Na nową ustawę o naszym zawodzie czekamy od wielu lat. Ale nie na taką, jaką właśnie zaproponował resort pracy - mówi w wywiadzie dla DGP Tomasz Bednarowicz, prezes zarządu Stowarzyszenia Psychologów Polskich.
Tomasz Bednarowicz, prezes zarządu Stowarzyszenia Psychologów Polskich / Dziennik Gazeta Prawna
Czy rzeczywiście psychologom potrzebna jest regulacja zawodu, która będzie ograniczała dostęp do wykonywania tej profesji?
Wielu psychologów chciałoby, aby ten zawód był regulowany ze względu na dobro naszych klientów i pacjentów. Mam wrażenie, że niektóre czołowe organizacje zrzeszające psychologów chciałyby tego wręcz za wszelką cenę, nawet kosztem samych psychologów, co również nie powinno mieć miejsca. Ale ogólnie idea jest słuszna. Brak regulacji zawodu psychologa bardzo negatywnie wpływa na jakość wykonywanych usług i wizerunek tej profesji. Świadczenie ich przez osoby, które nie posiadają odpowiednich kwalifikacji, może pogorszyć stan psychiczny pacjenta lub nawet zagrażać jego życiu. Proszę sobie wyobrazić, że osoba, która nie ukończyła studiów psychologicznych, pełni funkcję psychologa w szkole, do której uczęszcza pani dziecko. Zapewniam, że jeszcze do niedawna był to problem, który dzięki współpracy Stowarzyszenia Psychologów Polskich z Ministerstwem Edukacji Narodowej staraliśmy się rozwiązać. Brak regulacji z pewnością nie ułatwia podejmowania odpowiednich działań w tego typu sytuacjach. Ponadto dziś idąc do psychologa, nikt nie pyta o jego kwalifikacje. Nikt nie wie, jak odróżnić psychologa od nie-psychologa.
Psycholodzy od wielu lat upominają się o uregulowanie swojego zawodu. Tymczasem resort pracy kieruje założenia ustawy o zawodzie psychologa do konsultacji w momencie, gdy nie ma już szans na jej uchwalenie. Dlaczego pana zdaniem tak się stało?
Możemy mówić o opieszałości, niewłaściwej organizacji, niewystarczających zasobach, grze politycznej, naciskach lub niekompetencji, ale to jedynie domysły, które niczemu nie służą i mogą być krzywdzące.
A jak pan ocenia projekt założeń nowej ustawy?
W obecnym kształcie jest nie do przyjęcia. Mam sporo uwag.
Jakich?
Zawodom takim jak np. lekarz, pracownik socjalny czy nauczyciel przysługuje ochrona dla funkcjonariuszy publicznych. Jest ona ważna ze względu na rodzaj i środowisko ich pracy. Psycholog, podobnie jak wymienione profesje, obarczony jest dużym ryzykiem zawodowym w związku z wykonywaniem swoich czynności, czy to np. w szpitalach, placówkach oświaty, czy ośrodkach pomocy społecznej. Mimo wniosku, który SPP skierowało do resortu, w projekcie założeń ustawy o zawodzie psychologa nie uwzględniono zapisu, który gwarantowałby psychologom ochronę, jaka przysługuje funkcjonariuszom publicznym. Tymczasem w projekcie zawarto wiele przepisów, które są bezsensowne.
Przykład?
Niejasny i niesprecyzowany jest m.in. zapis dotyczący stanu zdrowia psychologa. Wynika z niego jedynie, że musi on posiadać stan zdrowia pozwalający na wykonywanie tej profesji.
A czego brakuje?
Przede wszystkim nie istnieje katalog chorób, które uniemożliwiałyby wpis na listę psychologów. Moim zdaniem w przypadku pojawiających się wątpliwości Izba Psychologów powinna mieć możliwość powołania komisji, aby zbadać stan zdrowia kandydata. W związku z powyższym bezcelowe wydaje się dostarczanie zaświadczenia o stanie zdrowia od lekarza na etapie wpisu na listę. Nie ma ono uzasadnienia merytorycznego. Takie zaświadczenie psycholog i tak będzie musiał uzyskać i przedstawić pracodawcy, podejmując zatrudnienie, o czym mowa jest w innych przepisach.
