Na prośbę serwisu CentrumRekrutacyjne.pl firmy zajmujące się rekrutacją oceniły tegoroczne zainteresowanie pracodawców przyjmowaniem nowych pracowników, nie biorąc pod uwagę przejściowych i doraźnych potrzeb. Okazało się, że agencje pośrednictwa pracy są zgodne co do tego, iż od początku 2014 roku na rynku widać wzrost zainteresowania zatrudnianiem właściwie we wszystkich branżach. Firmy poszukują pracowników w związku ze zwiększaniem produkcji wynikającym z nowych zamówień oraz rozwijaniem wewnętrznych struktur firm, co jest reakcją na ich lepsze wyniki ekonomiczne.
Koniec cięć, czas na wydatki?
Anna Myślińska, specjalistka marketingu i PR w Jobs Plus, ocenia, że firmy chcą dotrzeć do jak największej rzeszy klientów w związku z czym zatrudniają więcej przedstawicieli handlowych. Z kolei Artur Skiba, prezes Antal International, informuje o wyraźnej ekspansji regionalnej i rozwoju portfolio usług, co według niego może oznaczać wymierny wzrost liczby etatów.
Resort pracy również zwraca uwagę na fakt, że firmy coraz chętniej zatrudniają nowych pracowników. W maju do urzędów pracy wpłynęło 94 tys. ofert pracy i aktywizacji zawodowej – o 22 proc. więcej niż w maju 2013 roku. To pierwszy wzrost liczby ofert pracy w porównaniu rok do roku od… pięciu lat.
– Widać, że korporacyjni ekspaci dostali odrobinę swobody płatniczej od swoich zagranicznych przełożonych – ocenia źródła obserwowanego ożywienia Krzysztof Jakubowski, wiceprezes ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ). Ma to również niebagatelny wpływ na rodzimych przedsiębiorców, którym finansowe wytchnienie pozwala na swobodniejsze wydatki, w wyniku czego powstają nowe miejsca pracy. Jakubowski tłumaczy, że prawdziwe odbicie w gospodarce, a co za tym idzie wzrost zatrudnienia, przychodzi zawsze wtedy, gdy spada odsetek nierzetelnych płatności, czyli niezapłaconych tzw. szkodowych faktur. A tych w tym roku jest mniej niż w latach ubiegłych.
Stały etat dla wybranych
Mimo ożywienia na rynku pracy pracodawcy wciąż są ostrożni, jeśli chodzi o podpisywanie umów o pracę, chociaż Bartosz Kaczmarczyk, prezes Loyd SA Inwestycje i Zarządzanie spółki, do której należy Polski Holding Rekrutacyjny, uważa, że może się to nieco zmienić. – Wraz z ożywieniem gospodarczym firmy będą prawdopodobnie skłonne częściej zatrudniać na stałe – wyjaśnia.
Z kolei Anna Myślińska zauważa coraz większe zainteresowanie tzw. elastycznymi formami zatrudnienia. – Nie mogę powiedzieć, że wypierają one umowy o pracę – to atut, którym pracodawcy wciąż starają się przyciągać najlepszych kandydatów. Jednak inne formy zatrudnienia pojawiają się też na stanowiskach czy w firmach kojarzonych wcześniej z tradycyjnymi umowami – podkreśla przedstawicielka Jobs Plus. Myślińska jest przekonana, że w przyszłości ten trend będzie coraz wyraźniejszy, a ponieważ rynek na nim zyskuje, to ważne jest, aby przekonać pracowników do takich form pracy.
– Pracodawcy częściej proponują umowy na czas nieokreślony kadrze specjalistycznej i menedżerskiej. Rekrutacja dobrego pracownika jest kosztowna, a jego utrata – kosztuje jeszcze więcej. Dlatego taka umowa jest również pewnym zabezpieczaniem dla pracodawcy – tłumaczy Artur Skiba. Zwraca przy tym uwagę na wyjątkowość branży IT, w której specjaliści znajdują pracę w zasadzie bez większych problemów. W tej branży, ze względu na projektowy charakter zadań, dominują kontraktowe formy zatrudnienia (preferują je także pracownicy). W każdym razie duża dynamika zatrudnienia w IT utrzymuje się nadal i osoby odpowiadające na ogłoszenia pracodawców nierzadko mogą negocjować warunki pracy. – Ten sektor świetnie sobie radzi zarówno w czasie stagnacji, jak i szybkiego rozwoju – przyznaje Jakubowski. – Na IT występuje naturalne zapotrzebowanie. Dzisiaj nie da się funkcjonować w żadnej gałęzi gospodarki bez tej branży – dodaje.
Ruch w motoryzacji i centrach usług
– Największy wzrost zatrudnienia widać w branży automotive. Są to głównie nisko kwalifikowani pracownicy. Jest to związane z ożywieniem rynku kredytowego i zwiększonym zainteresowaniem nowymi samochodami – wyjaśnia Krzysztof Jakubowski. Jednak ponieważ branża ta jest poddana stałym wahaniom popytu i podaży, pracodawcy niechętnie decydują się na zatrudnienie bezpośrednie. Tutaj dominują umowy o pracę tymczasową.
