Okres kampanii wyborczej nie sprzyja dyskusjom o zmianach w służbie cywilnej. Uważam jednak, że warto rozważyć rozwijanie pozapłacowego systemu motywowania pracowników - mówi w wywiadzie dla DGP Eliza Wójcik, dyrektor generalny Ministerstwa Sprawiedliwości
Ile urząd otrzymał pieniędzy na podwyżki?
Podobnie jak w innych ministerstwach wzrost funduszu wynagrodzeń wyniesie ok. 5,5 proc. Biorąc pod uwagę, na którym miejscu pod względem zarobków kwalifikuje się zarządzany przeze mnie urząd, to cieszę się z wysokości planowanego wzrostu. Średnio na jednego pracownika będzie więc przypadało ok. 300 zł podwyżki.
Czy podzieli pani te pieniądze po równo, jak proponują związki?
Dzieląc pieniądze na podwyżki, musimy się kierować wartościowaniem stanowisk i obciążeniem pracą, uwarunkowaniami rynku lokalnego, a także celami strategicznymi na przyszły rok. Te wszystkie kryteria pozwolą nam optymalnie podzielić pieniądze na podwyżki. Należy jednak podkreślić, że o ile wynagrodzenia są konkurencyjne w ramach administracji publicznej, o tyle konkurowanie z wynagrodzeniami w sektorze prywatnym jest nadal trudne, a czasem wręcz niemożliwe.
Czy ma pani tego świadomość, że bezpośredni przełożeni mogą kierować się relacjami do swoich pracowników, a nie ich zaangażowaniem w pracę?
Taka obawa zawsze istnieje. Uważam jednak, że osoby na kierowniczych stanowiskach są odpowiedzialne i przy podziale środków będą brać pod uwagę uzgodnione dla całego ministerstwa kryteria, a także zaangażowanie swoich pracowników w wykonywaną pracę. Tylko taki model działania oparty na zaufaniu pozwoli na efektywny podział środków. W przypadku wątpliwości będę prosić o dodatkowe wyjaśnienia i wówczas zapadną ostateczne decyzje.
Czy podwyżki obejmą też kadrę kierowniczą?
Wszystko zależy od tego, jak się ułoży struktura wynagrodzeń. Wzrost płac nie będzie uzależniony od zajmowanego stanowiska, ale od efektywności, obciążenia i sposobu realizacji zadań.
Jak pani myśli, czy będzie pokusa do tworzenia dodatkowych etatów z pieniędzy na podwyżki?
Nie sądzę, aby ktoś chciał przeznaczyć skądinąd ograniczone środki również na utworzenie kolejnych etatów. Trzeba dążyć do tego, aby jak najwięcej zadań niewymagających specjalistycznej wiedzy zlecać na zewnątrz. Usługi sprzątania czy warsztatów są tu dobrym przykładem. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy cały sztab ludzi, którzy się tym zajmowali. Dziś są to znikome przypadki. Takich zadań zlecanych na zewnątrz z każdym rokiem będzie coraz więcej.
Dużo zwolniła pani urzędników w swojej karierze zawodowej?
Nie prowadziłam zmian strukturalnych wymagających zwolnień grupowych. Najczęściej były to zmiany ewolucyjne, w miejsce odchodzących osób nie rozpisywano konkursów.
Mówi się, że w administracji nie dochodzi do redukcji zatrudnienia, bo jest obawa o spory sądowe i ewentualne odszkodowania za wadliwe zwolnienie lub przywrócenie do pracy.
Z pewnością większość z nas ma świadomość i obawia się może nie tyle sporów sądowych, co przegranych sporów sądowych. Zwolnienie pracownika administracji publicznej jest niezwykle trudne i wymaga odpowiednich mechanizmów mierzenia efektów pracy. Te doskonalimy w ministerstwie od kilku lat.
Na jakim poziomie jest fluktuacja kadr w pani urzędzie?
W ciągu roku z pracy odchodzi kilkanaście osób.
Czy pani się nie obawia, że po wyborach parlamentarnych nowy minister będzie chciał mieć swojego dyrektora generalnego?
Obawa jest naturalnym odczuciem ludzkim związanym z nadchodzącą zmianą. Ważne jest jednak, aby przesłanki do takiej decyzji były merytoryczne, a nie uznaniowe. Wydaje mi się, że dyrektorzy generalni powinni zapewniać ciągłość działania urzędu niezależnie od zmian na scenie politycznej.
Czy podobają się pani zmiany w zakresie oceniania urzędników?
Z pewnością zmiana skali, w której ocena pozytywna nie jest już szkolną trójką, sprawi, że urzędnicy nie będą się odwoływali od pozytywnych ocen.
Dlaczego tak mało jest ocen negatywnych w służbie cywilnej?
Mam wrażenie, że bezpośredni przełożeni obawiają się wystawiania słabych ocen.
Z jakiego powodu?
Urzędnik odwoła się do sądu, a sąd zmienia ocenę na lepszą lub w najlepszej sytuacji każe nam powtórzyć całą procedurę. Sądy zarzucają nam, że w ocenianiu nie odnosimy się do wartości merytorycznej pracy urzędnika, ale cech charakteru. Z drugiej jednak strony bardzo często cechy charakteru wpływają na sposób realizacji zadań. Negatywne ocenianie jest niezwykle trudne. Jednakże z mojego punktu widzenia oceny są konieczne. Jest to informacja zwrotna dla urzędnika, czy właściwie realizuje swoje zadania.
Po zaleceniu szefa służby cywilnej, aby urzędnicy powstrzymali się od sympatyzowania z określonymi partiami na portalach społecznościowych, ten temat wywołał dużą dyskusję. Doszły do mnie słuchy, że pani też zablokowała dostęp urzędnikom do tych portali....
Urzędnik nie powinien wypowiadać się na portalach społecznościowych w sprawach politycznych. Bycie urzędnikiem zobowiązuje do zachowania neutralności politycznej. Tym bardziej że coraz częściej kampania wyborcza przenosi się do internetu. W przypadku ministerstwa, jednak zasadniczą przesłanką, która motywowała decyzję o zablokowaniu niektórych stron, była konieczność zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa teleinformatycznego.
Czy będzie pani śledzić wpisy urzędników po godzinach pracy?
Nie zamierzam nikogo inwigilować.
A gdyby życzliwy kolega podesłał pani wypowiedzi urzędnika, które godzą w służbę cywilną, to też nie będzie się pani zajmowała sprawą?
Wtedy tak.
Czy w urzędzie są obecnie rozpisane konkursy?
A co, szuka pan pracy? (śmiech)
Raczej nie. A pytając już całkiem poważnie, kogo najtrudniej jest przyciągnąć do pracy w urzędzie?
Informatyków, którzy są specjalistami w administrowaniu systemami teleinformatycznymi oraz zarządzaniu bezpieczeństwem teleinformatycznym. Niestety w przypadku takich stanowisk przegrywamy konkurencję z rynkiem prywatnym.
Co pani zmieniłaby w służbie cywilnej?
Okres kampanii wyborczej nie sprzyja dyskusjom o wyzwaniach modernizacyjnych. Uważam jednak, że warto rozważyć rozwijanie pozapłacowego systemu motywowania pracowników.
Czyli?
Karnety na basen, pakiety zdrowotne, a także bilety do kina lub teatru. Tego typu gratyfikacje za dobrą pracę bardziej wiążą pracownika z urzędem, tworząc swoiste programy lojalnościowe. Jestem przekonana, że te rozwiązania będą korzystne dla pracowników i pracodawców.