Klaster i własna produkcja prądu – oto możliwy sposób reakcji samorządu na wysokie ceny energii. Tyle, że bez dobrego, zewnętrznego wsparcia i sprzyjających przepisów to dziś zadanie prawie niewykonalne. Ale nie w Ostrowie Wielkopolskim…
Klaster i własna produkcja prądu – oto możliwy sposób reakcji samorządu na wysokie ceny energii. Tyle, że bez dobrego, zewnętrznego wsparcia i sprzyjających przepisów to dziś zadanie prawie niewykonalne. Ale nie w Ostrowie Wielkopolskim…
W Ostrowie zaczątki lokalnego rynku energii powstały, gdy jeszcze nikt o klastrach energetycznych w Polsce nie mówił. – Coś, co przypominało klaster, było tu budowane trochę intuicyjnie przy dobrze funkcjonującej, nowoczesnej elektrociepłowni gazowej – przypomina Artur Dembny, prezes CRK Energia, który odpowiada za budowę klastra energii w Ostrowie Wlkp. – Wokół niej już 15 lat temu ułożono kilka kilometrów sieci energetycznej. Byli do niej przyłączeni klienci instytucjonalni. Korzystali z prądu na zasadach zbliżonych do klastra, na podstawie ówczesnych przepisów – dodaje prezes.
Kiedy w 2016 r. pojawił się pomysł tworzenia klastrów, Ostrów w tę ideę szybko się zaangażował. Wtedy też powołano miejską spółkę CRK Energia, która dziś pełni rolę koordynatora tych działań.
Najpierw trzeba uzyskać odpowiednią koncesję w Urzędzie Regulacji Energetyki, co wymaga dużych pieniędzy – ok. 10 mln zł. Konieczne jest przyłączenie do sieci, a że niektórzy dystrybutorzy piętrzą przeszkody, to realizacja tego zadania trwa niekiedy nawet dwa lata. Poza tym wielkie firmy na dystrybucji muszą zarobić, co stawia lokalny biznes energetyczny pod znakiem zapytania ze względów ekonomicznych (choć, co warto podkreślić, nadal czyni go opłacalnym ze względu na bezpieczeństwo energetyczne i ekologię).
Jest jeszcze jedna pułapka prawna. To zamówienia publiczne. W przypadku klastra miasto nie ma możliwości zagwarantowania sprzedaży własnego prądu swoim jednostkom, czyli za każdym razem trzeba ogłaszać przetarg. Można więc wyobrazić sobie sytuację, że wielki koncern, chcąc zdusić lokalną inicjatywę początkowo zaoferuje niższe ceny, by gdy już niebezpieczeństwo ze strony klastra przestanie grozić – znacząco je podnieść.
Okazuje się, ostrowski klaster wygrywa dzięki dystrybucji energii własną siecią. – Mamy dziś już 23 km kabla – chwali się prezes Dembny. – Ostatnie 3 km pozwoliły na połączenie jej dwóch odległych od siebie odcinków. Odbioru dokonaliśmy miesiąc temu – dodaje. Inwestycja pozwala na włączenie do lokalnego rynku strefy przemysłowej powstałej na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Dzięki temu klaster gwarantuje wielu przedsiębiorcom tańszy i stabilny prąd. – To pozwala zapewnić naszym przedsiębiorcom konkurencyjne warunki funkcjonowania i zachęca do prowadzenia działalności właśnie u nas – mówią jednym głosem przedstawiciele miasta. Dlaczego akurat dystrybucja energii jest znacząco tańsza? Otóż ostrowska sieć to nowoczesny kabel, położony w ziemi, a nie przestarzałe i podatne na awarie linie napowietrzne. W porównaniu do wielkich koncernów niższe są też koszty pracy.
Na jakich zasadach Ostrów podłącza do swojej sieci? Na takich samych jak duże sieci, bo to rozwiązanie ustawowe. – Liczymy także, że będą się do nas podłączali prosumenci biznesowi – mówi Artur Dembny. Dlaczego miałoby się to im opłacać? – Bo klaster podłącza od razu. A na podłączenie do dużej sieci czasem trzeba czekać nawet dwa lata – odpowiada prezes.
Prosumenci są Ostrowowi wręcz niezbędni. – Potrzebujemy energii szczytowej, własnej, a nie kupowanej na zewnątrz. Sami chcemy zbudować farmę o mocy 3 MW – mówi Dembny. – Ponadto trzech zewnętrznych inwestorów rozważa inwestycje podobnej wielkości – dodaje prezes. W ten sposób w ciągu dwóch lat moc farm klastrowych sięgnęłaby 10‒12 MW. Do tego mają dojść instalacje prosumenckie, także miejskie. Choćby na oczyszczalni ścieków ma powstać taka o mocy 500 kW. – Gdyby do tego doszła jeszcze biogazownia, a są plany, by powstała na wysypisku śmieci, to mielibyśmy bardzo przyjazny ekologicznie profil produkcyjny. Praktycznie nie wymagałby on zakupów na zewnątrz – podkreśla Artur Dembny.
A co z energią wiatru? Tu lokalny rynek jest ostrożniejszy. Wprawdzie kilkanaście siłowni jest partnerami klastra, ale są to niewielkie obiekty. Jak tłumaczy prezes, niestabilność energii z wiatru w początkowej fazie mogłaby zagrozić bezpieczeństwu klastra. To zaś mogłoby rozchwiać bilansowanie, bo Ostrów nie ma jeszcze magazynów energii. – W takim klastrze jak nasz energia z wiatru nie może być elementem dominującym – konkluduje Dembny.
O ile różnią się ceny ostrowskiego prądu od tych u krajowego potentata? Otóż sama energia nie jest sprzedawana znacząco taniej. Oszczędności firm polegają na niższej opłacie dystrybucyjnej. – Firmy płacą od kilkunastu do nawet 25 proc. taniej, niż gdyby korzystały z prądu z krajowej sieci – wyjaśnia prezes CRK Energia i podaje dwa przykłady konkretnych wyliczeń. W taryfie C11 – najniższej grupie biznesowej (np. sklep, mała firma, fryzjer) – przy zużyciu rocznie 50 MWh przedsiębiorca oszczędza np. 13 tys. zł. A biznesmen z taryfy C21, obejmującej większe firmy przy zużyciu 200 MWh w skali roku, zyskuje prawie 50 tys. zł.
Pojawiła się też szansa na tańszy prąd dla mieszkańców. Łączący dwie istniejące sieci odcinek kabla przechodzi przez typową zabudowę miejską, dlatego miasto przewiduje do tego odcinka pilotażowo podłączyć odbiorców indywidualnych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama