Samorządowcy chcą usprawnienia komisji, które pomagają rolnikom. Na razie działają one bez wsparcia finansowego i zaplecza specjalistów. Rząd chce ten proces usprawnić, ale pieniędzy na ten cel dosypywać nie planuje
W tej sprawie Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych (OPOS) przygotowuje stanowisko, którego projekt otrzymaliśmy. Postulaty stają się tym pilniejsze, im większym wyzwaniem są zmiany klimatyczne i związana z nimi susza, która dotyka gminy rolnicze.
Resort rolnictwa planuje uruchomić aplikację do elektronicznego składania wniosków, która ma pomóc komisjom. Jednak i do niej izby rolnicze mają zastrzeżenia.

Żyto czy pszenżyto?

Samorządowcy przekonują, że 80 proc. zadań związanych z suszą spada na gminne komisje. A w tych brakuje odpowiednich kadr, bo zadania związane z rolnictwem zostały przeniesione do ośrodków doradztwa rolniczego umocowanych na szczeblu wojewódzkim. Gminy są w stanie oddelegować co najwyżej jednego pracownika, na którym spoczywa zarówno przyjmowanie i analizowanie wniosków, pomoc rolnikom w ich wypełnianiu, jak i praca w terenie i sporządzanie dokumentów.
ikona lupy />
DGP
W efekcie – jak zaznacza Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP – szacowaniem strat zajmuje się księgowa lub inny urzędnik, który na co dzień nie ma do czynienia z tematyką rolniczą. – Osoby te nie odróżniają żyta od pszenżyta czy pszenicy. Trudno wymagać od nich merytoryczności – mówi.
Brak wyszkolonych kadr przekłada się na jakość wniosków i czas ich rozpatrywania. – To z kolei rodzi frustrację zarówno poszkodowanych, jak i osób liczących szkody, która skupia się na władzach lokalnych – wskazuje Tomasz Telesiński ze Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski.
Dlatego samorządowcy z OPOS uważają, że szkody w uprawach powinny szacować rządowe agencje rolne albo ośrodki doradztwa rolniczego (ODR). To przedstawiciele tych instytucji bezpośrednio zajmują się wspieraniem rolnictwa i obszarów wiejskich, mają bezpośredni kontakt z rolnikami i wiedzę dotyczącą upraw oraz hodowli. Tomasz Telesiński podkreśla, że gminy nie chcą rezygnować z pomocy rolnikom. Jednak przedstawiciel Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) mógłby na bieżąco weryfikować areał upraw podany przez rolnika z areałem podanym we wniosku o płatność. – W taki sposób zostałyby wyeliminowane ewentualne błędy zawarte w protokołach i pozwoliłoby to na zdecydowanie szybsze zakończenie procesu szacowania strat – zaznacza OPOS.
Samorządowcy chcą także realnego finansowania komisji gminnych. Koszty nie są bardzo wysokie, ale rosną z roku na rok. – Składają się na nie materiały biurowe, wydruki, wysyłka korespondencji, wynagrodzenia pracowników, kilometrówka – wylicza Łukasz Nowak, sekretarz wiejskiej gminy Malanów (woj. wielkopolskie). Urzędnicy, jadąc w teren, korzystają z własnych samochodów, nie zawsze gmina jest w stanie transport zapewnić. Do tego dochodzą koszty energii, pracy specjalistów. Trzy lata temu licząca 6,5 tys. mieszkańców gmina Malanów wydała na ten cel 9 tys. zł. – W zeszłym roku liczba wniosków w porównaniu do wspomnianego okresu była ok. 2,5 raza większa. Biorąc pod uwagę ten duży wzrost, a także rosnące koszty pracy, inflację, można szacować, że obecnie koszt pracy komisji pokrywany przez naszą gminę to ponad 25 tys. zł – mówi Łukasz Nowak.
Jednocześnie, jak wyjaśnia Leszek Świętalski, szacowanie strat nie jest ani zadaniem własnym gminy, ani zadaniem zleconym.

Pełzająca cyfryzacja

Do tego dochodzą biurokracja i niejasne przepisy. Do procesu szacowania szkód zaangażowanych jest pięć instytucji: gmina, ośrodek doradztwa rolniczego, izba rolnicza, ARMiR i urząd wojewódzki – wylicza OPOS. Brakuje instrukcji wypełniania protokołu szacowania szkód. Wytyczne są niepełne lub nieprecyzyjne.
– Jeśli rolnik deklaruje, że jego straty wniosły 50 proc., to komisja tak pisze – mówi Leszek Świętalski.
A zasady pomocy zmieniają się każdorazowo. – Do każdej klęski – czy to jest susza, czy powódź – wydawany jest osobny akt prawny. Każda klęska to inny instrument pomocowy. Raz jest to wsparcie finansowe, raz środki na obsługę kredytu, a nawet pomoc socjalna związana z zakupem najbardziej potrzebnych materiałów – dodaje Leszek Świętalski.
Samorządowcy chcą, by system szacowania szkód był cyfrowy. W projekcie nowelizacji rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie szczegółowego zakresu i sposobów realizacji niektórych zadań ARMiR, dotyczącego nowego sposobu szacowania strat suszowych, ten element się pojawia. Jednak Krajowa Rada Izb Rolniczych ma wątpliwości dotyczące konieczności korzystania z aplikacji na stronie internetowej ministra cyfryzacji, która miałaby służyć do składania wniosku. Jak zaznaczają Izby Rolnicze, nie została ona jeszcze przetestowana. Według KRIR rolnicy powinni mieć taką możliwość, ale przez logowanie się do systemu ARiMR, by nie mnożyć procedur.
Leszek Świętalski zaznacza, że idea i koncepcja znane są od lat, jednak aplikacja, która usprawniłaby proces wnioskowania o pomoc w związku z suszą oraz odciążyłaby gminy, nie ujrzała póki co światła dziennego.
Etap legislacyjnyv
Projekt rozporządzenia po konsultacjach