Niespełna 2 proc. zarejestrowanych bezrobotnych korzysta z jakichś form pomocy społecznej. Oficjalnie
Niespełna 2 proc. zarejestrowanych bezrobotnych korzysta z jakichś form pomocy społecznej. Oficjalnie
/>
W kwietniu ze świadczeń pomocy społecznej korzystało tylko 33,6 tys. zarejestrowanych osób bez pracy – wynika ze statystyk GUS i resortu pracy. To zaledwie 1,9 proc. ogółu osób bez zajęcia.
Okazuje się jednak, że dane te nie odzwierciedlają w pełni rzeczywistości. – W sprawozdaniach statystycznych podajemy liczbę bezrobotnych korzystających z pomocy społecznej na podstawie deklaracji, jakie składają osoby bez zajęcia. Nie weryfikujemy ich wiarygodności – wyjaśnia Irena Lebiedzińska, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu.
– Można podejrzewać, że część bezrobotnych z różnych powodów ukrywa to, że korzysta z pomocy społecznej – twierdzi prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem jedni nie przyznają się do tego, ponieważ się wstydzą, a inni mogą się obawiać, że taka informacja utrudni im znalezienie płatnego zajęcia.
Dlatego dane z ośrodków pomocy społecznej różnią się zdecydowanie od zbieranych w urzędach pracy. – W ub.r. mieliśmy w naszym mieście 6 tys. bezrobotnych, a z naszej pomocy korzystało z tytułu bezrobocia 2 tys. osób – informuje Beata Bąk, kierownik działu świadczeń z Ośrodka Pomocy Społecznej w Gliwicach.
Oznacza to, że ze wsparcia państwa korzystała w tym mieście aż jedna trzecia osób bez zajęcia. – Podobna skala zjawiska była również u nas – opowiada Hanna Bojarska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szczytnie. Prawdopodobne jest, że niewiele lepiej będzie też w tym roku, ponieważ choć bezrobocie spada, to wciąż jest wysokie – w kwietniu stopa bezrobocia wyniosła 11,2 proc., a zarejestrowanych osób bez zajęcia było blisko 1,8 mln. Stopa bezrobocia jest więc tylko o ok. 2 pkt proc. mniejsza niż przed dwoma laty, a wtedy z pomocy społecznej skorzystało w całym roku aż 686 tys. rodzin bezrobotnych – w których żyło blisko 2 mln osób.
Pewne jest jednak – i wynika z danych GUS – że tylko 13,8 proc. (245 tys.) zarejestrowanych bezrobotnych miało w kwietniu prawo do zasiłku wypłacanego przez urząd pracy.
Eksperci nie są tym zaskoczeni. – Większość zarejestrowanych bezrobotnych to osoby długotrwale pozbawione pracy, które nie spełniają kryteriów uprawniających do przyznania zasiłku – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Według GUS w kwietniu było ich ponad milion. A to oznacza, że pozostawali w rejestrach bezrobotnych przez ponad rok w okresie ostatnich dwóch lat.
Tymczasem bezrobotny ma prawo do zasiłku dopiero wtedy, gdy udokumentuje, że w okresie 18 miesięcy poprzedzających dzień rejestracji był zatrudniony przez co najmniej 365 dni i osiągał co najmniej minimalne wynagrodzenie, od którego istnieje obowiązek opłacania składki na Fundusz Pracy. – Tych kryteriów często nie spełniają więc także bezrobotni, którzy mają dłuższy staż, ale pracowali np. tylko na część etatu i zarabiali mniej, niż wynosi wynagrodzenie minimalne – dodaje Sędzimir.
Z czego więc żyją ci, którzy nie mają zasiłków z pośredniaków? Część z nich właśnie z pomocy społecznej, wielu z dochodów pozostałych członków rodziny, a inni utrzymują się z pracy w szarej strefie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama