie w stanie zagwarantować, że odpady zostały prawidłowo podzielone – twierdzi Dariusz Matlak.
To zaś może zwiększyć znacząco koszty dla mieszkańców.