Zdaniem ekspertów rady gmin powinny raczej się wstrzymać z uchwałami w tym zakresie, bo mogą zostać unieważnione.
Do przeprowadzenia gminnych inwestycji niejednokrotnie konieczne jest sporządzenie nowego planu miejscowego lub zmiana dotychczasowego. Tymczasem z dochowaniem niektórych procedur i terminów może być obecnie poważny kłopot, a zakończenie całego procesu uchwałą radnych podczas zdalnej sesji może doprowadzić do jej unieważnienia przez organ nadzoru. Jednak całkowite zarzucenie prac nad planem też może oznaczać poważne kłopoty.
Co ważne, zawiesić procedur ze względu na koronawirusa nie mogą podmioty opiniujące i uzgadniające zmiany w dokumentach planistycznych, np. starostowie czy straż pożarna. Przyjęta przez Sejm 9 kwietnia br. ustawa o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (na dzień zamykania numeru była przed pracami w Senacie) jednoznacznie wskazuje w art. 15zzs, że terminy na uzgodnienia zarówno planów przestrzennych, studiów zagospodarowania, jak i uchwał krajobrazowych nie będą zawieszane. A to oznacza, że trzeba też dochować niektórych terminów z tym związanych. Przeoczenie ich oznacza, że dany podmiot opiniuje dokument pozytywnie.

Komisje w kłopocie

W związku z koronawirusem w kłopotliwej sytuacji znalazły się gminne i miejskie komisje architektoniczno-budowlane. By uchwalić zmiany w planie, muszą przede wszystkim przeprowadzić dyskusję nad projektem. W większych miastach komisja liczy nawet kilkanaście osób, a w jej skład wchodzą nie tylko urzędnicy, ale i zewnętrzni eksperci. Jak mówi nam Bartłomiej Kolipiński, ekspert z Towarzystwa Urbanistów Polskich, praca komisji polega na dyskusji nad planem, a nie na mechanicznym głosowaniu. Tego rodzaju działanie trudno przeprowadzić zdalnie. – Mamy z tym problem od samego początku stanu epidemii. Zwłaszcza że regulamin działania naszej komisji nie przewidywał do tej pory zdalnego głosowania – dodaje dr Tomasz Majda, architekt, przewodniczący miejskiej komisji urbanistyczno-architektonicznej w stołecznym ratuszu. W tym gremium na stałe pracuje 14 osób, które podczas dyskusji spotykają się z autorami planu, koreferentem i pracownikami urzędu. Na sali więc jest zazwyczaj duża grupa zainteresowanych.
– Chociaż w tej chwili opiniujemy zdalnie plan, nad którym dyskutowaliśmy jeszcze w urzędzie, to trwa to już trzeci tydzień. Wymiana korespondencji między kilkunastoma osobami i wypracowanie ostatecznego brzmienia zajmuje bardzo dużo czasu – mówi dr Majda. Przewiduje, że z kolejnymi dokumentami będzie jeszcze trudniej, bo będą kłopoty z korzystaniem z materiałów. A sprawy nie ułatwia też to, że kolejka planów czekających na opinię jest długa.

Zdalne procedowanie niebezpieczne

Ale czy rada gminy jest w ogóle, już po uzgodnieniach, w stanie podjąć przy ograniczeniach związanych z koronawirusem uchwałę w sprawie sporządzenia planu miejscowego lub zmienić dotychczasowy? Zdaniem radcy prawnego Mirosława Rymera byłoby to możliwe wówczas, gdyby rada była na ostatnim etapie przyjmowania planu. Czyli nie tylko po jego publicznym wyłożeniu, lecz wręcz po rozpatrzeniu uwag do planu przez włodarza. Wtedy rajcom pozostałoby tylko odniesienie się do propozycji, które nie zostały przez niego przyjęte. – W takiej sytuacji dopuściłbym możliwość uchwalenia planu miejscowego – mówi nasz rozmówca. Choć – jak dodaje – nadal kłopotliwa byłaby kwestia zapewnienia mieszkańcom udziału w obradach i dopuszczenia ich do głosu. Także Wojciech Gwóźdź, radca prawny z kancelarii Turcza, nie wyobraża sobie w obecnych warunkach bezpiecznego wyłożenia planu w urzędzie, a tym bardziej przeprowadzenia nad nim dyskusji. Jego zdaniem problemu nie rozwiązałoby również wyłożenie planu w internecie. – Wprawdzie gminy pokazują w ten sposób plany, lecz często trudno na nich dokładne ustalić choćby numery działek ewidencyjnych. Poza tym pewna część społeczeństwa nadal jest wykluczona cyfrowo. Takie działanie łatwo byłoby więc podważyć prawnie, nawet gdyby wziąć pod uwagę stan epidemii, w którym się znajdujemy – dodaje Gwóźdź.
Eksperci są więc zgodni co do tego, że rozpoczynanie w obecnej sytuacji postępowania planistycznego raczej nie ma sensu. – Tam, gdzie proces konsultacji jest w toku, zalecałbym wstrzymanie prac. Obawiałbym się bowiem uchylania planów przez organy nadzoru, które nie będą brały pod uwagę sytuacji szczególnych, gdy dojdzie np. do błędów formalnych – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich. Zwraca też uwagę, że sporządzenie planu to dla gminy pokaźny koszt i szkoda byłoby wyrzucać pieniądze w błoto.
Wtóruje mu Mirosław Rymer. – Nie wiem, skąd ten pęd w tej chwili do zajmowania się planami miejscowymi czy uchwałami reklamowymi, skoro procedura planistyczna jest długotrwała i jej opóźnienie o miesiąc czy dwa nie ma większego znaczenia – mówi ekspert. – Teoretycznie można powiedzieć, że chcemy się zabezpieczyć w związku z COVID-19. Ale przecież w tym celu do specustawy (ustawa z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw; Dz.U. z 2020 r. poz. 374; ost.zm. Dz.U. poz. 568) został wprowadzony art. 12, który pozwala wybudować praktycznie wszystko – przekonuje prawnik.