Pani Monika niedawno rozpoczęła karierę zawodową. – Dostałam propozycję pracy w administracji publicznej, z tym że na pół etatu. Na początku wszystko było w porządku, ale po kilku miesiącach zauważyłam, że jestem traktowana jak pracownik gorszej kategorii. Nawet jeśli zostaję w pracy po godzinach, nie dostaję za to dodatkowego wynagrodzenia, nagrody mam znacznie niższe niż koleżanki pracujące na cały etat. Ostatnio, kiedy poszłam na przerwę obiadową, usłyszałam, że skoro pracuję tylko na część etatu, nie przysługuje mi regulaminowa przerwa. Tak chyba nie powinno być – denerwuje się czytelniczka
Osoba pracująca na część etatu powinna być traktowana tak samo jak ta, która pracuje w pełnym wymiarze. Gwarantuje to kodeks pracy. To jednak, niestety, tylko teoria. Widać to przede wszystkim na przykładzie nagród. Należy jednak pamiętać, że nagrody są uznaniowe, czyli to przełożony decyduje o wysokości bonusu dla każdego pracownika. Rzadko są sytuacje, w których osoba zatrudniona na pół etatu dostałaby wyższą nagrodę niż ta, która spędza w pracy osiem godzin. Trudno też tego wymagać, niezależnie od nakładu pracy wkładanego w wypełnianie obowiązków.
Przyjmuje się, że nagroda dla takiej osoby nie powinna być niższa od połowy przeciętnej nagrody dla pełnoetatowca. Jeśli jednak nagrody za każdym razem są mniejsze, można porozmawiać z przełożonym. Być może ma uwagi do wykonywanej pracy. Jeśli nie, warto zapytać wprost, z czego wynikają niższe dodatki. Należy jednak raz jeszcze podkreślić, że skoro nagroda ma charakter uznaniowy, przełożony nie ma obowiązku przyznania nagrody w określonej wysokości. Trudno też uznać ten fakt za dyskryminację ze względu na formę zatrudnienia.
Nasza czytelniczka podkreśla, że pracodawca odmawia jej prawa do przerwy. Choć faktycznie może to być niekomfortowe, w świetle prawa szef ma prawo tak postąpić. Jeśli bowiem dobowy wymiar czasu pracy konkretnej osoby nie przekracza 6 godzin, pracodawca nie musi jej udzielać przerwy wliczanej do czasu pracy. Zazwyczaj trwa ona 15 minut, choć w praktyce często jest przedłużana. O ile osoby zatrudnione w pełnym wymiarze mogą z niej korzystać, to te pracujące na pół etatu już takiego prawa nie mają, choć dużo zależy tu od dobrej woli przełożonego.
Pani Monika narzeka też, że choć zostaje w pracy dłużej niż wymaga tego od niej wymiar zatrudnienia, nie otrzymuje dodatkowych pieniędzy. W takiej sytuacji warto zajrzeć do umowy. Jeśli nie ma w niej wskazanego limitu godzin, który po przekroczeniu uprawnia do wynagrodzenia jak za godziny nadliczbowe, to przyjmuje się, że przysługuje ono dopiero po 8 godzinach pracy.
Podstawa prawna
Art. 11, 129, 134, 151 ustawy z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (Dz.U. z 2014 r. poz. 1502).