Poziom najniższej pensji ma osiągać wynagrodzenie zasadnicze pracownika. Inne składniki, np. gratyfikacja za pracę w nocy, stażowe lub świadczenia deputatowe, nie będą brane pod uwagę.
Zmiany w płacy mnimalnej / Dziennik Gazeta Prawna
Do kieszeni pracowników trafi więcej pieniędzy. Resort pracy chce zmienić zasady wliczania poszczególnych składników pensji do wynagrodzenia minimalnego. Partnerom społecznym przedstawiono już trzy warianty takich modyfikacji. Każdy z nich zakłada, że przy ustalaniu, czy dana osoba zarabia najniższą płacę, nie będą brane pod uwagę niektóre składniki pensji. W zależności od wariantu chodzi m.in. o dodatki za pracę w nocy lub w warunkach szkodliwych, nagrody oraz premie. O taką zmianę od lat zabiegały m.in. związki zawodowe i Państwowa Inspekcja Pracy. Wliczanie dodatków do płacy minimalnej jest bowiem niesprawiedliwe – świadczenia te w praktyce nie miały charakteru bonusu, lecz wyrównania płacy do poziomu minimalnego.
– Mamy nadzieję, że po zmianie rządu prace nad tymi propozycjami będą kontynuowane. Dotyczą one problemu, który trzeba rozwiązać – podkreśla Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego OPZZ.
Niesprawiedliwe zasady
Obecnie zgodnie z ustawą z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (Dz.U. nr 200, poz. 1679 ze zm.) do najniższej płacy wlicza się przysługujące pracownikowi składniki pensji i inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy zaliczone przez GUS do wynagrodzeń osobowych (z wyjątkiem wynagrodzenia za nadgodziny, odprawy pieniężnej w związku z przejściem na emeryturę lub rentę oraz nagrody jubileuszowej). Oznacza to, że przy ustalaniu, czy dana osoba otrzymuje co najmniej minimalną płacę (1750 zł w tym roku; 1850 w przyszłym), należy wliczać np. premie i nagrody (regulaminowe i uznaniowe), dodatki za szczególne warunki pracy, wysokie kwalifikacje podwładnego lub za staż pracy. To może być niesprawiedliwe i demotywujące. Dla przykładu dodatek za pracę w nocy wlicza się do płacy minimalnej. Jeśli więc dzięki wykonywaniu obowiązków w porze nocnej – a więc mniej dogodnej dla podwładnego – zatrudniony wypracuje pensję minimalną, to dodatek traci charakter rekompensaty za trudniejsze warunki pracy. Natomiast osobie, która nie świadczyła obowiązków w nocy (i przez to bez dodatku nie osiągnęła płacy minimalnej), trzeba będzie wypłacić wyrównanie.
– Podobnie jest z bonusami. Jeśli np. z dwóch pracowników na równorzędnych stanowiskach jeden otrzyma pensję w wysokości płacy minimalnej dzięki wliczeniu do niej premii, jaką uzyskał za dobrą jakość świadczonej pracy, a drugi nie osiągnie tego pułapu – bo nie należała mu się premia – to temu drugiemu pracownikowi firma i tak musi wypłacić wyrównanie do wysokości minimalnego wynagrodzenia – wyjaśnia Małgorzata Lorenc z firmy Lorenc – Doradztwo Kadrowe.
W omawianym przypadku obaj pracownicy zarobią więc tyle samo, choć tylko jeden zasłużył na dodatkową gratyfikację.
Trzy drogi
Resort pracy chce zmodyfikować te niesprawiedliwe zasady. Pierwszy z wariantów zmian przedstawionych partnerom społecznym zakłada wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym samo wynagrodzenie zasadnicze ma być co najmniej równe płacy minimalnej. Oznaczałoby to, że żadne inne składniki wynagrodzenia nie byłyby wliczane do najniższej płacy. Ze względu na konieczność dostosowania się do takiego rozwiązania (m.in. obowiązek zmiany wewnątrzzakładowych regulacji płacowych) resort proponuje w tym przypadku długie, dwuletnie vacatio legis.
Drugi z wariantów ma polegać na ewolucyjnej zmianie. Otóż poszczególne składniki pensji byłyby stopniowo wyłączane z najniższej pensji (najpierw dodatki za pracę w nocy, zmianową oraz w warunkach szkodliwych, następnie dodatek stażowy, a na koniec – pozostałe składniki oprócz wynagrodzenia zasadniczego, czyli np. premie, nagrody, świadczenia deputatowe).
Najbardziej ograniczony zakres zmian przewiduje wariant trzeci. Zgodnie z nim z minimalnego wynagrodzenia wyłączone zostałyby tylko dwa dodatki – za pracę w porze nocnej i stażowy.
– Wszystkie trzy opcje są przez nas analizowane. Z wstępnej oceny wydaje się, że najbardziej racjonalny jest wariant drugi. Nie jest to zmiana radykalna, a więc firmy będą mogły łatwiej się do niej dostosować, a jednocześnie całkowicie jasne będzie, jakie składniki wynagrodzenia nie są wliczane do minimalnej płacy – uważa Paweł Śmigielski.
Pracodawcy przedstawiają więcej wątpliwości w omawianej sprawie. – Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy powinniśmy wyłączyć z płacy minimalnej składniki pensji inne niż wynagrodzenie zasadnicze. Wynika to z tego, że w kwestii zarobkowania mieszamy pojęcia ekonomiczne i socjalne – uważa Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan (KL), członek Rady Nadzorczej ZUS.
Podkreśla, że w ujęciu ekonomicznym płaca powinna odzwierciedlać wydajność pracownika. Zatem do wynagrodzenia minimalnego (które należy się każdemu zatrudnionemu) nie powinna być wliczana np. premia za dobrą jakość pracy (straci wtedy bowiem wartość motywacyjną). Najniższa płaca to jednak pojęcie socjalne, a nie ekonomiczne – celem jej ustanowienia jest zagwarantowanie minimum środków na utrzymanie się pracownika.
– W tym ujęciu nie powinno mieć więc znaczenia to, z jakiego tytułu pracownik zarobił minimalną kwotę, lecz sam fakt jej otrzymania – dodaje ekspert KL.
Te wątpliwości powodują, że również opinia w sprawie poszczególnych wariantów wyłączania składników z pensji minimalnej nie jest dla pracodawców łatwa.
– Najważniejsze jest, aby zmiana w omawianym zakresie była sygnalizowana i wprowadzana stopniowo. Trzeba pamiętać, że wiele firm, w szczególności tych większych, jest związanych wieloletnimi kontraktami. Nie powinny być zaskakiwane zmianą przepisów w zakresie wynagradzania. W tym kontekście minimum 2-letnie vacatio legis jest jak najbardziej wskazane – tłumaczy Jeremi Mordasewicz.