Osoby, które z dnia na dzień porzucą pracę bez powiadomienia o tym pracodawcy, jeszcze całymi tygodniami mogą być osobami zatrudnionymi. Zatrudniający muszą spełnić wiele warunków, by formalnie doprowadzić do rozstania. Resort pracy nie widzi tu żadnego problemu.
– W kodeksie pracy nie znajdziemy regulacji, w myśl których kilkunastodniowa nieobecność pracownika może automatycznie powodować rozwiązanie stosunku pracy – tłumaczy Łukasz Gibała, poseł Twojego Ruchu. – Oczywiście można zwolnić go dyscyplinarnie, ale jest to czasochłonne i do czasu doręczenia mu aktu rozwiązania umowy pracodawca ponosi koszty związane z obsługą administracyjną nieobecnego – dodaje.
Zdaniem posła należy uzupełnić obecne przepisy o rozwiązanie, w którego wyniku w przypadku 14-dniowej nieobecności pracownika w miejscu pracy bez żadnego usprawiedliwienia stosunek pracy ulegałby rozwiązaniu z mocy prawa.
Wątpliwości posła potwierdzają praktycy i pracodawcy, którzy od lat zgłaszają potrzebę uregulowania instytucji porzucenia zatrudnienia.
– Wydaje się, że mamy obecnie lukę w przepisach, która sztucznie przedłuża funkcjonowanie faktycznie zerwanych umów o pracę. Przepisy kodeksu powinny wprowadzić domniemanie ustania stosunku pracy po określonej czasowo absencji – uważa Andrzej Osowski, adwokat, specjalista prawa pracy.
– Oczywiście domniemanie to powinno być łatwo obalane w przypadkach, gdy pracownik wykaże czy uprawdopodobni, że faktycznie nie mógł usprawiedliwić nieobecności w zakładzie – dodaje.
Poseł zapytał więc w trybie interpelacji, czy Ministerstwo Pracy podejmie działania nad zmianą przepisów w kierunku łatwiejszego zwalniania osób, które porzuciły pracę.
Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej, w odpowiedzi na interpelację posła Gibały stwierdził, że resort nie przewiduje podjęcia prac zmierzających do uznania, iż stosunek pracy wygasa z mocy prawa w przypadku dłuższej nieusprawiedliwionej nieobecności pracownika w pracy.
W jego ocenie ustanie zatrudnienia z mocy prawa (wygaśnięcie stosunku pracy) powinno być ograniczone do sytuacji ekstremalnych, np. śmierci pracownika, lub faktów niepodlegających ocenie, takich jak np. upływ trzymiesięcznego aresztowania.
Ministerstwo przypomniało, że obowiązujące do 1997 r. przepisy kodeksu pracy, zgodnie z którymi porzucenie pracy powodowało wygaśnięcie umowy z mocy prawa, były nadużywane przez pracodawców. Ci bowiem w ocenie resortu często kwalifikowali stany faktyczne dające podstawę do rozwiązania umowy w trybie dyscyplinarnym jako porzucenie pracy. Było to dla nich wygodne, bo nie trzeba było składać dodatkowych oświadczeń woli i wypełniać procedur związanych z doręczaniem pisma o rozwiązaniu umowy o pracę z winy pracownika.
Teraz pracodawca, chcąc się pozbyć z zakładu osoby, która porzuciła pracę, musi doręczyć jej oświadczenie woli o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. Najczęściej takie oświadczenie nie może być wręczone bezpośrednio z powodu braku kontaktu z zatrudnianym, wobec czego należy je wysyłać listem poleconym. Zgodnie bowiem z orzeczeniem Sądu Najwyższego (wyrok SN z 5 października 2005 r., sygn akt. I PK 37/05) pismo takie będzie uznane za skutecznie doręczone w przypadku dwukrotnego awizowania przesyłki zawierającej oświadczenie pracodawcy.