Specjaliści IT, fachowcy od przetwarzania danych – to oni dostają największe pensje. I mogą liczyć na kolejne podwyżki.
Najgorzej płatne branże to handel, ochrona oraz transport / DGP
Maciej Bąk, ekspert ds. raportów wynagrodzeń w Grupie Pracuj / DGP
Około 8 tys. zł na rękę – tyle przeciętnie dostaje pracownik działu IT zajmujący się architekturą oprogramowania. Około 7 tys. zł może dostać specjalista piszący programy na potrzeby zarządzania projektami. To, ile można zarobić w poszczególnych zawodach, prześledzili analitycy Grupy Pracuj.pl w swoich bazach danych. Zrobili zestawienie przeciętnych płac na podstawie pół miliona ankiet złożonych w serwisie Zarobki.pracuj.pl.
Tu ważna uwaga: nie są to średnie płace w poszczególnych zawodach, a mediana, co oznacza, że połowa pracowników z danej dziedziny zarabia mniej niż prezentowane kwoty, a druga połowa więcej. Eksperci Pracuj.pl podali swoje wyliczenia dla konkretnych zawodów ze specjalizacjami, bazując na danych ze wszystkich branż. Czyli gdy mowa np. o przeciętnej pensji pracowników IT, to jest ona policzona na podstawie informacji o wynagrodzeniach takich specjalistów pracujących np. w bankach, firmach konsultingowych, informatycznych itd., z rozróżnieniem na poszczególne dziedziny (np. architektura oprogramowania, analiza biznesowa, zarządzanie projektami).
Z analizy wynika jednoznacznie: jeśli ktoś wybrał IT jako swój zawód, dobrze zrobił. Po pierwsze pracownicy IT zarabiają dużo na tle innych zawodów. I to nie tylko ci o dłuższym stażu, ale również dopiero startujący w zawodzie. O ile doświadczony twórca programów od zarządzania projektami weźmie 7 tys. zł netto, o tyle ktoś, kto dopiero zaczyna pracę w tej specjalności, bez żadnego doświadczenia około 3,2 tys. zł na rękę. Oczywiście to dużo mniej niż specjalista z doświadczeniem, ale będąc żółtodziobem, więcej można wyciągnąć jedynie w doradztwie, przy tworzeniu strategii – około 3,5 tys. zł.
Po drugie, w tej dziedzinie warto robić karierę i piąć się w górę. Bo branża IT jest również w czołówce zestawienia zarobków menedżerów. Kierownik zespołu zajmującego się architekturą oprogramowania może liczyć na 9,7 tys. zł netto miesięcznie (więcej zarobi jedynie szef działu sprzedaży w farmacji – 9747 zł na rękę). Ale także przedstawiciele top managementu w tej dziedzinie dostają wysokie wynagrodzenia na tle swoich kolegów o innych specjalnościach. Dyrektor do spraw IT zarabia przeciętnie 15 tys. zł. Wyższą pensję w tej grupie mają tylko dyrektorzy finansowi (16,1 tys. zł netto).
Na drugim biegunie znalazły się zawody, których wykonywanie nie wymaga jakichś szczególnych kompetencji. Osoby bez doświadczenia zarobią najmniej jako ochroniarze czy kasjerzy w supermarkecie – odpowiednio 1400 i 1418 zł. W tym przypadku granica między początkującym pracownikiem a osobą z doświadczeniem jest minimalna – doświadczony kasjer dostaje – według danych Pracuj.pl – 1480 zł. Zupełnie nie opłaca się natomiast „kariera” w ochronie: pracownik tej branży z kilkuletnim stażem zarabia tyle, co nowicjusz (czyli 1400 zł na rękę).
Wśród menedżerów najgorzej mają ci w hotelarstwie i gastronomii – kierownicy zarabiają tam 4100 zł netto, dyrektorzy przeciętnie 4634 zł. Wśród dyrektorów mniej nie zarabia już nikt. Wśród kierowników – ci z transportu i spedycji nadzorujący pracę kurierów oraz zajmujący się zarządzaniem flotą. Ich pensje to około 4 tys. zł miesięcznie.
Dla najsłabiej zarabiających prognozy są nie najlepsze – na podwyżki nie ma co liczyć w ochronie, branży, w której firmy od lat uwikłane są w wojnę cenową.
– W tym roku wzrostu płac w ochronie na pewno nie będzie. Nadal pokutuje polityka najniższej ceny w przetargach, kto tylko może, omija ustawę o zamówieniach publicznych i wybiera agencje w drodze zapytania ofertowego. A tam nadal kryterium ceny jest najważniejsze – ocenia Andrzej Wagner, prezes Polskiej Izby Ochrony. Jego zdaniem podwyżki mogą nastąpić dopiero w 2016 roku, gdy zostaną ozusowane wszystkie umowy, na podstawie których zatrudnia się pracowników. Ale ten wzrost też będzie raczej na papierze, bo agenci ochrony nie odczują tego w swoich kieszeniach.
