Umowa dyplomaty nie może ulec automatycznemu rozwiązaniu w momencie wykonania przez niego misji. Tak orzekł wczoraj Sąd Najwyższy.
W 2008 r. dyrektor generalny Ministerstwa Spraw Zagranicznych powołał na stanowisko I sekretarza. W umowie był zapis, który stanowił, że ma ona moc do dnia odwołania urzędnika ze stanowiska. A to nastąpiło w 2011 r. Pracodawca uznał, że rozwiązanie kontraktu następuje z mocy prawa, ponieważ dyplomata zakończył swoją misję.
Zainteresowany odwołał się do sądu I instancji, który orzekł, że w umowie nie może być klauzuli, że ma ona trwać do dnia odwołania bez wskazania konkretnej daty. W ocenie sądu do poszkodowanego miała zastosowanie poprzednia ustawa z 24 sierpnia 2006 r. o służbie cywilnej (Dz.U. nr 170, poz. 1218 ze zm.). Przewidywała ona dwie formy zatrudnienia – na czas określony maksymalnie trzy lata (obecnie jest rok) lub na czas nieokreślony. Zdaniem sądu, skoro urzędnik był zatrudniony ponad trzy lata, to umowa z nim powinna być na czas nieokreślony. Ewentualne jej rozwiązanie powinno nastąpić z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. Sąd przychylił się do żądań zwolnionego o odszkodowanie za jej wadliwe rozwiązanie.
Sprawa trafiła do sądu II instancji, który zmienił zaskarżony wyrok. Przychylił się do argumentacji MSZ, że była to umowa na czas wykonywania określonej pracy. Według niego nie było więc podstawy do zawarcia jej na czas nieokreślony.
Pełnomocnik zwolnionego wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Powołał się na art. 3 ustawy z 27 lipca 2001 r. o służbie zagranicznej (Dz.U. nr 128, poz. 1403 ze zm.). Zgodnie z nim w zakresie nieuregulowanym do osób wchodzących w skład służby zagranicznej stosuje się ustawę o służbie cywilnej. Skoro kwestia nawiązywania stosunku pracy nie jest określona w ustawie o służbie zagranicznej, to stosuje się tą drugą.
– Wyłączenie dotyczy tylko żołnierzy zawodowych, którzy wyjeżdżają na zagraniczną placówkę i są tam zatrudniani na podstawie kodeksu pracy – mówi Sylwia Migdalska, radca prawny, pełnomocnik zwolnionego.
Tłumaczy, że ustawa o służbie cywilnej zawiera katalog zamknięty rodzajów umów, w tym na czas określony i nieokreślony. – Nie ma tam mowy o możliwości zawarcia umowy na czas wykonywania określonej pracy – dodała.
Innego zdania było MSZ, który nadal podkreślał, że umowa z I sekretarzem rozwiązała się z mocy prawa z chwilą odwołania z placówki. Wskazał, że w służbie zagranicznej może być zatrudniony pracownik służby cywilnej, urzędnik mianowany, a powołany sekretarz nie należał do żadnej z tych grup (przepisy jednak pozwalały na jego zatrudnienie).
– Skoro pracownik był w służbie zagranicznej, ale nie był członkiem korpusu służby cywilnej, to do niego nie mogły mieć zastosowania przepisy o zatrudnieniu w służbie cywilnej – przekonywał Piotr Siłakiewicz, radca prawny, pełnomocnik MSZ.
Sąd Najwyższy nie przychylił się do tej argumentacji.
– W tej sprawie trzeba głównie rozstrzygnąć, czy do odwołanego I sekretarza stosuje się przepisy kodeksu pracy, w tym umowę na czas wykonania określonej czynności, czy też przepisy o służbie cywilnej, które dopuszczają dwie formy zatrudnienia na czas określony lub stały. W ocenie SN w takich przypadkach stanowczo zastosowanie ma pragmatyka urzędnicza – uzasadniał wczoraj Bohdan Bieniek, sędzia sprawozdawca.
Tłumaczył, że ustawa o służbie zagranicznej jest częścią ustawy o służbie cywilnej. – W omawianej sprawie umowa powinna być zawarta na cza określony lub nieokreślony, ale nie może nią być na czas wykonywania określonej pracy – dodał.
Zdaniem SN odwołanie I sekretarza ze stanowiska nie może też skutkować automatycznym rozwiązaniem umowy o pracę. SN przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Wyrok Sąd Najwyższy z 24 lutego 2015 r., sygn. akt II PK 51/14.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama