Możemy być świadkami rekordowej liczby reelekcji dotychczasowych włodarzy . To znak, że mieszkańcy nie podzielają narracji PiS o patologiach.
W 63 na 106 miast prezydenckich wybory rozstrzygnęły się już w pierwszej turze – podaje Związek Miast Polskich (ZMP). W większości przypadków są to włodarze, którzy przedłużyli swój mandat – rządzili przez ostatnie cztery lata i będą kontynuować swoją pracę przez kolejnych pięć. Wyjątki to Warszawa, Wrocław i Tarnobrzeg. W pierwszych dwóch prezydent siłą rzeczy musiał się zmienić, bo dotychczasowi (Hanna Gronkiewicz-Waltz i Rafał Dutkiewicz) nie ubiegali się o reelekcję. Mimo to zwyciężyli tam przedstawiciele ich obozu politycznego lub współpracownicy (Rafał Trzaskowski w Warszawie i Jacek Sutryk we Wrocławiu).
W Tarnobrzegu władza zmieniła się m.in. wskutek problemów dotychczasowego prezydenta Grzegorza Kiełba, którego oskarżono o przyjęcie 20 tys. zł łapówki. Choć został zwolniony z tymczasowego aresztu, to jednak sąd zawiesił go w czynnościach służbowych.
Niektórzy włodarze deklasowali rywali. Absolutnym rekordzistą okazał się Roman Szełemej, który z wynikiem 84,49 proc. głosów trzeci raz z rzędu został wybrany na prezydenta Wałbrzycha. Bez większych kłopotów mandat odnowił Zygmunt Frankiewicz – najdłużej urzędujący prezydent miasta w Polsce (nieprzerwanie rządzi Gliwicami od 1993 r.) w I turze otrzymał ponad 72 proc. głosów.
Statystyki samorządowców z najdłuższym stażem poprawić może jeszcze niedzielna dogrywka, w której wystartuje wielu faworytów. W Krakowie Jacek Majchrowski zmierzy się z Małgorzatą Wassermann, a w Gdańsku Paweł Adamowicz z Kacprem Płażyńskim.
Znamienne jest też to, że w I turze wygrali tacy prezydenci jak Hanna Zdanowska (Łódź) czy Ryszard Brejza (Inowrocław). Ta pierwsza została skazana prawomocnym wyrokiem na karę grzywny i – jak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń – PiS tylko czeka na jej ślubowanie i objęcie urzędu, by wszcząć procedurę wygaszenia jej mandatu lub wprowadzenia rządowego komisarza w mieście. Z kolei prezydent Inowrocławia (ojciec posła PO Krzysztofa Brejzy) atakowany był przez PiS i telewizję publiczną za wysokie nagrody, jakie miał wypłacać swoim urzędnikom. – Jeszcze w przedwyborczy piątek widziałem w telewizji publicznej materiał przypominający to, jakim złym prezydentem jestem. Suweren dostrzegł kłamliwą tezę, że Polska jest w ruinie i że jedynym remedium na to jest partia Jarosława Kaczyńskiego, a najlepiej wyznaczeni przez niego komisarze – komentuje Brejza.
Wielkie podliczanie trwa także na szczeblu gminnym. Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP podaje nam dane dotyczące 621 gmin członkowskich. Wynika z nich, że o kolejną kadencję nie ubiegało się 72 wójtów i burmistrzów (głównie z powodu osiągnięcia wieku emerytalnego). W I turze wybrano aż 297 dotychczasowych włodarzy. Do II tury przeszło 97 osób, a 61 już nie. Z kolei 94 osoby były jedynymi kandydatami. – Potwierdza się to, co sygnalizowaliśmy wcześniej – że na szczeblu gminnym wymienionych zostanie tradycyjnie ok. 1/3 wójtów i burmistrzów. Demokracja działa. Suweren nie zgodził się z narracją PiS o klikach i patologiach w samorządach – mówi Leszek Świętalski.
