Po wprowadzeniu powołań na stanowiska dyrektorskie w służbie cywilnej posłowie PiS wzięli się za urzędników zatrudnionych na podstawie ustawy z 1982 r.
Od wejścia w życie ostatniej nowelizacji ustawy o służbie cywilnej minęło blisko pięć miesięcy. Główne zmiany, jakie zostały przez nią wprowadzone, spowodowały likwidację konkursów na wyższych stanowiskach, w tym dyrektorów departamentów i ich zastępców. Zgodnie z obecnie obowiązującymi zasadami są zatrudniani na podstawie powołania. Ten sam mechanizm ma być zastosowany w stosunku do urzędników, którzy podlegają pod ustawę z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 269 ze zm.). Nad jej nowelizacją – jak wynika z informacji DGP – pracują już posłowie PiS. Zmiany mogą objąć kilkadziesiąt osób zatrudnionych m.in. w Kancelariach: Prezydenta, Sejmu i Senatu.
Pożegnanie z posadami
– Posłowie PiS chcą wprowadzić do naszej pragmatyki służbowej takie same rozwiązanie, jakie są w ustawie o służbie cywilnej. Będzie ono dotyczyć dyrektorów i i ich zastępców – ujawnia nam jeden z dyrektorów kancelarii Senatu.
ikona lupy />
Status urzędnika państwowego mają pracownicy zatrudnieni w.in. w: / Dziennik Gazeta Prawna
Obecnie, aby wypowiedzieć im umowę o pracę, trzeba podać bardzo mocne uzasadnienie. – Inaczej sprawa trafia do sądu, który może zasądzić odszkodowanie za nieuzasadnione lub niezgodne z prawem zwolnienie, a co gorsza – może też zdecydować o przywróceniu do pracy – dodaje dyrektor.
Posłowie PiS nie chcą na razie zbyt dużo mówić na temat zaawansowania prac. – Nie chciałbym zdradzać szczegółów, póki nie ustalimy ostatecznej wersji nowelizacji – zastrzega Tadeusz Woźniak, p.o. przewodniczącego Rady Służby Publicznej.
I podkreśla, że nowelizacja jest konieczna. Podobnego zdania są inni posłowie PiS. Według prof. Józefy Hrynkiewicz, akt z 1982 r. jest patologiczny. Umożliwiał zatrudnienie każdej osoby już po przeprowadzeniu kurtuazyjnej rozmowy.
Miesiąc na odejście
Z naszych informacji wynika, że stosunek pracy obecnych dyrektorów i ich zastępców wygaśnie w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowelizacji. Szefowie urzędów państwowych zdecydują, z którymi osobami będą chcieli kontynuować zatrudnienie na podstawie powołania, a którym podziękują. Co więcej, tym drugim nie będą musieli szukać nowych stanowisk, bo wśród tej grupy zawodowej, w przeciwieństwie do służby cywilnej, nie ma urzędników mianowanych, których stosunek pracy podlega szczególnej ochronie.
Eksperci są podzieleni. Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień zwraca uwagę, że kolejna grupa urzędników będzie mogła być zwalniana z dnia na dzień w zależności od widzimisię władzy. Z kolei prof. Bogumił Szmulik, radca prawny z Uniwersytetu Stefana Wyszyńskiego, nie widzi w tym nic złego. – Skoro marszałkowie mają możliwość powoływania i odwoływania szefów swoich kancelarii, to również osoby wyznaczone na te stanowiska powinny mieć możliwość swobodnego dobierania sobie dyrektorów poszczególnych departamentów i biur.
Inni eksperci z kolei twierdzą, że nowelizowanie ustawy z 1982 r. jest błędem. – Ustawa ta jest nie tylko zbędna, ale wręcz szkodliwa, jej przepisy o czasie pracy są niespójne z kodeksem pracy – stwierdza dr Stefan Płażek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dodatkowo podkreśla, że ustawa z 1982 r. nie jest dostosowana do rzeczywistości. Jedną z różnic między np. korpusem służby cywilnej i pracownikami urzędów państwowych są zasady przyznawania dodatku pieniężnego za wysługę lat i nagród jubileuszowych. Członkom korpusu do okresów pracy uprawniających do dodatku i nagród nie wlicza się zatrudnienia w partii komunistycznej i organach bezpieczeństwa PRL, a osobom zatrudnionym na podstawie ustawy z 1982 r. tak. Co więcej, wciąż obowiązuje wydane na podstawie tej ustawy rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie szczegółowych zasad nadawania odznaki honorowej Zasłużony Pracownik Państwowy PRL.
Próby wyczyszczenia ustawy z tego typu absurdów podjęła w 2009 r. kancelaria Senatu, która dodatkowo chciała wprowadzić – na wzór służby cywilnej – obowiązek ogłaszania powszechnych konkursów. Niestety, lobby urzędów było silniejsze. Podobnie jak w 2011 r. i 2013 r. Do zmian w efekcie nie doszło.