W podwarszawskiej gminie Nieporęt od 2014 r. rządzi wójt skazany prawomocnym wyrokiem. Nikt go ze stanowiska nie usunął, choć karę za jazdę pod wpływem alkoholu sąd nałożył z pełnym przekonaniem. Zasądził jednak grzywnę, a nie karę więzienia, a to, jak widać w praktyce, nie jest przesłanką do odwołania włodarza.
Czy nie przypomina to sytuacji prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej (PO), skazanej prawomocnym wyrokiem za poświadczanie nieprawdy? Inne są tylko przestępstwa, których dopuścili się włodarze. Reszta bardzo podobna – oboje ubiegają się o reelekcję i mają szansę na wygraną. Czy także na pracę w urzędzie? To nie jest już takie pewne, bo – jak się okazuje – wojewoda ma narzędzia, by zablokować objęcie funkcji. Rada gminy także ma coś do powiedzenia.
Z pozoru chodzi o mały zgrzyt między ustawą z 5 stycznia 2011 r. ‒ Kodeks wyborczy (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 754 ze zm.) a ustawą z 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1260 ze zm.). Bo od 2011 r. kodeks wyborczy mówi, że wybrany na posła, senatora, wójta czy radnego, a także zgłaszany do wyborów kandydat, nie może być osobą skazaną prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe. Natomiast samorządowa ustawa idzie dalej i zakazuje zatrudniania pracowników (w tym także tych z wyboru – czyli wójtów, burmistrzów i prezydentów miast), o ile w ogóle zostali prawomocnie skazani.