Żołnierze zawodowi z korpusu szeregowych chcą służyć w armii dłużej niż 12 lat. Trybunał Konstytucyjny ma rozstrzygnąć, czy resort obrony mógł wprowadzić takie ograniczenie.
Służba w armii zawodowej dzieli się na: / Dziennik Gazeta Prawna
Do armii zawodowej można trafić na dwa sposoby: do służby stałej i nie martwić się o pracę przez 30 lat lub zostać przyjętym na kontrakt, maksymalnie na 12 lat. Takie rozwiązanie wprowadzono od 2010 r. wraz z utworzeniem armii zawodowej. W korpusie szeregowych zastrzeżono, że mogą tam być przyjmowani wyłącznie żołnierze na czas określony – bez awansu po 12 latach szeregowy musi się pożegnać z mundurem. Wojskowi chcą móc służyć dłużej. Utworzyli grupę na portalu społecznościowym o nazwie „Nie dla 12 lat służby w wojsku”. Domagają się, by Trybunał Konstytucyjny zbadał zgodność art. 13 ustawy z 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1414 ze zm.) z ustawą zasadniczą. – Na spotkaniach z ministrem i jego zastępcami za każdym razem słyszymy, że obecnie nie ma możliwości, by wydłużyć nam okres służby. Dobrze więc byłoby, aby Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się w tej materii – podkreśla st. szer. Tobiasz Morański, przewodniczący Kolegium Mężów Zaufania Korpusu Szeregowych Zawodowych.
Sprawą zajęła się już kancelaria prawna, która z powodzeniem prowadziła inne sprawy służb mundurowych w TK.
– W najbliższym czasie przygotuję opinię prawną, a kolejnym krokiem będzie skierowanie wniosku do trybunału – zapowiada dr Tomasz Zalasiński, radca prawny z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. – 12 lat służby nie jest często łatwym okresem, bo poprzedzonym licznymi misjami zagranicznymi i intensywnym szkoleniem. Działanie armii wobec tych mundurowych jest co najmniej nieetyczne, bo powołuje ona do wojska młodych mężczyzn, aby działali w interesie służby publicznej, a później im tak po prostu dziękuje – dodaje.
W ocenie dra Tomasza Zalasińskiego MON powinno umożliwić szeregowym w ciągu dwóch, trzech lat zdobycie awansu do służby stałej lub się z nimi rozstać, a nie trzymać w niepewności przez 12 lat. Ponadto zdaniem mecenasa armia powinna umożliwiać dosłużenie takim osobom do 15 lat, aby mogły nabyć prawo do wcześniejszej emerytury i zapewnić sobie minimum socjalne. Przy czym ci, którzy wstąpili do służby od 1 stycznia 2013 r., mogą się ubiegać o emeryturę dopiero po 25 latach służby (jednak większości z nich przysługują wcześniejsze uprawnienia).
Obrońca ma też pretensje do innych instytucji państwowych, że nie stają w obronie żołnierzy kontraktowych. – To skandal, że do tej pory rzecznik praw obywatelskich nie zainteresował się losem osób, które mogą służyć w armii maksymalnie 12 lat. Tym bardziej jest to dla mnie zaskakujące, że w biurze rzecznika jest wydzielona specjalna komórka, która zajmuje się problemami żołnierzy – podkreśla dr Tomasz Zalasiński.
DGP zapytał resort obrony, czy w trybunale będzie on bronił swojego stanowiska.
– Nie będzie zmian w zakresie wydłużenia służby kontraktowej (...). Nie można też mówić, że awans jest ograniczony, bo już kilka tysięcy szeregowców awansowało do korpusu podoficerów, do służby stałej – przekonuje Maciej Jankowski, wiceminister obrony.
Zapewnia, że wojsko po 12 latach służby nie zostawia żołnierza z niczym, bo wszystkie składki przekazuje do ZUS. Funkcjonuje też system pomocowy dla szeregowych odchodzących z armii – pomaga im się przekwalifikować i wspiera przy poszukiwaniu pracy.
MON zaznacza też, że w większości krajów w armiach zawodowych limit dla żołnierzy w korpusie szeregowych jest krótszy od tego ustalonego w Polsce.
Inaczej oceniają to eksperci wojskowi.
– Problemem nie jest długość kontraktu, lecz to, że po nim dla niewielu jest szansa na awans, nawet jeśli spełniają kryteria. Dostanie się dziś w polskiej armii z korpusu szeregowych do grona podoficerów to wyczyn na miarę złapania bin Ladena – zauważa Roman Polko, były dowódca GROM.
– Żołnierze są zmuszani do odchodzenia z wojska, przez co armia traci specjalistów. Ta patologia powinna być bezwzględnie zlikwidowana – mówi z naciskiem.
Ze strony szeregowych padają porównania ich sytuacji prawnej do umów terminowych trwających wiele lat.
– Sąd Najwyższy często wskazywał, że co do zasady umowy o pracę na czas określony nie powinny trwać zbyt długo, bo takie działania pracodawcy mogą prowadzić do naruszenia zasady współżycia społecznego. Najczęściej pracodawca powinien w ciągu kilku lat poznać pracownika i zdecydować o jego zatrudnieniu na stałe albo o nieprzedłużaniu z nim umowy – wskazuje dr Magdalena Zwolińska, adwokat z kancelarii DLA Piper Wiater sp. k.