Dzisiaj związkowców i władze tej instytucji czekają rozmowy w sprawie wynagrodzeń. Szanse na porozumienie są znikome. Pierwszym brakuje cierpliwości. Drugim - pieniędzy.



Atmosfera w ostatnich dniach jest szczególnie napięta. Przed tygodniem prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Przemysław Daca wysłał do ponad 5,6 tys. pracowników list, w którym zapowiedział, że – po prawie dwóch latach czekania – mogą oni liczyć na obiecany wzrost wynagrodzeń dopiero w przyszłym roku. Waloryzacja nie będzie możliwa wcześniej m.in. dlatego, że rządowy regulator nie zweryfikował jeszcze wszystkich opłat za usługi wodne. Innymi słowy, nie wie jeszcze, jakich środków się spodziewać w swoim budżecie.
To nie ta informacja wywołała jednak burzę wśród związkowców. Poruszył ich bowiem zupełnie inny fragment, w którym prezes wytknął ich palcem jako współodpowiedzialnych za opóźnienia przy podwyżkach.
Daca wskazał bowiem, że jednym z powodów, dla którego nie może podnieść płac w tym roku, jest to, że związki nie zaakceptowały regulaminu wynagradzania, który ma obowiązywać w całej firmie. „Kwestionowanie przez związki zawodowe regulaminu wygradzania skutkować będzie m.in. koniecznością indywidualnego negocjowania umów z każdym z ponad 5,6 tys. pracowników” – napisał prezes.
Na reakcje długo nie trzeba było czekać. – List jest bulwersujący. Jak można tak kłamać w żywe oczy? – oburza się Jan Śniadek, szef „Solidarności” w Wodach Polskich. Przekonuje też, że związkowcy nie mogli zgodzić się na proponowane warunki, bo prezes Wód Polskich próbował narzucić im rozwiązania pozbawiające pracowników m.in. dodatku stażowego i trzynastki.
– Nie dość, że rząd nie wywiązuje się ze zobowiązań wobec pracowników o podwyższeniu wynagrodzenia, to dodatkowo podejmowane są próby obniżenia wynagrodzeń. Żaden związek się na to nie zgodzi – konkluduje.

„Chcemy żyć nie tylko wodą”

Wkrótce po przesłaniu listu komisja zakładowa NSZZ „Solidarnośc” zorganizowała marsz protestacyjny w Krakowie. Podczas poniedziałkowej akcji związkowcy domagali się od rządu spełnienia obietnicy o podwyżkach wynagrodzeń. Ich żądania popiera też zarząd regionu NSZZ „Solidarność” w Małopolsce. – To nie w porządku, że rząd nie wywiązuje się z podpisanego porozumienia – mówi Jerzy Smoła, wiceprzewodniczący małopolskiej „S”.
Chodzi o porozumienie z maja 2016 r., w którym to ówczesny minister środowiska Jan Szyszko zobowiązał się do podniesienia wynagrodzeń pracowników regionalnych zarządów gospodarki wodnej o 850 zł brutto. Wyznaczył przy tym najpóźniejszy termin 1 stycznia 2017 r. W międzyczasie rząd zreformował jednak gospodarkę wodną na skutek nowelizacji Prawa wodnego, zlikwidował wojewódzkie zarządy melioracji (gdzie zarobki były statystycznie wyższe niż w regionalnych zarządach gospodarki wodnej), a nadzór nad wodami przejął inny resort.
Zarobki w sektorze wodnym w administracji utrzymują się na żenująco niskim poziomie od lat, co przyznaje też rząd
Związkowcy jednak o obie canych podwyżkach nie zapomnieli. Zwłaszcza, że zarobki w sektorze wodnym w administracji utrzymują się na żenująco niskim poziomie od lat, o czym wprost mówili nie tylko sami zainteresowani, ale i rządzący.
To już druga taka akcja. – Po pierwszej manifestacji w sierpniu tego roku wojewoda przekazał naszą petycję premierowi, a ten nakazał ministrowi gospodarki morskiej przygotować odpowiedź na nasze postulaty. To już coś, bo wreszcie w naszej sprawie coś się ruszyło – opowiada Jan Śniadek. Szybko dodaje jednak, że odpowiedzi wciąż nie ma.

Zaangażowany też minister

Związkowcy w dniu akcji protestacyjnej odpowiedzieli rządzącym ich własną bronią, wysyłając list, którego adresatem był minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
„Pomimo wielokrotnych prób kontaktu i wielu pism, jakie kierowało NSZZ »Solidarność« pracodawca do dziś nie podjął zgodnie z prawem pracy negocjacji regulaminu wynagradzania. Nie wypełnił również składanych na marcowym spotkaniu tego roku, w których uczestniczył również pan minister, deklaracji o powołaniu w ciągu dwóch tygodni, Zespołu do Negocjacji Układu Zbiorowego Pracy Wód Polskich” – czytamy w liście.
Związkowcy z nieufnością podchodzą też do zapewnień Przemysława Dacy, który na ostatnim spotkaniu z dyrektorami regionalnych zarządów miał podjąć decyzję o przyznaniu nagród rocznych wszystkim pracownikom instytucji. W liście do ministra Gróbarczyka pytają retorycznie, czy zapowiadane nagrody będą tak samo realizowane jak porozumienie z 2016 r.
„Dlaczego pan prezes podczas rokowań 4 października 2018 r. nie przedstawił żadnych wyliczeń swoich optymistycznych obietnic? Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?” – pytają w liście.

Organ wyjaśnia

Twierdzenia związkowców dementują teraz przedstawiciele Wód Polskich. Przemysław Daca odnosi się m.in. do sporu wokół dodatku stażowego. „Po zakwestionowaniu przez związki zawodowe regulaminu wynagradzania nie było podstawy do wypłaty dodatku stażowego – czytamy w opublikowanym oświadczeniu prezesa.
Mimo to, jak dodaje, trudna sytuacja płacowa pracowników skłoniła go do wydania decyzji o dalszym wypłacaniu dodatków stażowych w marcu 2018 r. – Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu m.in. komisja zakładowa NSZZ „Solidarność” wysłała wkrótce potem pismo negujące wypłaty dodatku stażowego i domagała się uchylenia mojej decyzji w terminie do 13 kwietnia, działając tym samym na szkodę pracowników PGW Wody Polskie – mówi Daca.
Wyjaśnia też, że tego samego miesiąca wszystkie centrale związkowe otrzymały przygotowany przez zarząd PGW Wody Polskie projekt nowego regulaminu wynagradzania, w którym zawarte są zapisy o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym, czyli trzynastkach oraz o dodatkach stażowych. Podkreśla też, że mimo upływu ponad pół roku ze strony związkowej nie wpłynęły żadne uwagi merytoryczne do przedstawionego regulaminu.