ZUS przegrywa w sądach sprawy o wypłaty świadczeń. NFZ o nadwykonania. Instytucje zajmujące się rozdziałem unijnych funduszy płacą odszkodowania przedsiębiorcom, których chciały bezprawnie pozbawić dotacji. Koszty procesów oraz rekompensat za decyzje wydane z naruszeniem prawa płacone są z publicznej kasy. Czyli składają się na nie wszyscy podatnicy. Jednak nikt tego strumienia pieniędzy nie liczy. Nikt nie wyciąga też konsekwencji.
Żaden pracownik administracji nie pokrył z własnej kieszeni szkód wyrządzonych innym swoimi błędami. Ustawa o odpowiedzialności majątkowej urzędników obowiązuje od ponad dwóch lat i pozostaje martwym prawem. Nie działa nawet profilaktycznie, bo liczba naruszeń prawa potwierdzonych prawomocnymi wyrokami z roku na rok rośnie.
Ktoś może powiedzieć, że nie jest łatwo wskazać konkretną osobę lub osoby winne błędu. Żeby ukarać finansowo urzędnika, trzeba najpierw wykazać jego odpowiedzialność za rażące naruszenie prawa. Musi także dojść do wypłaty zasądzonego przez sąd odszkodowania. Jednak właśnie dlatego, że taki wymóg istnieje, nie jest trudno zidentyfikować sprawców takich pomyłek. Wystarczy przeanalizować rozstrzygnięcia sądowe. Gdyby ktoś zadał sobie taki trud, łatwo mógłby opracować czarny ranking instytucji najczęściej pozywanych i karanych za błędy ich podwładnych.
Tylko w ciągu minionego roku w sądach administracyjnych zapadły 383 rozstrzygnięcia niekorzystne dla rządowej agencji rolnej. W jednej ze spraw przeciw tej instytucji straty Skarbu Państwa prokuratura oszacowała na 640 tys. zł. Jednak przełożeni urzędników, którzy omal nie doprowadzili dobrze prosperującą firmę do bankructwa, udają, że nie ma sprawy. Także minister, któremu ta instytucja podlega, zachowuje się tak, jakby go było stać na płacenie za przegrane przez tę instytucję procesy. Może więc podliczy koszty i wystawi rachunki precyzyjny jak zawsze minister finansów?