Od kilku lat gminy płacą coraz więcej za wywóz śmieci. Niestety, wszystko wskazuje na to, że koszty utylizacji odpadów wzrosną jeszcze bardziej. Dlaczego? Jedną z przyczyn jest dyrektywa unijna, wedle której Polska ma dojść w dwa lata do recyklingu na poziomie 50 procent. Według najnowszego raportu NIK, daleko nam jednak do formalnych oczekiwań Wspólnoty. W 2014 roku, średnia ogólnopolska sięgała 21 procent. W następnych latach odczyty stopniowo rosły, ale niewystarczająco. Ponadto, jak wskazuje Izba, w połowie badanych gmin poziom recyklingu odpadów w 2016 roku spadł w porównaniu do roku 2015.
Inną przyczyną rosnących kosztów utylizacji śmieci jest reforma systemu gospodarki odpadami z 2013 roku. W założeniu, ustawa przyznaje gminie pełną kontrolę nad wywozem śmieci. Rozwiązanie miało być odpowiedzią na patologie systemu gospodarowania odpadami, poprzez uszczelnienie całego systemu, oraz wprowadzenie selektywnego zbierania śmieci u źródła, tym samym zmniejszając ilość odpadów kierowanych na wysypiska. Przed reformą bowiem każdy, zarówno właściciel domku jednorodzinnego, jak i wspólnota czy spółdzielnia mieszkaniowa, mogli na własną rękę decydować o wyborze kontrahenta. Powodowało to jednak, że wiele osób wywoziło śmieci do lasu bądź paliło nimi w piecu, a niektóre firmy zostawiały odpady na tak zwanych dzikich wysypiskach. Nie było bowiem nałożonych ograniczeń dla przedsiębiorstw zajmujących się gospodarowaniem odpadów.
Niestety, reforma nie przyczyniła się jednak nawet do częściowej likwidacji wspomnianych dzikich wysypisk. Według NIK, w połowie badanych gmin występowały bądź nadal występują tego rodzaju składowiska śmieci. W ciągu dwóch lat (2015-2017), w wyniku badania wykryto prawie 6 tysięcy wysypisk, z czego praktycznie wszystkie zlikwidowano (aż 98,9 procenta). Największy problem z nielegalnym składowaniem odpadów mają duże ośrodki miejskie. Niechlubne pierwsze miejsce zajął Kraków (ponad 3 tysiące wysypisk), a drugie Warszawa (ponad 1,5 tysiąca).
Ostatecznie, ustawa umożliwiła monopolizację lokalnych rynków, co przełożyło się na wielokrotny wzrost cen. Jak podaje Obserwator Finansowy, średnia podwyżka tak zwanych opłat śmieciowych tylko w tym roku wyniosła średnio od 30 do 60 procent, a w skrajnym przypadku sięgnęła 250 procent! Wspomnianym rekordzistą była gmina Krzywcza na Podkarpaciu, gdzie stawka za wywóz posortowanych śmieci podskoczyła z 3,8 złotych za osobę do 10,5 złotego, zaś nieposortowanych z 8 złotych do 21.
Znaczne podwyżki staną się powszechne w całej Polsce. W tych gminach, w których jeszcze nie podniesiono cen, najpewniej nastąpi to wkrótce. Zapewne, w ostatnim kwartale bieżącego roku, czyli po wyborach samorządowych. Włodarze powstrzymują się z tą decyzją na czas zbliżającej się kampanii wyborczej. Przykładowo, Warszawa wydłużyła kontrakty firmom wywożącym śmieci do końca roku.
Podwyżki są nieuniknione także ze względu na rosnące ceny usług proponowanych przez oferentów, co wynika z sytuacji makroekonomicznej (presji płacowej wynikającej ze wzrostu płacy minimalnej) oraz spadku zakupu surowców wtórnych ze strony największego importera, czyli Chin. Ponadto, jeśli Polska nie spełni wymogów unijnych (recykling na poziomie 50 procent), to czekają nas wysokie kary finansowe oraz utrata środków na gospodarowanie odpadami. W świetle raportu NIK wydaje się to nieuniknione. Bez wątpienia, na koszt gospodarowania śmieciami ma także wpływ rosnący podatek ekologiczny. 10 lat temu podatek ten sięgał 16 złotych za tonę niesegregowanych odpadów, w tym roku wyniósł prawie 9 razy więcej: 140 złotych. W kolejnych dwóch latach ma natomiast wzrosnąć aż do 270 złotych.