Od 23 stycznia zacznie obowiązywać nowelizacja ustawy z 30 grudnia 2015 r. o służbie cywilnej. Główne jej założenie to rezygnacja z konkursów na stanowiskach dyrektorów generalnych i departamentów, a także wszystkich ich zastępców. Skutki tych zmian sięgają jednak dalej – do umów na zastępstwo.
Dyrektorzy generalni będą musieli bowiem wypełnić lukę po urzędnikach, którzy awansują na kierownicze stanowiska. Nie będzie to łatwe, bo przecież na takie funkcje będą powoływani urzędnicy z doświadczeniem merytorycznym. Na ich miejsce trzeba więc będzie znaleźć nowych, a to się wiąże z dodatkowym problemem. Próżno szukać ekspertów z doświadczeniem urzędniczym, którzy chcieliby żyć w niepewności i pracować na zastępstwo. Tym bardziej że nowelizacja gwarantuje powrót na poprzednie stanowisko odwołanemu członkowi korpusu. A ograniczenia czasowego w tym zakresie nie ma. Na czas bycia dyrektorem taki urzędnik będzie miał zagwarantowany urlop bezpłatny.
Dzisiaj w urzędach zatrudnia się na zastępstwo, gdy pracownik jest na urlopie macierzyńskim, rodzicielskim, a nawet wychowawczym. Czas angażu najczęściej można przewidzieć. Dyrektor generalny, decydując o konkursie na zastępstwo, jest w stanie oszacować, jak długo nowy pracownik może się cieszyć etatem. Mimo to nie ma lawiny ofert na tymczasowe zatrudnienie. Ponadto stanowiska, które są proponowane obecnie na zastępstwo, nie należą do zbyt wymagających. Jeszcze trudniej będzie w przypadku powołań. Osoba zatrudniona na stanowisku urzędnika, który został dyrektorem, może przepracować kilka tygodni, miesięcy lub lat. Wszystko będzie zależało od decyzji ministra czy wojewody, a także sytuacji politycznej.
Wśród ekspertów nie brakuje więc głosów, aby zrezygnować z konkursów na zastępstwo. O zatrudnieniu urzędnika na czas określony powinien decydować bezpośredni przełożony w trakcie krótkiej rozmowy. Taki urzędnik, jeśli się nie sprawdzi, może przecież być zwolniony.
Zarówno powołany dyrektor, jak i zastępująca go osoba są na swego rodzaju kontrakcie, który w każdej chwili może być zakończony. Problem tylko w tym, że żaden specjalista nie będzie chciał zastępować dyrektora, który w każdej chwili może stracić posadę. Urzędnicy wciąż są przyzwyczajeni do stabilnej pracy, która była atutem w budżetówce. A im wyższe kwalifikacje, tym wyższe wymagania.
Zawieszenie stosunków pracy nowo powołanych dyrektorów to jedna z wielu wad tego systemu. Może się okazać, że nie będzie chętnych, którzy chcieliby przystąpić do konkursu na wakat po powołanym dyrektorze. A zapewnianie mu bezpłatnego urlopu jest niczym innym jak blokowaniem etatu. Analogiczna sytuacja jest w przypadku radnych – mówi dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego

Do tej pory wszystkie stanowiska w służbie cywilnej, w tym na zastępstwo, były obsadzane w otwartym i konkurencyjnym naborze. Ustawa z 30 grudnia 2015 r. o zmianie ustawy o służbie cywilnej oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2016 r. poz. 34) zrobiła odstępstwo od tej zasady (zacznie obowiązywać 23 stycznia 2015 r.).

Kandydaci na wyższe stanowiska nie muszą być już wyłaniani w drodze konkursu. O przyjęciu dyrektora i jego zastępcy ma zdecydować powołanie. Co ciekawe, osoby na te stanowiska nie muszą być menedżerami i mogą pochodzić spoza korpusu. Można też dokonać powołania spośród pracowników i urzędników mianowanych. Szef urzędu musi im jednak udzielić bezpłatnego urlopu na dotychczasowym stanowisku, np. głównego specjalisty. Tak stanowi art. 53a ust. 6 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1111 ze zm.).

Dodatek lub zastępstwo

Przy okazji powołania na stanowisku dyrektorskie z grona urzędników lub pracowników służby cywilnej mogą pojawić się problemy z dotychczasowymi stanowiskami, które awansowane osoby zajmowały przed powołaniem. W sytuacji gdy urząd nie będzie mógł pozwolić sobie na wakat, może zdecydować się na zatrudnienie nowego pracownika na zastępstwo. O ile w przypadku urlopu rodzicielskiego lub nawet wychowawczego nieobecny pracownik może zadeklarować (nawet wstępnie), jak długo będzie nieobecny w pracy, o tyle w przypadku powołania jest to niemożliwe.

