Jak napływ wyborców przekłada się na miesiące tego roku? Od 1 stycznia do 12 sierpnia 2018 r. było to 365 nowych warszawskich wyborców. Od 13 sierpnia do 9 września zarejestrowało się aż 8790 osób!
Warto zwrócić uwagę na daty. Gwałtowny wzrost liczby ludzi, chcących oddać swój głos w Warszawie, zbiegł się w czasie z ogłoszeniem przez premiera terminu wyborów samorządowych. Mateusz Morawiecki zrobił to 14 sierpnia tego roku. Od tego momentu licznik gwałtownie ruszył.
- Ten wzrost nie jest przypadkowy - mówią nam miejscy urzędnicy. I dodają, że system ePUAP, czyli ogólnopolska platforma teleinformatyczna służąca do komunikacji obywateli z jednostkami administracji publicznej, co chwila się zawiesza. Nie wytrzymuje takiego napływu danych. W tej chwili "zakolejkowanych" jest ponad 19 tys. nowych wniosków. Nie można ich rozpatrzyć, bo system wisi. Ile z nich dotyczy głosowania w Warszawie? To pytanie retoryczne, bo takiego ruchu na łączach urzędnicy nie notowali już dawno.
O tym, że dopisanie się do rejestru wyborców w innym miejscu niż adres naszego zameldowania jest banalnie proste informowało już m.in. ministerstwo cyfryzacji. Dziennik.pl pisał o wpisie resortu zamieszczonym na początku października na Facebooku. "Jesteś zameldowany w Lublinie, a chcesz oddać głos w Warszawie? Żeby to zrobić - przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi - musisz się wpisać do właściwego rejestru wyborców. Teraz możesz to zrobić online, bez wychodzenia z domu. Specjalna usługa wyborcza została też udostępniona z myślą o osobach z niepełnosprawnościami".
Dla opozycji jest to jawna zachęta do głosowania na kandydata Zjednoczonej Prawicy, Patryka Jakiego. Sondaże wyborcze pokazują, że w starciu z Rafałem Trzaskowskim z Koalicji Obywatelskiej przegrywa, choć różnice nie są znaczące.
W Warszawie uprawnionych do głosowania jest – to dane Państwowej Komisji Wyborczej z czerwca 2018 r. – prawie 1 mln 318 tys. ludzi. Przy frekwencji na poziomie 50 proc. (choć w zeszłym roku dochodziła do 44 proc.) oznacza to 659 tys. głosujących, a 6,6 tys. głosów dawałoby jeden procent poparcia.
Urzędnicy mają trzy dni na podjęcie decyzji i weryfikację dokumentów. Bardzo często to jednak tylko teoria, mówią. - Mamy za dużo pracy, szczególni teraz, przed wyborami, by jeździć do ludzi i sprawdzać, czy i kto mieszka pod wskazanym we wniosku adresem. Mamy taką możliwość prawną, ale nie ma takie zwyczaju - przekonują. - Teoretycznie więc z jedną umową najmu do urzędu miasta mogłoby się zgłaszać kilka osób, choćby zmieniając dzielnicę. Ale to tylko gdybanie, nikt tego nie skontrolował, nie badał wniosków pod takim kątem.
- To nie jest tak, że 100 proc. osób dopisujących się do warszawskiego rejestru to zwolennicy tylko jednego z kandydatów. O krążących autokarach dowożących ludzi chętnych głosować w Warszawie krążą już legendy. I zaręczam, że to legendy, bo nic takiego nie widzieliśmy - słyszymy.
Co jest więc pewne? Na dopisanie się do rejestru zostało dosłownie kilka dni roboczych. Złożyć wniosek można najpóźniej do 16 października. Czy chętnych będzie tylu, że system znów zacznie się zapychać? Dowiemy się niedługo.