W armii powstanie 16 oddziałów Narodowych Sił Rezerwowych (NSR). Mają to być jednorodne pododdziały w strukturach istniejących jednostek wojskowych. Takie m.in. propozycje przedstawił wczoraj specjalny zespół działający w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie.
Do polskich armii przypisanych jest 120 tys. etatów. Z czego 100 tys. przypada na wojsko zawodowe, a 20 tys. etatów jest przypisanych dla NSR. Utworzenie oddziałów pozwoli zwiększyć tych drugich do 10 tys. żołnierzy rezerwy. Zachętą dla ochotników ma być przyznanie comiesięcznego uposażenia za podtrzymywanie zdolności do służby – obecnie rezerwiści otrzymują rocznie dwa tysiące złotych za zaliczenie ćwiczeń.
– Wojsko nie będzie płaciło za gotowość, ale wyłącznie za jej podtrzymywanie. Tak więc jeśli żołnierz NSR będzie kierowcą, ale nie będzie miał samochodu i nie będzie ćwiczył w cywilu, to nie otrzyma tych pieniędzy – wyjaśnia gen. dyw. dr hab. Bogusław Pacek, rektor Akademii Obrony Narodowej i doradca ministra obron narodowej.
Generał Pacek podkreśla, że propozycje są wstępne, ale pozytywnie zostały przyjęte w resorcie obrony narodowej, a także przez przedstawicieli organizacji pozarządowych (np. stowarzyszenia paramilitarne współpracujące z armią).
Od 2010 r. z wnioskami o wstąpienie do NSR wystąpiło ponad 30 tys. osób. Na kontrakty przyjęto ponad 27 tys. żołnierzy. Z tego 11 tys. osób przeszło do służby zawodowej, a część m.in. zrezygnowała. Obecnie ta formacja liczy około 11 tys. żołnierzy rezerwy.