Dyrektor generalny podejmuje wtedy z bezpośrednim przełożonym osoby przebywającej na urlopie bezpłatnym decyzję, czy zatrudniać nowego pracownika na zastępstwo, czy też rozdzielić zadania na pozostałą grupę pracowników w wydziale lub departamencie. W tym drugim przypadku wiąże się to często z przyznaniem dodatku zadaniowego (choć nie musi to być normą). Dla pracowników, którzy są bardziej obłożeni pracą w stosunku do pozostałych, wypłacane bywają również wyższe nagrody.

Zakładając, że osoby kierujące urzędami, w tym ministrowie i wojewodowie, zrobią tak, jak to deklaruje Beata Kempa, szefowa kancelarii premiera, to nowi dyrektorzy będą powoływani spośród dotychczasowych członków korpusu. W takich sytuacjach urzędy będą musiały rozważyć przeprowadzenie konkursu na zastępstwo. Problem jednak w tym, że odwołanie ze stanowiska dyrektorskiego może nastąpić w każdej chwili.

Problemy z chętnymi

Przyjmując, że przygotowanie i przeprowadzenie całego konkursu trwa od dwóch do trzech miesięcy, rodzi się pytanie, czy będą w ogóle chętni do pracy na zastępstwo, jeśli odwołanie może nastąpić z dnia na dzień. W efekcie istnieje obawa, że osoba, która wygrała konkurs na zastępstwo, popracuje kilka dni.

– Jest to jedna z wielu wad tego sytemu. Taka sytuacja sprawia, że nie będzie chętnych, którzy chcieliby przystąpić do konkursu na wakat po powołanym dyrektorze. A zapewnianie mu bezpłatnego urlopu jest niczym innym jak blokowaniem etatu. Analogiczna sytuacja jest w przypadku radnych – mówi dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Tłumaczy, że wspomniane rozwiązanie jest zniekształceniem instytucji tymczasowego zatrudnienia. – Jeśli ktoś ma dziecko, to znamy jego horyzont czasowy na powrót do pracy, a w przypadku powołanego dyrektora już nie – dodaje.

W omawianym przypadku możemy mieć do czynienia z wielką niewiadomą na temat okresu pracy na zastępstwo (kilka dni, tygodni, a może lat).

– Będzie to loteria i bardzo niepewna posada dla zastępującego, którego stosunek pracy z automatu przecież wygaśnie po odwołaniu – uważa dr Płażek.

Zniesienie konkursu

Alternatywą do tej sytuacji może być rezygnacja z konkursów na zastępstwo.

– Skoro nie ma ich w samorządach, to dlaczego nie mogłyby też zniknąć w służbie cywilnej. Można byłoby np. zatrudnić stażystę, który akurat sprawdził się w tej komórce, z której został powołany dyrektor – przekonuje prof. Bogumił Szmulik z UKSW, radca prawny w Kancelarii Radców Prawnych Szmulik i Wspólnicy sp. k.

– Dla takiej młodej osoby byłoby to dobre doświadczenie, choć z pewnością nie można byłoby jej zaproponować tak wysokiego stanowiska, jakie zajmował dyrektor – dodaje.

W efekcie dyrektorzy generalni będą mieli problem nie tylko z samymi naborami na zastępstwo, lecz także ze znalezieniem kandydatów, którzy spełnialiby wysokie wymogi. Tym bardziej że na dyrektorów najprawdopodobniej będą powoływane osoby zajmujące obecnie w urzędzie stanowiska specjalistyczne, np. głównego specjalisty. Część z tych wakatów mogą zająć odwołani dyrektorzy na zasadzie wymiany, ale w wielu urzędach będzie z tym problem.

Mimo przeszkód związanych z ewentualnym brakiem kandydatów o wysokich kwalifikacjach chętnych na zastępstwo część ekspertów sceptycznie ocenia pomysł zniesienia w tym zakresie naboru.

– Rezygnacja z konkursów na zastępstwo może spowodować zarzut naruszenia art. 60 i 153 konstytucji, czyli ograniczania dostępu do służby cywilnej i łamania gwarancji neutralności politycznej i rzetelności – przekonuje dr Jakub Szmit z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert ds. służby cywilnej. – Kolejna grupa stanowisk byłaby bez kontroli społecznej i łatwo mogłoby dochodzić do nadużyć przy zatrudnieniu – przekonuje. Doktor Szmit uważa też, że trzeba poczekać, jak w praktyce nowelizacja będzie działała. – A z wyrwami po powołanych dyrektorach sami zainteresowani będą musieli sobie poradzić – podkreśla.

24 osoby - Tylu kandydatów ubiega się średnio o jedno stanowisko w służbie cywilnej (nie wliczając wyższych stanowisk)
6 osób - Tylu kandydatów ubiega się średnio o jedno wyższe stanowisko dyrektora generalnego