Ewidencjonowanie czasu pracy zleceniobiorców w wielu przypadkach będzie niecelowe lub wręcz niemożliwe. Jednocześnie oznacza wzrost biurokracji – uważają pracodawcy. Wprowadzenie takiego obowiązku przewiduje projekt nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, który zakłada, że osobom zatrudnionym na zleceniu będzie przysługiwać minimalna stawka godzinowa (12 zł). Bez ewidencji czasu pracy trudno byłoby wykazać, czy dany pracodawca wypłaca najniższą pensję zleceniobiorcom. Konfederacja Lewiatan (KL) postuluje jednak, aby część zatrudniających była zwolniona z realizacji takiego wymogu ze względu na specyfikę konkretnych branż lub wykonywanych zadań.
– Nowe przepisy nie powinny mieć zastosowania do systemów współpracy pomiędzy przedsiębiorcą a osobą wykonującą czynności w ramach umowy cywilnoprawnej, gdy warunki wykonywania czynności nie są w żaden sposób zbliżone do tych świadczonych na podstawie umowy o pracę – wskazuje dr Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert KL.
Jako przykład pracodawcy wskazują systemy sprzedaży bezpośredniej (poza lokalem przedsiębiorstwa, oparte na dowolnej dystrybucji produktów – również w czasie spotkań towarzyskich lub rodzinnych). W takich przypadkach trudno wyodrębnić wyraźne granice pomiędzy czasem pracy a prywatnym. Zdaniem KL dotyczy to również np. konsultantów, agentów i doradców, m.in. z branży ubezpieczeniowej i pożyczkowej. W takich przypadkach wartość pracy ocenia się nie na podstawie przepracowanego czasu, lecz np. kwoty uzyskanej ze sprzedaży usługi albo liczby udzielonych porad lub konsultacji. Zleceniobiorcy otrzymują wynagrodzenie prowizyjne, powiązane z efektami swoich działań. I właśnie ze względu na charakter umowy-zlecenia to właśnie ten kontrakt najczęściej stosuje się w omawianych przypadkach. Umożliwia on bowiem swobodną organizację czasu pracy przez samego zleceniobiorcę.
Pozostało
71%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama