W Sosnowcu w 2016 r. na edukację przeznaczono 286 mln zł, rok później o 14 mln zł więcej, a w tym roku dołożono dodatkowe 20 mln zł.
– Wzrost wynika przede wszystkim z wprowadzonej w 2016 r. reformy szkolnictwa. Musieliśmy wyposażyć pracownie przedmiotowe, wypłacić odprawy zwalnianym nauczycielom i zaadaptować pomieszczenia dla
uczniów podstawówek – mówi Katarzyna Wanic, naczelnik wydziału edukacji w Urzędzie Miejskim w Sosnowcu.
Co roku o kilkanaście milionów złotych rosną wydatki w Bytomiu. Dziś miasto na oświatę przeznacza 281 mln zł, z czego 100 mln zł pochodzi z jego budżetu. Wzrosty wynikają m.in. z rosnącej
płacy minimalnej, podwyższenia pensji pracowników samorządowych zatrudnionych w placówkach oświatowych z 1,1 tys. zł do 1,7 tys. zł oraz podwyżek pensji zasadniczej nauczycieli.
– Subwencja oświatowa z roku na rok pokrywa coraz mniej wydatków bieżących – informuje Monika Sójka, skarbnik gminy Andrespol. Wyjaśnia, że w 2016 r. było to prawie 72 proc., a dziś już o 4 pkt proc. mniej.
– W naszej gminie wysokość subwencji właściwie się nie zmienia, za to wydatki na edukację w ciągu ostatnich trzech lat zwiększyły się o blisko 5 mln zł. Obecnie to 44 mln zł – mówi Stanisław Kowalczyk, kierownik biura
oświaty Urzędu Miasta w Brzegu. I apeluje o zwiększenie subwencji.
Nie brakuje gminnych włodarzy, którzy szykują się do nowelizacji swoich budżetów.
– W tym roku na oświatę mieliśmy zaplanowane ok. 12,5 mln zł, ale z pewnością to nie wystarczy – mówi Beata Gołuszka, kierownik Centrum Usług Wspólnych Urzędu Miasta w Suchej Beskidzkiej.
Podkreśla, że w tym roku gmina otrzymała jeszcze mniejszą niż wcześniej subwencję.
– Tymczasem zwiększyła się liczba oddziałów w szkołach podstawowych, zatrudnienie nie zmalało, a nauczyciele dostali podwyżki – podkreśla nasza rozmówczyni.
Duże miasta mają gorzej
W Warszawie w 2016 r. na oświatę przeznaczono 3,5 mld zł, a w tym o 700 mln zł więcej.
– W 2018 r. subwencja oświatowa pokryła wydatki na edukację w 42,2 proc. W latach 2015–2017 średnio 45,1 proc. – wskazuje Katarzyna Pieńkowska z Urzędu m.st. Warszawy.
Podobnie jest w Gdańsku, gdzie w 2016 r. na oświatę wydano 314 mln zł, a w tym o 44 mln zł więcej.
– Kroplą w morzu potrzeb jest wspieranie samorządów pieniędzmi z rezerwy Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN). Miasto otrzymało zaledwie kilkaset tysięcy złotych, podczas gdy nasze potrzeby dotyczące reformy szkolnictwa oszacowaliśmy na 40 mln zł – mówi Grzegorz Kryger, zastępca dyrektora wydziału rozwoju społecznego z Urzędu Miasta w Gdańsku.
Propozycje samorządów
Samorządowcy mają dość dokładania do szkół i żądają konkretnych zmian. Przedstawiają przy tym własne rozwiązania.
– Od kilku lat mówi się o zmianie finansowania zadań oświatowych, ale brakuje konkretnych rozwiązań, bo algorytm ustalany jest na podstawie tego, ile środków jest w budżecie państwa – żali się Dawid Wowra z Urzędu Miasta w Bytomiu.
Podobnie myślą inni samorządowcy.
– Największą wadą obecnego systemu finansowania, który wywołuje liczne dyskusje i spory, jest podział subwencji. Algorytm przesądzający o kwotach, które trafią do poszczególnych jednostek, decyduje tylko o podziale pieniędzy, a nie o wysokości dopłaty. Subwencja nie jest więc konsekwencją potrzeb samorządów – przekonuje Beata Gołuszka.
Wyjaśnia, że zmiany w algorytmie nie zwiększają ogólnej puli pieniędzy, a jedynie sprawiają, że jedna jednostka otrzymuje ich więcej kosztem innej.
– W wielu przypadkach prowadzi to do luki między dochodami a kosztami. Luki, którą musi pokryć jednostka samorządu – alarmuje urzędniczka.
Zastrzeżenia do obecnego systemu wsparcia samorządów z budżetu centralnego mają też duże miasta.
– Środki subwencji oświatowej zarezerwowane w bud żecie państwa są po prostu niewystarczające. Wszystkie propozycje zmian w sposobie jej podziału przedstawione przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w ubiegłym roku w trakcie prac nad nową ustawą o finansowaniu zadań oświatowych były niekorzystne dla dużych miast. Zakładały bowiem przesunięcie środków do samorządów, w których są małe szkoły i mało liczebne oddziały – przekonuje Katarzyna Pieńkowska.
Postuluje, by w sposobie naliczania subwencji uwzględnić całą opiekę przedszkolną, wydzielić środki na coroczne podwyżki dla nauczycieli, a także pieniądze na tworzenie nowych miejsc dla rosnącej liczby uczniów.
Czas na zmiany
Resort edukacji chciał rozpocząć prace nad zmianą podziału subwencji oświatowej wraz z wprowadzeniem reformy szkolnictwa. Na prośbę samorządów zostały one jednak wstrzymane.
– Nie chcieliśmy wprowadzać dodatkowego chaosu. Dziś skutki reformy już się normują, proponujemy więc, aby wrócić do rozmów na ten temat – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Przekonuje, że nie należy się przy tym skupiać na zmianie podziału subwencji.
– To znów by oznaczało, że jednym zabieramy, a drugim dajemy – mówi.
Dodaje, że trzeba zdefiniować zadania oświatowe i dokonać ich wyceny, a na końcu dostosować do nich kwotę w budżecie, bo samorządy już teraz co roku dokładają do oświaty ponad 23 mld zł.