W trakcie procesu oskarżona zapewniała, że jest niewinna. Co innego mówili pokrzywdzeni - sąd nazwał ich zeznania "miażdzącymi" dla urzędniczki. Sędzia Dorota Niewińska stwierdziła, że kobieta niemal codziennie ośmieszała swoich podwładnych i czyniła w ich kierunku niestosowne uwagi sugerując, że jeden z pracowników jest gejem, a inny pedofilem.
Anna W. nadal pracuje w białostockim magistracie, ale na innym stanowisku. Teraz, jak zapowiada prezydent miasta, ma stracić pracę.