Stolica ogłosiła pierwszy centralny przetarg na usługi opiekuńcze dla seniorów. Oferenci już złożyli odwołanie. Twierdzą, że miasto proponuje za niskie stawki, a kryteria wyboru są niejasne.
Najpóźniej wczoraj miała zapaść decyzja w sprawie podziału 26 mln zł na świadczenie usług opiekuńczych w Warszawie. Jednak przetarg wzbudził wiele kontrowersji i wybór został przesunięty na połowę grudnia.
Zgodnie z ustawą z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1769 ze zm.) usługi opiekuńcze są zapewniane osobom, które z powodu wieku, choroby lub innych przyczyn wymagają pomocy. Polegają one m.in. na udzielaniu wsparcia w zaspokajaniu codziennych potrzeb życiowych, opiece higienicznej i pielęgniarskiej. Co do zasady za ich organizację odpowiada gmina, przy czym może to robić na kilka sposobów. Seniorami mogą zajmować się opiekunki zatrudniane przez ośrodek pomocy społecznej lub inną jednostkę organizacyjną gminy. Samorząd może też zdecydować się na zlecenie realizacji tych usług innym podmiotom w drodze otwartego konkursu ofert – na podstawie art. 25 ustawy o pomocy społecznej lub w trybie przepisów o zamówieniach publicznych.
Na to ostatnie rozwiązanie zdecydowała się w tym roku Warszawa, która w listopadzie ogłosiła przetarg na zapewnienie usług dla mieszkańców stolicy na 2018 r. Jednak warunki, jakie postawiła zainteresowanym podmiotom, wzbudziły liczne zastrzeżenia. Dotyczą one głównie obowiązku zatrudnienia wszystkich pracowników na etat oraz kwoty należnej za zapewnianie usług. Miasto przekonuje, że chce zapewnić ochronę praw pracowniczych. Według usługodawców stawka powinna być wyższa albo nie powinno się wprowadzać takiego obowiązku. – To zwiększa koszty po stronie pracodawcy, 20 zł za godzinę nie wystarczy – mówi przedstawiciel jednej z firm. Wylicza, że powinien dostawać 24–26 zł (uwzględniając wszystkie koszty, w tym efektywny czas pracy u klienta, urlop, chorobowe, ZUS po stronie pracodawcy, fundusz socjalny, medycyna pracy, kurs pierwszej pomocy, badania itd.). Poza tym firmy wskazują, że miasto chce, by praca była świadczona siedem dni w tygodniu, co ich zdaniem będzie trudne przy zatrudnieniu na etacie. – Przy umowie zlecenia pracownicy mogą też dorabiać, teraz byliby „skazani” na płacę minimalną – mówi Piotr Mazur z House Domowa Opieka. – Brak możliwości pracy na takim kontrakcie oznacza, że firmy będą tracić najlepsze i najbardziej pracowite opiekunki i opiekunów. Powód jest bardzo prosty – nie będziemy im w stanie zaproponować zarobków porównywalnych do tego, co dostają obecnie. Mamy też wątpliwości, czy pensja minimalna i wysokie wymogi CUS przekonają ludzi, by chcieli dla nas pracować – zauważa przedstawiciel innej firmy.
Kolejna kwestia sporna to czas na dojazdy. – Pracownicy przeznaczają na dojechanie od domu do domu ok. półtorej godziny dziennie. Kto płaci za ten czas? I za sam transport? – pyta Piotr Mazur.
– Nie ma obowiązku płacenia za bilety, to już jest dobra wola pracodawcy. Miasto tego nie musi robić – wyjaśnia Marta Sadurska, p.o dyrektora Centrum Usług Społecznych, które organizuje przetarg. Jeden z pracowników innej firmy przekonuje, że zgodnie z kodeksem pracy trzeba płacić za koszty transportu, jeżeli są związane z wykonywaniem zadań zawodowych, a wydatki z tego tytułu sięgają 130 tys. zł rocznie.
Firmy złożyły więc odwołanie do KIO. W związku z tym termin rozstrzygnięcia przetargu został przesunięty do 13 grudnia. Miasto przekonuje, że zmieniło już kryteria wyboru tak, żeby były bardziej precyzyjne, ale nie może przeznaczyć więcej pieniędzy na omawiany cel (ze względu na budżet). – Obowiązuje mnie dyscyplina finansów publicznych – dodaje Marta Sadurska. I przekonuje, że stawka nie jest rażąco niska.
Faktycznie, np. w Gdańsku jest to 17 zł, w Poznaniu – 17,63 zł. Wyższa kwota (19,20 zł) obowiązuje w Krakowie, gdzie usługi są realizowane przez wybrane w konkursie trzy organizacje pozarządowe. – O formie zatrudnienia opiekunek decyduje podmiot świadczący opiekę – informuje Agnieszka Pers, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS) w Krakowie. Jednocześnie miasto określa, jakie wykształcenie powinny mieć osoby zajmujące się niesamodzielnymi (opiekunka środowiskowa, asystent osoby niepełnosprawnej, opiekun osoby starszej), a jeśli go nie mają, muszą skończyć odpowiednie szkolenie organizowane przez ich pracodawcę.
W sposób zatrudniania opiekunek nie ingeruje również MOPS w Łodzi, który płaci za godzinę opieki w przypadku usług zwykłych 18,60 zł oraz 20 zł za specjalistyczne jej formy. – W ramach konkursu określamy oczekiwania wobec opiekunek, ale w odniesieniu do zwykłych usług nie są one wygórowane, ze względu na ich zakres – wskazuje Monika Pawlak, rzecznik MOPS w Łodzi.