Zupełnie inaczej tegoroczne wyniki I tury widzą politycy PiS. – Pokazują, jak silny jest układ wokół urzędów miast, gmin i okolic. Urząd zawsze wygrywa, a z tej siły korzystają zarówno dobrzy, jak i źli samorządowcy. Trzeba wprowadzić większą równowagę sił. Dlatego zasada dwukadencyjności jest niezbędna – komentuje Marcin Horała, poseł rządzącej partii.
Mieszkańcy potrafią swoim dotychczasowym włodarzom także sporo wybaczyć lub wykazać się daleko idącą tolerancją. W Olsztynie szanse na zwycięstwo w najbliższą niedzielę ma Czesław Małkowski, były prezydent miasta, który za gwałt został nieprawomocnie skazany w 2015 r. na pięć lat więzienia i zakaz sprawowania kierowniczych stanowisk w jednostkach samorządu przez sześć lat. Prawomocny wyrok spodziewany jest po wyborach.
W gminie Oława ponownie na stanowisko mieszkańcy wybrali wójta, który… został zawieszony w obowiązkach przez sąd (ma zarzuty korupcyjne), a jego obowiązki pełni wicewójt. Pytani przez nas prawnicy mają wątpliwości, czy taka osoba może w ogóle złożyć ślubowanie, a nawet jeśli – to czy będzie ono skuteczne.
Z czego wynika takie „zaufanie” wyborców? Zdaniem ekspertów nie lubią radykalnych zmian w lokalnej polityce. – W kraju, który jeszcze do niedawna przeżywał traumę wysokiego bezrobocia, w wielu miastach to samorząd jest największym pracodawcą. Od tamtejszych władz często zależy praca części wyborców i ich rodzin. Dlatego wielu z nich naruszanie tego status quo nie byłoby na rękę – tłumaczy prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Zwraca uwagę, że są miasta w Polsce, gdzie startujący prezydent miał przeciwko sobie kandydatów trzech największych partii politycznych i wygrywał bez większych problemów.
– Pytanie, czy jest to przejaw demokracji czy raczej tego, że władza lokalna wyzwoliła się spod społecznej kontroli – wskazuje prof. Chwedoruk. Przypomina również, że przed poprzednimi wyborami lokalnymi mieliśmy w Polsce falę referendów dotyczących ewentualnego odwołania prezydentów. Nie przyniosły one efektów. – W tym momencie realnymi recenzentami pracy włodarzy są radni. Ale wiele zależy też od układu sił w organie stanowiącym i tego, czy radni są skłonni skonfliktować się z wójtem czy burmistrzem na tyle, by zaryzykować doprowadzenie gminy do ewentualnego paraliżu – mówi profesor.
– Jak PiS za rok przegra wybory, w co wierzę, problem dwukadencyjności powróci. O problemach można dyskutować z każdym i zawsze, pod warunkiem że jest szansa na merytoryczną dyskusję. Dziś klimatu do niej nie ma – kwituje Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia.
Poseł PO Jan Grabiec deklaruje, że jeśli Koalicja Obywatelska przejmie władzę w 2019 r., będzie dążyć do zniesienia dwukadencyjności. – Na pewno będziemy o tym dyskutować. Opowieść PiS, że stanowi to remedium na kliki, jest fałszywa, bo znajdzie się zawsze ktoś do reprezentowania danego układu, tak jak w Rosji mamy układ Putin–Miedwiediew – mówi poseł. Jego zdaniem trzeba raczej wzmacniać społeczeństwo obywatelskie i aktywizować je, by było w stanie przeprowadzać skuteczne referenda odwoławcze, gdy zajdzie taka potrzeba.
51 proc. udanych reelekcji było w I turze w 2014 r.
2825 do tylu rad przeprowadzono tegoroczne wybory samorządowe
16 534 085 wyborców wzięło udział w głosowaniu. To 54,9 proc. uprawnionych