Doświadczeni anestezjolodzy, chirurdzy, interniści, ortopedzi i pediatrzy jeszcze przez trzy lata nie będą musieli się doszkalać, aby pracować w pogotowiu.
To efekt nowelizacji art. 57 ust. 2 ustawy z 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 757), którą w piątek przyjęli posłowie. Gdyby prawo nie zostało zmienione, od stycznia w ambulansach mogliby pracować tylko ci z medyków, którzy wcześniej rozpoczęli specjalizację z medycyny ratunkowej.
– To oznacza, że w niektórych powiatach oddalonych od dużych miast nie byłoby żadnego lekarza spełniającego wymogi NFZ i ustawy – podkreśla Elżbieta Gellert, posłanka PO.
Wszystko dlatego, że ani młodzi medycy, ani ci zatrudniani już w pogotowiu nie chcą rozpoczynać specjalizacji z medycyny ratunkowej, mimo że w 2020 r. tylko tacy wykwalifikowani specjaliści będą mogli jeździć do wypadków. Tymczasem co trzeci ambulans musi mieć w składzie lekarza, w pozostałych zaś jeżdżą sami ratownicy. Zmianę prawa krytykują jednak specjaliści medycyny ratunkowej.
– Oddalenie w czasie wymogu kształcenia dla lekarzy w ambulansach obniży poziom polskiej medycyny ratunkowej. Nie będą chcieli się szkolić, skoro nie muszą. Nie dziwmy się, że potem dochodzi do takich sytuacji, jak w maju na autostradzie S8, kiedy w wyniku chaotycznej akcji ratunkowej zginęły trzy osoby – mówi prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej.
To nie pierwsza nowelizacja ustawy obniżająca wymogi dla obsady karetek. Zgodnie z poprzednimi przepisami już od dwóch lat w ambulansach mieli jeździć tylko wykwalifikowani specjaliści.
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na prace w Senacie