Posłowie PiS są skłonni zrezygnować z pomysłu, by to wójt lub burmistrz samodzielnie powoływał i odwoływał głównego księgowego gminy.



Obecnie skarbnik nie może być odwołany ze stanowiska bez zgody rady miasta lub gminy. Wkrótce może się to jednak zmienić. Sejmowa komisja ma dziś wznowić prace nad zgłoszonym przez posłów PiS projektem ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych. Przewiduje on, że o pracy skarbnika ma samodzielnie decydować wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Taką zmianę oprotestowali opozycja i niektórzy eksperci, wskazując, że osoba odpowiadająca za finanse jednostek samorządowych straci resztki niezależności.
– Jeśli w trakcie prac na komisji będą padały uzasadnione argumenty za tym, aby pozostawić dotychczasowe rozwiązanie, to nie będziemy się przy tej zmianie upierać – deklaruje Marcin Horała, poseł PiS, współautor omawianych propozycji.
Jego zdaniem wspomniana modyfikacja ma jednak tylko porządkowy charakter, bo w praktyce skarbnik i tak już podlega lokalnym włodarzom.
Kontrasygnata skarbnika / Dziennik Gazeta Prawna
Skarbnik bezradny
Rolę i umocowanie głównego księgowego gmin inaczej oceniają przeciwnicy zmian. Jego pozycja jest silniejsza w sytuacji, gdy rada jest w opozycji wobec wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Powołany przez radnych skarbnik może utrudniać wójtowi zarządzanie gminą. Zdaniem wnioskodawców projektu, to jeden z powodów uzasadniających podporządkowanie skarbników lokalnym włodarzom.
Warto przypomnieć, że w 2009 r. poprzednia ekipa rządząca zrezygnowała z powoływania przez radnych sekretarza gminy. Obecnie jest on wyłaniany w konkursie i zatrudniany na podstawie umowy o pracę.
– To jest zamach na samorządność, bo skarbnicy i sekretarze powinni być umocowani w radzie. Tylko takie rozwiązanie zapewnia ciągłość funkcjonowania tych urzędników niezależnie od zmieniających się samorządowców – mówi Jerzy Stępień, były prezes TK, współtwórca reformy samorządowej. – Bardzo często wymaga się, aby sporządzane w gminie dokumenty były podpisywane jednocześnie przez wójta i skarbnika. Jeśli, po zmianach, ten drugi dostrzeże, że takim podpisem może narazić gminę na nieuzasadnione wydatki, to i tak to zrobi, bo będzie się bał, że inaczej tego samego dnia zostanie odwołany przez swojego przełożonego – dodaje.
Podobne opinie przedstawiają posłowie PO.
– Postulujemy, aby w gminach powołać korpus samorządowy. Sekretarzy powinni zastąpić dyrektorzy generalni, którzy wraz ze skarbnikami byliby wyłaniani w trybie konkursowym i zatrudniani na podstawie umowy o pracę – mówi Mariusz Witczak, poseł PO i członek Rady Służby Publicznej.
Opozycja uważa, że tak umocowany skarbnik mógłby wyrażać sprzeciw np. przy podpisywaniu dokumentów, które prowadziłyby do nadużyć finansowych. A jego ewentualne zwolnienie musiałoby się wiązać z uzasadnieniem tej decyzji przez lokalnego włodarza (w przypadku decyzji o odwołaniu nie jest to obowiązkowe).
Zwiększyć wymogi
Propozycje PiS krytycznie oceniają też prawnicy.
– Obecny model powoływania i odwoływania skarbnika przez radę na wniosek wójta też nie jest idealny, bo radni są właściwie tylko rejentami. Mogą co najwyżej odmówić powołania lub odwołania danej osoby. A powinna ona mieć status urzędnika, który jest zatrudniany na etacie – mówi dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Skarbnik wiedząc, że w każdej chwili może z byle powodu stracić pracę, będzie robić wszystko, aby się utrzymać na stanowisku. – Będzie więc skłonny na wiele ustępstw, aby tylko zadowolić swojego szefa – przekonuje Płażek.
Prawnicy wskazują też, że PiS przy okazji dyskusji o statucie skarbnika powinien zastanowić się nad podwyższeniem wymogów dla kandydatów na to stanowisko.
– Obecnie funkcję tę może pełnić osoba, która ma średnie wykształcenie i sześcioletnie doświadczenie w księgowości. A powinno się od niej wymagać co najmniej wyższego wykształcenia ekonomicznego – uważa dr Stefan Płażek.
Za i przeciw
Samorządowcy oceniają pomysły PiS niejednoznacznie.
– Z jednej strony skarbnik musi być prawą ręką wójta, ale jeśli nie będzie chciał z nim współpracować, to wójt raczej przekona radę do jego odwołania. Niemniej jednak radni są obecnie pewnego rodzaju bezpiecznikiem – uważa Anna Plewka, była zastępca skarbnika Urzędu Miasta Opola.
Tłumaczy, że proponowane przez PiS rozwiązania pozwalają zwolnić takiego pracownika za to, że ten sprzeciwi się malwersacjom burmistrza. Inaczej ocenia to Małgorzata Wujciów, skarbnik gminy Kąty Wrocławskie.
– Obecne rozwiązanie tworzy fikcję prawną, bo rada tylko potwierdza decyzję wójta o wyborze skarbnika, ale w sam wybór się nie zagłębia. Nie znam też przypadku, aby wójt chciał odwołać osobę z takiej funkcji i nie było na to przyzwolenia radnych – przekonuje Małgorzata Wujciów.
– W ciągu 27 lat bycia skarbnikiem raz zdarzyło mi się, że mój przełożony chciał, abym wykonała polecenie, co do którego miałam wątpliwości. Dlatego otrzymałam je na piśmie i jednocześnie powiadomiłam radnych, a także regionalną izbę obrachunkową – wskazuje.
Podobne argumenty przedstawiają posłowie PiS.
– W sytuacji kiedy dochodzi do konfliktu rady z wójtem, skarbnika formalnie nie można zmienić. A przecież kierownik urzędu musi mieć zaufanie do osoby odpowiadającej za finanse – mówi Marcin Horała, poseł PiS, współautor rozwiązań.
Piotr Uściński, poseł PiS, były starosta wołomiński, przekonuje, że zna przypadki, gdy wójt lub burmistrz odpowiadali za naruszenie finansów publicznych, ale o przypadkach skarbników nie słyszał.
– Dlatego naturalne jest, że dobór takiej osoby powinien należeć wyłącznie do szefa urzędu – uważa.
Przedstawiciele ugrupowania rządzącego deklarują, że są otwarci na dyskusję i inne propozycje zmian.