Według wiceprezesa SAZ zatrudnienie rośnie też w sektorze finansowym, szczególnie na południu Polski, np. w Małopolsce. Polska staje się wręcz zagłębiem centrów rozliczeniowo-księgowych wielu międzynarodowych banków i koncernów usługowych. Już teraz daje się tam zauważyć powolny deficyt pracowników.
Bartosz Kaczmarczyk zwraca natomiast uwagę, że Polska jest atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych, w związku z tym w sektorze usług outsourcingu procesów biznesowych wzrośnie zapotrzebowanie na specjalistów, zwłaszcza z kompetencjami technicznymi i sprzedażowymi. Podobnie ocenia on sytuację w branżach motoryzacyjnej i badawczo-rozwojowej.
Pracę można znaleźć głównie w najbardziej innowacyjnych spółkach, tzw. Nowoczesnej Gospodarce – podkreśla, nie po raz pierwszy, ADP Polska (zatrudnienie w takich firmach wzrosło o 4,42 proc. w pierwszym kwartale 2014 roku wobec analogicznego okresu ubiegłego roku).
Kiepsko w budowlance
Najgorzej jest w budownictwie. Ankieta Narodowego Banku Polskiego wśród prawie 1,4 tys. firm spoza sektora finansowego poprawiła prognozy zatrudnienia w budownictwie, ale nie od razu. Rekruterzy spodziewają się zmian na plus w przyszłym roku.
- Branża budowlana odradza się najwolniej, bo wiele straciła – przyznaje Krzysztof Jakubowski. - Ostatnia polska firma zdolna do realizacji ogólnokrajowych kontraktów, Polimex, stoi na krawędzi bankructwa. To wysoka cena niewydolności partnera publicznego przy realizacji płatności za inwestycje z boomu budowlanego przed piłkarskimi mistrzostwami Euro 2012. Przetrwali zagraniczni pracodawcy, których centrale uratowały przed utratą płynności finansowej – konstatuje wiceprezes SAZ.
Kandydaci – błędne koło poszukiwań
Pracodawcy szukają więc nowych pracowników. A czy ich znajdują? Niekoniecznie. Prezes Loyd przyznaje, że znalezienie odpowiedniego pracownika to sztuka. Dzięki odpowiedniemu sprofilowaniu grupy odbiorców w ogłoszeniu o pracę i jego zredagowaniu może jednak nadejść wiele ciekawych zgłoszeń na najbardziej wymagające stanowisko.
– Poszukiwane są osoby wyspecjalizowane, eksperci w swoich dziedzinach, dojrzałe biznesowo i głodne wyzwań – określa potrzeby firm prezes Antal International. Dodaje jednak, że akurat tacy fachowcy najczęściej nie szukają aktywnie pracy, bo dba się o nich w ich obecnych miejscach zatrudnienia i właściwie jedyną szansę dotarcia do nich daje firma rekrutacyjna. Z kolei ludzie bez pracy w ocenie pracodawców nie mają spójnego doświadczenia zawodowego, wykazują się stosunkowo bierną postawą, a to cecha całkowicie przeciwstawna do poszukiwanych. Proaktywność – tego oczekuje się od kandydatów.
– Pracodawcy są bardzo wymagający – przyznaje przedstawicielka Jobs Plus. Mówi, że najchętniej zatrudnialiby ludzi, którzy mają wszystkie oczekiwane cechy. – Ale takich osób po prostu nie ma – dodaje, radząc pracodawcom, aby wskazywali priorytety. Jednocześnie chwali kandydatów na pracowników, bo zauważa, że wciąż się uczą i poszerzają kompetencje. Wraz z tym rosną jednak ich oczekiwania, co paradoksalnie też staje się przeszkodą. – Od pracodawców wymaga się coraz więcej: dodatkowe szkolenia, pakiety socjalne, samochód… Nie każda firma może to zaoferować – tłumaczy Anna Myślińska.
Idzie niż – popsuje perspektywy?
Polski rynek pracy dynamicznie ewoluuje, ale cały czas odczuwa skutki transformacji ustrojowej. Na szczęście młodzi ludzie coraz rozsądniej wybierają kierunki kształcenia, a pracodawcy chętniej inwestują w kompetencje swojej kadry – taki aktualny obraz rynku pracy maluje Artur Skiba. Co to oznacza na przyszłość? Według niego – konieczną dużą elastyczność i umiejętność szybkiego nadążania za trendami.
Bartosz Kaczmarczyk studzi ewentualny optymizm prognozą, że paradoksalnie wraz z ożywieniem gospodarczym nie będzie łatwo o pozyskanie poszukiwanych specjalistów. Ponadto niedługo Polska będzie musiała zmierzyć się z brakiem rąk do pracy, bo na emeryturę zaczną odchodzić roczniki z wyżu demograficznego z lat 50-tych XX wieku, a na rynek pracy wchodzić będzie pokolenie niżu demograficznego z lat 90-tych.
– Państwo będzie musiało zaktywizować grupy dotychczas bierne zawodowo lub dyskryminowane na rynku pracy, jak na przykład niepełnosprawni – uważa prezes Loyd. A Krzysztof Jakubowski, wiceprezes SAZ, nie pozostawia złudzeń: zwiększanie miejsc pracy będzie procesem powolnym.