Zgłaszają się po niego młodzi, którzy chcą pracować w konkretnej firmie. Popularnością nie cieszy się natomiast grant na telepracę.
Specjalne bony, dzięki którym w zamian za gratyfikację finansową dla pracodawcy młodzi bezrobotni mogą uzyskać pracę, staż lub szkolenie, są już dostępne w części pośredniaków. To nowe formy pomocy, które od 27 maja wprowadziła nowelizacja ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 674 ze zm.). W wielu urzędach rekrutacje trwają już od początku lipca, w innych mają ruszyć lada dzień. Z sondy przeprowadzonej przez DGP wynika, że najwięcej chętnych ubiega się o bon stażowy. Nieco gorzej wypadają te szkoleniowe i zatrudnieniowe. Najmniejszym powodzeniem cieszą się natomiast bony zasiedleniowe.
– To najpopularniejsze obecnie formy aktywizacji osób bezrobotnych. Już przed uruchomieniem naboru obserwowaliśmy duże zainteresowanie bonami, wręcz wyczekiwanie na moment, gdy wreszcie będzie można z nich skorzystać. Bardzo szybko się rozchodzą – wskazuje Krystyna Jankowska, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Suwałkach.
Atuty bonu
Gorliwość młodych bezrobotnych w ubieganiu się o nowe formy wsparcia zaskakuje o tej porze roku, bo w niektórych urzędach (np. w Tarnowie czy Inowrocławiu) zwykle w czasie wakacji obserwowany jest spadek zainteresowania stażami.
– Trend ten nie dotyczy jednak bonów gwarantujących uzyskanie praktyk. Popyt jest duży, mimo że w tym roku do rozdysponowania mieliśmy już ok. 1100 klasycznych staży – informuje Przemysław Stefański, dyrektor PUP w Inowrocławiu.
Zdaniem Grzegorza Baczewskiego, eksperta Konfederacji Lewiatan, bony stażowe są popularne, bo młodzi widzą w nich szansę na praktykowanie u wybranego przez nich pracodawcy – takiego, u którego rzeczywiście chcieliby później pracować.
– Bon upodmiotawia osobę bezrobotną, a dla pracodawcy stanowi sygnał, że kandydat jest rzeczywiście zainteresowany tym, by związać się zawodowo z firmą. Bezrobotnemu pozwala podjąć odpowiedzialną decyzję o wyborze pracodawcy, nie jest to przypadkowe skierowanie, jak w przypadku klasycznych staży – przekonuje.
Na popularność bonów wpływają też przystępne warunki ich realizacji dla firm.
– Pracodawcy mają sześć miesięcy na sprawdzenie pracownika. Przez kolejne pół roku muszą wprawdzie utrzymać zatrudnienie, ale nie jest to zbyt długi okres, a po jego zakończeniu otrzymują 1500 zł premii – wyjaśnia Grzegorz Baczewski.
Zdaniem Łukasza Komudy, eksperta Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, nowy atrakcyjny instrument stażowy może w pewnym stopniu zatrzymać plagę angażowania osób bez pracy na bezpłatne praktyki i wykorzystywania ich jako darmowej siły roboczej.
Niewielkie zasoby
Choć wraz ze zmianą przepisów rozszerzono ofertę urzędów pracy także o inne sposoby pomocy, pośredniaki na razie skupiają się właśnie na bonach. Niestety, środków na aktywizację jest niewiele. W czerwcu resort pracy przekazał na ten cel z rezerwy Funduszu Pracy ok. 160 mln zł.
W średnich i małych urzędach pracy dostępnych jest więc z reguły od kilkunastu do kilkudziesięciu bonów. Przykładowo suwalski PUP otrzymał z rezerwy ministra pracy środki pozwalające na sfinansowanie 20 bonów stażowych, 12 szkoleniowych i 6 zasiedleniowych, PUP w Chełmie – na 90 stażowych, 15 szkoleniowych i 15 zasiedleniowych, a PUP w Nysie – na 30 stażowych, 20 zatrudnieniowych i kilkanaście zasiedleniowych. W każdym z tych pośredniaków zarejestrowanych jest od kilku do kilkunastu tysięcy bezrobotnych. Dużą część z nich stanowią młodzi.
– Otrzymaliśmy niewielkie środki. Ale i tak nie moglibyśmy teraz wydać więcej, bo wiązałoby to się z zaciąganiem zobowiązań na przyszły rok (urząd musiałby wtedy kontynuować wypłatę świadczeń – przyp. red.). Tymczasem ustawa limituje ich wysokość do 30 proc. aktualnego budżetu. Czekamy więc do przyszłego roku – twierdzi Przemysław Stefański.
Nieudany grant
Tylko nieliczne urzędy pracy decydują się na wprowadzenie wszystkich lub większości nowych narzędzi wsparcia bezrobotnych. Z rozdysponowaniem innych niż bony mają jednak problemy. Skarżą się m.in. na niewielkie zainteresowanie dopłatami do wynagrodzeń pracowników po 50. roku życia.
– Spośród 20 możliwych dofinansowań na razie udało się wesprzeć zatrudnienie tylko 3 osób – wylicza Krystyna Jankowska.
Urzędy np. w Nysie i Kielcach, które wdrażają większość nowości, wskazują, że najsłabiej wypada grant na telepracę dla rodziców.
– Wymogi do jego uzyskania zostały zbyt ostro zakreślone. Może go otrzymać tylko matka, która kiedyś już pracowała. Ze wsparcia takiego nie może skorzystać więc np. kobieta, która po studiach nie podjęła pracy i urodziła dziecko, a obecnie chciałaby uzyskać zatrudnienie w formie telepracy – wyjaśnia Kordian Kolbiarz, dyrektor PUP w Nysie.
Więcej w tygodniku Kadry i Płace w artykule „Co z refundacją, gdy wykonujący prace interwencyjne dostaje dyscyplinarkę. Jest o to spór”
Tylko dla prenumeratorów