Zbytnia pewność siebie i nonszalancja
Mogłoby się wydawać, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej największym wrogiem kandydata jest stres. Jednak coraz więcej rekrutrów twierdzi, że to nie zdenerwowanie, lecz wręcz przeciwnie – zbytnia pewność siebie może znacząco zmniejszyć szanse na zatrudnienie. – To prawda, że na polskim rynku pracownicy mają obecnie coraz mocniejszą pozycję i często mogą wybierać spośród wielu dostępnych ofert. Nie oznacza to jednak, że podczas spotkania rekrutacyjnego należy manifestować, że wcale tak bardzo nie zależy nam na posadzie. Jest to bowiem zupełnie nieuzasadnione, bo skoro już się na nim pojawiliśmy to znaczy, że podjęcie danego zajęcia musiało nas choć trochę zainteresować. Udawana nonszalancja i sprawianie wrażenia, że jesteśmy rozchwytywani niekoniecznie musi pomóc w zdobyciu danego etatu czy zlecenia – zaznacza specjalistka HR, Agnieszka Szczypińska z Agencji Pracy GP People.
Co ciekawe dość często to właśnie osoby, które dopiero zaczynają karierę zawodową i nie mają na koncie żadnego doświadczenia, bardzo lekceważąco podchodzą do składanych im ofert. Mają przy tym wygórowane i zupełnie nieadekwatne do posiadanych umiejętności oczekiwania. – Niestety pokolenie Z, czyli osoby urodzone w latach 90. XX w., bardzo często zbyt nonszalancko podchodzą do tematu zatrudnienia oraz samej rozmowy kwalifikacyjnej. To duży błąd, ponieważ nawet jeśli spełniamy wszelkie kryteria formalnie wymagane przez pracodawcę, to pokazując obojętność i brak zaangażowania już podczas pierwszego spotkania z rekruterem możemy być praktycznie pewni, że stanowisko, o które się staramy, dostanie inny, bardziej zmotywowany kandydat – dodaje Agnieszka Szczypińska.
„Przegadywanie” rekrutera
Rozwlekanie opowiadanych historii, nieustane żarty, przerywania czy wręcz nie pozwalanie na dojście do głosu rekruterowi – to kolejny duży błąd, jaki kandydaci popełniają podczas rozmów kwalifikacyjnych. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że chęć przekazania dużej ilości informacji i zainteresowania swoją osobą pracodawcy świadczy o tym, że aplikantowi zależy na danym stanowisku, jednak takie „przegadywanie” osoby rekrutującej może przynieść tu zupełnie odwrotny efekt. – Taka sytuacja zdarza się często doświadczonym osobom z wieloletnim stażem, szczególnie gdy stanowisko, o które się starają, jest związane ze sprzedażą, relacjami B2B, B2C czy przedstawicielstwem handlowym. Takim kandydatom wydaje się, że na rozmowie wręcz należy zagadać rekrutera, a to nieprawda – mówi Szczypińska z GP People. Eksperci zgodnie twierdzą, że sztuka konwersacji w dużej mierze polega też na właściwym traktowaniu drugiej strony dyskusji, wysłuchaniu jej i odpowiednim odczytywaniu sygnałów, które wysyła. To niezmiernie cenione umiejętności, na które szczególnie zwraca się uwagę podczas procesu rekrutacji. – Rozmowa kwalifikacyjna jest oczywiście momentem, podczas którego powinniśmy jak najlepiej się zaprezentować, ale nie chodzi tu o to, by wypełnić ją nieprzemyślanym słowotokiem. Po spotkaniach, na których kandydat mówił o wszystkim i o niczym, nieustannie skacząc z tematu na temat, naprawdę niewiele o nim wiemy – mówi Szczypińska.– Taki aplikant często też nie daje rekruterowi możliwości zadania wszystkich pytań i niepotrzebnie przedłuża spotkanie. W konsekwencji zostawia po sobie negatywne wrażenie i poczucie zmarnowanego czasu – dodaje.
Gestykulacja poza kontrolą
Od lat naukowcy powtarzają, że na to, w jaki sposób druga osoba odbiera nasz przekaz, słowa wpływają tylko w 7%. Pozostałe 93% to ton głosu i mowa ciała. Większość z nas doskonale zdaje sobie z tego sprawę, a jednak nadal nie przywiązuje odpowiedniej wagi do przekazu niewerbalnego, który jest szczególnie ważny podczas takich sytuacji jak właśnie rozmowa kwalifikacyjna. – Co prawda opanowanie odpowiedniej gestykulacji nie jest proste, jednak aby podczas rekrutacji wypaść lepiej i zyskać w oczach przepytującej osoby, wystarczy kilka prostych trików – mówi Agnieszka Szczypińska z Agencji Pracy GP People. W pierwszej kolejności zastanówmy się więc nad tym, co robimy z rękoma i jakie jest ich ułożenie, kiedy słuchamy czy odpowiadamy na pytania. Nie krzyżujmy ich na klatce piersiowej, sygnalizuje to bowiem dystans i obawę. Nie pukajmy też placami o stół, nie bawmy się długopisem, telefonem czy guzikiem – to nie tylko zdradza zdenerwowanie, ale jest także nieeleganckie. – Chcąc wypaść dobrze, postawmy na stożkowe ułożenie dłoni podczas słuchania rozmówcy oraz gestykulację otwartą, czyli kierowanie wnętrza dłoni ku górze podczas odpowiadania na pytania. Pamiętajmy też o delikatnym uśmiechu i nie silmy się na sztucznie skupioną minę podczas wymiany informacji. Im bowiem bardziej nienaturalne gesty wykonuje kandydat, tym rekrutrowi trudniej jest uwierzyć w przekazywane mu informacje i nawiązać z aplikantem przyjazną relację, która także ma wpływ na ocenę podczas podsumowania całego procesu selekcji – dodaje Szczypińska z GP People.