A czy dostrzega pan jakieś korzystne rozwiązania?
Bardzo korzystną propozycją jest dwunastomiesięczna instytucja opieki dla absolwentów psychologii pod okiem psychologa z co najmniej pięcioletnim stażem, finansowana przez samorząd zawodowy. Niestety to jeden z niewielu pozytywnych elementów tego aktu, bo w przeważającej części jest on krzywdzący dla psychologów.
Dlaczego?
Nawet sama procedura dotycząca odpowiedzialności zawodowej jest niesprawiedliwa. MPiPS proponuje, aby psycholodzy dosłownie w każdym przypadku pokrywali koszty postępowania. Nawet wtedy, gdy zawiadomienie będzie niezasadne. Zresztą cały projekt ustawy skonstruowany jest tak, że generuje ogromne koszty dla tych, którzy chcą wykonywać ten zawód. Osoba, która chciałaby zostać psychologiem, już na starcie musi się np. liczyć z wydatkami na poziomie nawet 1227 zł. Potem dojdą kolejne.
Z czego one wynikają?
Po pierwsze, aby zostać wpisanym na listę, trzeba będzie uiścić opłatę nie wyższą niż jedna czwarta przeciętnego wynagrodzenia za poprzedni rok, czyli około 827 zł. Następnie trzeba wziąć pod uwagę wydatki na badanie lekarskie, za które trzeba będzie zapłacić od 100 zł do nawet 300 zł. Ponadto projekt przewiduje też obowiązkowe składki członkowskie – ok. 70 zł miesięcznie. Do tego dojdą wydatki związane z obowiązkowym nieustannym kształceniem. O dodatkowych kosztach w przypadku psychologów, którzy prowadzą prywatną praktykę, nie chcę już wspominać.
Ale wreszcie będą państwo mogli mieć samorząd zawodowy.
Tak, ale moim zdaniem wsparcie ze strony państwa na uruchomienie samorządu psychologów jest niewystarczające.
Dlaczego?
Resort pracy proponuje dotacje na jego start w łącznej wysokości ok. 4–5 mln zł, przy czym ma to być jednorazowe wsparcie na przestrzeni sześciu miesięcy. Uważam, że ta kwota jest nieadekwatna do potrzeb. Dla porównania z innymi strukturami o charakterze ogólnopolskim izba lekarska otrzymała 800 mln zł dotacji. Potem samorząd ma być utrzymywany z naszych kieszeni. Nie wszystkich będzie na to stać. Na przykład psycholog zatrudniony w oświacie zarabia średnio około 1,8 tys. zł brutto pensji podstawowej. Rozwiązaniem dla wielu osób będzie zwiększenie cen za oferowane usługi lub bojkot ustawy i możliwość utraty prawa do wykonywania zawodu. Odbije się to bezpośrednio na osobach, które korzystają z naszych usług. Mało kogo będzie stać na prywatną wizytę, a kolejki będą jeszcze większe, niż są obecnie.
Zatem podsumowując, obecny projekt ustawy o zawodzie psychologa z punktu widzenia obywatela jest szansą na zwiększenie jakości świadczonych usług i bezpieczeństwa przy jednoczesnym zwiększeniu cen za te usługi i zmniejszeniu dostępu do nich. Niestety z kolei z punktu widzenia psychologów, którzy będą musieli spełnić wyższe wymagania, akt ten wprowadza wiele nieprzemyślanych zapisów. Tak więc moim zdaniem przygotowany przez resort pracy projekt założeń ustawy nie stwarza dobrego gruntu dla poprawy zdrowia psychicznego i jakości życia w Polsce.