MSWiA uważa, że wykorzystywanie do opieki nad nietrzeźwymi policjantów – jak jest obecnie – powinno mieć charakter tymczasowy do momentu, kiedy w kraju powstanie odpowiednia liczba wyspecjalizowanych placówek.
Dziś w Polsce jest zaledwie 37 izb wytrzeźwień (a tak przynajmniej wynika ze sprawozdań, które ma resort zdrowia) i każda rządzi się własnymi prawami. A gdzie ich nie ma, zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa pijanym przejmują policja i służba zdrowia. Przy tym w policyjnych obiektach trudno mówić o jakiejkolwiek opiece medycznej nad nietrzeźwymi. Wszystko dlatego, że zgodnie z art. 39 ust. 1 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz.U. z 2016 r. poz. 487 ze zm.) samorządy w miastach liczących ponad 50 tys. mieszkańców i powiaty mogą organizować i prowadzić izby wytrzeźwień albo zlecać te zadania jednostkom podległym. Mogą nie znaczy, że muszą. I w tym cały kłopot, bo dowolność powoduje chaos i przerzucanie się obowiązkami.
– Optymalnym rozwiązaniem byłoby całkowite przekazanie tych zadań jednostkom samorządu terytorialnego, które mogą być organem założycielskim dla izb wytrzeźwień lub placówek o podobnym charakterze – mówi DGP rzecznik komendanta głównego policji mł. insp. Mariusz Ciarka. W jego opinii pozwoliłoby to z jednej strony na zapewnienie najlepszej opieki osobom izolowanym z powodu nietrzeźwości, z drugiej na bardziej efektywną pracę policji. Bo choć każdy mundurowy w trakcie szkolenia zawodowego ma zajęcia z pierwszej pomocy, a funkcjonariusze pomieszczeń dla osób zatrzymanych (PdOZ) od 2016 r. dodatkowo przechodzą kurs specjalistyczny, to nie są lekarzami i mogą nie umieć prawidłowo ocenić, czy pijany jest w stanie zagrożenia życia lub zdrowia, czy nie. Osobną kwestią pozostaje wyposażenie pokoi do zatrzymania i opieka medyczna w tych placówkach. Teoretycznie, jak wynika z załącznika do rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji z 4 czerwca 2012 r. (Dz.U. z 2012 r. poz. 638 ze zm.), każdą przyjmowaną do wytrzeźwienia osobę poddaje się niezwłocznie badaniu lekarskiemu i w zależności od jego wyniku pozostawia w placówce policyjnej albo nie. W rzeczywistości mało który PdOZ ma na dyżurze lekarza, a praktyką jest przewożenie nietrzeźwego na szpitalny oddział ratunkowy. To zaś znacznie wydłuża czas, w jakim otrzymuje on pomoc. Poza tym nawet po zbadaniu przez lekarza i wydaniu przez niego pozwolenia na umieszczenie w punkcie policyjnym nie ma pewności, czy stan zatrzymanego nagle się nie pogorszy.
ZAINTERESOWAŁ CIĘ TEN TEMAT? CZYTAM WIĘCEJ W TYGODNIKU E-DGP >>