W innych mało płacących branżach jest podobnie. Handel przechodzi konsolidację, a konkurencja między firmami stale się zaostrza. W transporcie też nie jest różowo, najpierw firmy utraciły rynki wschodnie (Rosja przestała wydawać licencje na przewozy polskim przedsiębiorstwom, do tego uderzyło w nie rosyjskie embargo), a teraz będą musiały pilnować kosztów ze względu na zmianę warunków na kierunku zachodnim. Chodzi o wprowadzenie przez Niemcy wymogu opłacania polskich kierowców według niemieckich stawek minimalnych (8,5 euro za godzinę).
Za to ci, którzy już dzisiaj są w dobrej sytuacji, mogą liczyć na wzrost wynagrodzeń. Agnieszka Zielińska z Forum HR mówi, że już w 2014 roku rynek pracy dla specjalistów IT i informatyków stał się bardziej rynkiem kandydata, a nie oferenta.
– Poziom informatyzacji polskiej gospodarki jest nadal dość niski w porównaniu do rozwiniętych rynków, więc zapotrzebowanie na tego typu usługi jest duże. Informatycy nie muszą wyjeżdżać za granicę, bo na tyle dobrze zarabiają w Polsce, że element ekonomiczny przy podejmowaniu decyzji „zostać czy wyjechać” w ich przypadku odpada – mówi.
Artur Skiba, prezes firmy Antal International i wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, obstawia, że popyt na specjalistów z tej dziedziny przełoży się na podwyżki. Szanse na nie mają szczególnie specjaliści z branży IT, np. specjalizujący się w technologii Java, służącej do obsługi różnych aplikacji. – Średnio wzrost ten powinien wynieść 15 proc. – mówi Artur Skiba. Dodaje, że coraz więcej kandydatów z branży IT interesuje się pracą kontraktową, co jest korzystne zarówno dla pracownika, jak i dla pracodawcy.
Według Skiby wzrost wynagrodzeń mógłby być nawet większy, gdyby nie to, że firmy coraz częściej sięgają po pracowników ze Wschodu. – Coraz częściej na polskim rynku zatrudnienia pracę znajdują wykwalifikowani specjaliści z obszaru IT ze Wschodu, którzy z uwagi na niskie oczekiwania finansowe wpływają na mniejszy wzrost wynagrodzeń w ujęciu ogólnopolskim – tłumaczy szef Antal International.
OPINIA
Inwestycja w umiejętności daje wysoką stopę zwrotu
Sprawdza się stara zasada: im więcej zainwestujesz w siebie na starcie, tym więcej możesz potem uzyskać. Widać to choćby w tym, jak kształtują się wynagrodzenia osób rozpoczynających swoje kariery. Najwyższe pensje początkujący dostają w obszarach, które zajmują się szeroko rozumianym sektorem IT i przetwarzaniem danych. To inwestowanie jest nie tylko odebraniem dobrego wykształcenia rozumianego w tradycyjny sposób. Zatrudniane osoby często nie mają nawet ukończonych studiów, ale dla pracodawców większe znaczenie ma to, czy np. interesują się danym obszarem i czy już na etapie szkół średnich nabywali jakieś umiejętności, choćby z zakresu programowania.
Zresztą w tych dziedzinach zarabia się najwięcej również na kolejnych etapach kariery. Z czego to wynika? Można to wytłumaczyć na przykładzie branży IT: tworzenie oprogramowania komputerowego jest stosunkowo uniwersalne. Proces jest mniej więcej taki sam zarówno w USA, jak i u nas. Różnice polegają na stawkach proponowanych programistom, są one z reguły wyższe na rynkach zachodnich. Dlatego zagranicznym firmom bardzo się opłaca zatrudnianie specjalistów z Polski. Mówiąc inaczej: zapotrzebowanie na programistów i wdrażających systemy w branży IT jest bardzo duże, to oni dyktują stawki i z tego wynika przepaść pomiędzy tymi najlepiej zarabiającymi a dołem naszego zestawienia.
Ta zasada obowiązuje zresztą w innych dziedzinach: tam, gdzie próg wejścia jest stosunkowo wysoki, gdzie wymagane są unikatowe umiejętności, tam wynagrodzenia są relatywnie wysokie. Przykładem mogą być specjaliści z obszaru architektury oprogramowania. Żeby wykonywać taką pracę, trzeba mieć z jednej strony odpowiednią wiedzę o rynku – wiedzieć, czego oczekuje klient, a z drugiej odpowiednie kwalifikacje techniczne.
Na drugim biegunie są zawody, gdzie wymagane kompetencje nie są duże. Na przykład w ochronie – pracownik przeważnie może wykonywać swoje obowiązki po krótkim szkoleniu. Inwestycja w niego nie jest więc duża, próg wejścia do zawodu jest niski. Podobnie jest choćby w sprzedaży detalicznej – do takiej pracy nie trzeba jakichś specjalnych, rzadko spotykanych kompetencji.