Na stanie się biednym pracującym narażeni są dziś wszyscy. Wspomniani seniorzy (45+) z przyczyn oczywistych. Młodzi – zarówno ci po studiach, jak i w trakcie edukacji – też jak najbardziej. Bo to, co dziś oferuje im rynek pracy, to najczęściej śmieciowe posady w usługach, zwykle gastronomii i call centers.
Rysiek ma 20 lat, Edyta 19. Wynajmują mieszkanie pod Warszawą i myślą o wspólnej przyszłości. Na razie bez dziecka, bo jeśli 1600 zł dochodu, który mają na spółkę miesięcznie, jeszcze pozwala im na przeżycie, to z dzieckiem byłoby to raczej niemożliwe. Choć są harcerzami i sztukę przeżycia – także finansowego – opanowali do perfekcji. Za pieniądze, które zarabiają w sieci fastfoodów (on na magazynie, ona na kasie), są w stanie nie tylko przeżyć, ale, jak zapewniają, odłożyć na przyjemności. Jak? Za chwilę opowiem.
Opowiem o strategii przetrwania i sposobach na cud pomnażania żywności. Nie tylko Ryśka i Edyty, ale także reszty moich bohaterów. Są w różnym wieku, mieszkają w odległych od siebie miejscach, mają inne zawody i wykształcenie. Łączy ich jedno: zaliczani są do kategorii biednych pracujących. Ludzi, którzy nie są w stanie żyć na godnym poziomie, choć nierzadko pracują dłużej niż kodeksowe 8 godzin dziennie. Do kategorii biednych pracujących zaliczani są ci, którzy uzyskują miesięczny dochód wynoszący 60 proc. mediany w swoim kraju. Według ostatnich danych GUS u nas ta średnia płaca wynosi 3115,11 zł, czyli ci, którzy zarabiają mniej niż 1850 zł brutto (1355 zł netto), to zarobieni po pachy biedacy.
Pozostało
96%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama