Armia pracowników samorządów stale się rozrasta. Duże jednostki miejskie zatrudniły w ubiegłym roku nawet po kilkadziesiąt nowych osób
Zatrudnienie w administracji / Dziennik Gazeta Prawna
Choć nie ma jeszcze oficjalnych zbiorczych danych za 2015 r., to z sondy DGP wynika, że w samorządach w ubiegłym roku mogło przybyć kilka tysięcy nowych miejsc pracy. W tym roku może być ich jeszcze więcej – z uwagi na konieczność obsługi przez powiaty i gminy rządowego programu 500+. Z odmienną sytuacją mamy do czynienia w administracji rządowej. Tu w ostatnich latach zatrudnienie spada.
Samorządy
Tendencja wzrostowa powstawania w samorządach nowych stanowisk trwa w najlepsze. Urząd Miasta w Świdnicy na koniec 2014 r. zatrudniał 210 osób, a rok później o 22 więcej. – Wzrost zatrudnienia spowodowany był zmianą struktury organizacyjnej urzędu – tłumaczy enigmatycznie Beata Moskal-Słaniewska, prezydent Świdnicy.
Do zwiększenia zatrudnienia doszło też w częstochowskim urzędzie miasta. Na koniec 2014 r. zatrudnionych było 807 osób, a rok później 816. Nowe etaty utworzyły też Chojnice, Stargard, Mirosławiec, Kobierzyce czy Białystok. – Ze względu na zwiększony zakres prac oraz dodatkowe obowiązki w 2015 r. przybyło nam 17 etatów – tłumaczy Kamila Busłowska z białostockiego ratusza. Na nowe zadania powołuje się również Urząd Miasta w Kaliszu. Tam przybyło osiem etatów.
Urząd Miasta w Brzegu (woj. opolskie) również doprowadził do zwiększenia zatrudnienia. Na koniec 2014 r. pracowało tam 138 osób, a rok później, było ich już o 16 więcej. Z kolei w Bydgoszczy w sprawdzanym przez nas okresie przybyło 18 etatów.
Znacznie więcej miejsc pracy powstało w dużych aglomeracjach miejskich. W krakowskim magistracie na koniec 2014 r. było 2279 stanowisk, a rok później 2359. – Zwiększenie zatrudnienia nastąpiło w związku z przyjęciem przez urząd nowych zadań lub konieczną zmianą sposobu realizacji tych dotychczasowych – informuje Jan Machowski z krakowskiego ratusza. I jako przykład podaje m.in. realizację programu ograniczania niskiej emisji, obsługę programu Źródło-Urząd Stanu Cywilnego, nowe zadania związane ze zmianą przepisów prawa budowlanego, konieczność wsparcia procesów konsultacyjnych, działania związane z tworzeniem budżetu obywatelskiego.
Podobnych argumentów używa Lublin. Na koniec 2014 r. w magistracie pracowało 1356 osób, a rok później było ich o 70 więcej. Rekordowy wzrost zatrudnienia miał miejsce w Warszawie. Na koniec 2014 r. stołeczny ratusz zatrudniał 7421 urzędników, a w grudniu 2015 r. o 189 osób więcej.
Gminy na plus
Urzędników w gminach będzie też przybywać w tym roku. Głównie za sprawą rządowego programu 500+, do którego realizacji trzeba będzie utworzyć w samorządach dodatkowo 7 tys. etatów. – To górny szacunek, w praktyce nowych urzędników będzie mniej – uspokaja Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Niestety, wszystko wskazuje, że resort zbyt optymistycznie podchodzi do tej kwestii. Z naszej sondy wynika, że samorządy nie zamierzają się ograniczać. Przykładowo Warszawa zamierza zatrudnić do 500+ 100 osób. Z kolei urząd w Kielcach deklaruje utworzenie 12 nowych etatów, a Giżycko 3–4. W Węgorzewie planowane są dwa etaty z wynagrodzeniem na poziomie 2 tys. zł, w Kaliszu 6, w Chełmie 12.
– Wynagrodzenie dla urzędników do obsługi 500+ będzie uzależnione od kwalifikacji i posiadanego stażu. W sytuacji gdy dla kandydata będzie to pierwsza praca, jego wynagrodzenie będzie na poziomie 1850 zł, czyli płacy minimalnej – informuje Stanisław Mościcki, zastępca prezydenta miasta Chełm.
Takie samo wynagrodzenie zamierza zaproponować 25 nowym urzędnikom ratusz częstochowski. Bydgoszcz mówi o potrzebie dodatkowych 35 etatów, a Kraków zamierza zatrudnić aż 60 osób do obsługi programu na stanowiskach urzędniczych i pomocniczych i co najmniej 64 na podstawie umowy-zlecenia.
– Na stanowiskach urzędniczych wynagrodzenie zasadnicze będzie się wahało w przedziale od 2,3 tys. zł do 3,1 tys. zł miesięcznie – mówi Jan Żądło, dyrektor wydziału spraw społecznych Urzędu Miasta w Krakowie. – Wysokość pensji będzie uzależniona od posiadanego stażu – dodaje.
Urząd Miasta w Szczecinie chce zatrudnić do obsługi programu 27 osób z wynagrodzeniem na poziomie ok. 2,5 tys. zł. – Dodatkowo w początkowym okresie obowiązywania programu będziemy również korzystać ze wsparcia 22 pracowników powiatowego urzędu pracy. Ponadto cztery osoby zostaną też zatrudnione na umowę-zlecenie – dodaje Maciej Homis, rzecznik Szczecińskiego Centrum Świadczeń.
Administracja rządowa
O ile w samorządach przybywa urzędników, o tyle w administracji rządowej mamy do czynienia z odwrotnym trendem. Z danych Kancelarii Premiera RP wynika, że na koniec 2015 r. średnie zatrudnienie w służbie cywilnej spadło z 120,4 tys. do 119,2 tys. osób. Nowy szef służby cywilnej Dobrosław Dowiat-Urbański nie spodziewa się w kolejnych latach ani znacznego spadku zatrudnienia, ani też dużego wzrostu.
Z naszej sondy wynika, że spadek zatrudnienia to efekt dobrowolnych odejść urzędników, w tym na emeryturę bądź rentę. Potwierdza to Jarosław Jakubowski, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego. W jego urzędzie zatrudnienie w 2015 r. w porównaniu z 2014 r. spadło o osiem osób. Liczba etatów zmniejszyła się także w ministerstwach.
– Zawsze przy zmianie władzy część urzędników odchodzi dobrowolnie lub jest przenoszona na niekorzystne stanowiska i w efekcie też rezygnują z pracy – mówi prof. Bogumił Szmulik, kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego i Współczesnych Systemów Politycznych na Wydziale Prawa i Administracji UKSW.
Ostrzega przy tym, że w tym roku urzędników może przybyć. – Kancelaria premiera powinna monitorować stan zatrudnienia, aby nie narazić się tak jak jej poprzednicy na zarzut rozrostu zatrudnienia w latach 2008–2011 – dodaje.
Brakuje panaceum
Tymczasem zdaniem ekspertów nie ma złotego środka na ograniczenie zatrudnienia w administracji. – To, że w samorządach z roku na rok wzrasta zatrudnienie, wynika z braku racjonalnego zarządzania. Urzędników powinno być mniej, bo dzięki postępowi technicznemu mają oni mniej pracy. Włodarze gmin jednak nie liczą się z rozrostem zatrudnienia. Jest to proces samoczynny i oderwany od realiów – mówi dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z katedry samorządowej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Trzeba coś z tym zrobić, bo mechanizmów nie ma. Z pewnością należy połączyć skalę zatrudnienia ze skalą zadań. Niestety obawiam się, że podniosą się głosy, iż jest to zamach na samorządność – dodaje.