Tylko przedsiębiorcy, którzy wykazują odpowiednie obroty, będą mogli wysyłać pracowników do innych państw. Dokumentację pracowniczą trzeba będzie prowadzić w kraju, do którego wyjadą zatrudnieni. Takie utrudnienia przewiduje projekt unijnej dyrektywy dotyczącej delegowania pracowników, nad którą obecnie toczą się prace w komisjach Parlamentu Europejskiego.
Trafi on pod jego obrady najprawdopodobniej w maju lub czerwcu tego roku. Dzisiaj rozwiązania te będą omawiane w trakcie seminarium zorganizowanego przez Polską Izbę Handlu.

Ograniczony przepływ

Nowa dyrektywa, nazywana wdrożeniową lub interpretacyjną, teoretycznie ma jedynie doprecyzować zapisy tej z 16 grudnia 1996 r. dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług (nr 96/71/WE, Dz.U. WE L 18/1 z 21 stycznia 1997 r.). W praktyce jednak, jak wskazują eksperci, nałoży wiele nowych obowiązków i pogorszy sytuację polskich firm delegujących zatrudnionych do innych krajów UE. Choć w zamierzeniu europejskiego ustawodawcy dyrektywa ma przeciwdziałać nadużyciom, może doprowadzić do sytuacji, w której wielu przedsiębiorstwom nie będzie opłacało się delegować pracowników, a nawet zmuszone będą do likwidacji działalności.
– Dyrektywa miała zakończyć sytuacje naciąganego delegowania – wskazuje dr Maciej Chakowski, adiunkt na Uniwersytecie Warszawskim i Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, wspólnik w C&C Chakowski & Ciszek.
– Ostatecznie jednak przybiera postać aktu mającego na celu wykluczenie polskich pracowników z rynku europejskiego. Swoboda przepływu osób i usług, będąca jednym z filarów Unii Europejskiej, stanie się pustym hasłem – dodaje.
Świadczenia pracy w innym kraju Unii / Dziennik Gazeta Prawna

Rządy najsilniejszych

Projekt przewiduje, że jednym z wymogów, które musi spełnić firma, aby móc delegować pracowników, jest odpowiednio wysoka wartość obrotu na rynku krajowym lub ilość umów zawieranych z kontrahentami. Jeśli rozmiary działalności będą niewielkie, przedsiębiorstwo może być uznane za nierzetelne, a więc takie, która nadużywa lub obchodzi przepisy.
Zdaniem Marcina Kraszewskiego, rzecznika prasowego Polskiej Izby Handlu, dyrektywa uderzy w ogromny sektor małych i średnich przedsiębiorstw, które delegują pracowników do wykonywania często drobnych prac, np. remontowych lub wykończeniowych.
– Nowe przepisy nie powinny mieć zastosowania w przypadku wysyłania pracowników świadczących usługi osobom fizycznym, jak ma to miejsce m.in. w przypadku opiekunów osób starszych – zwraca uwagę Olga Lisowska, koordynator Sekcji Agencji Opieki Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Dodaje, że projekt dyrektywy powstał w związku z naruszeniami praw pracowniczych przez duże firmy branży budowlanej. Jednak niepotrzebnie objął ogół delegowanych.
– Projekt stygmatyzuje firmy z Europy Środkowo-Wschodniej i podważa zaufanie do przedsiębiorców z tego regionu – twierdzi Tomasz Major, partner zarządzający w Kancelarii Brighton & Wood i prezes Izby Pracodawców Polskich, która uczestniczyła w procesie konsultowania projektu dyrektywy na szczeblu europejskim.
Podkreśla, że działalność wielu małych firm jest nastawiona na delegowanie pracowników i dzięki temu funkcjonują. Drobne przedsiębiorstwa mogą zniknąć z rynku, jeśli nie będą spełniały wymogu wiarygodności, tj. odpowiedniej wielkości obrotu.
– To woda na młyn dla dużych koncernów. Jeśli delegowanie przestanie się opłacać, wielkie firmy będą mogły oferować swoich podwładnych, zatrudnionych na miejscu w krajach unijnych w ich spółkach córkach – stwierdza Tomasz Major.



Biurokracja i kontrole

Propozycja nowej dyrektywy przewiduje też zwiększenie obowiązków sprawozdawczych i informacyjnych po stronie pracodawców. Związane jest to z przewidzianymi w projekcie uprawnieniami kontrolnymi państw UE. Kraj, w którym pracownik wykonuje obowiązki, będzie mógł żądać od państwa, w którym przedsiębiorca ma siedzibę, informacji dotyczących legalności działania firmy oraz przypadków naruszania przez nią przepisów. Kontrola zostanie przeprowadzona „w razie potrzeby”. Wśród szczegółowych obowiązków dyrektywa m.in. nakłada na firmy transportowe wymóg posiadania przez kierowców w pojazdach kopii umów o pracę, kart płac, rozliczeń czasu pracy czy dowodów wypłaty wynagrodzeń.
– Aktualnie kontrole są wykonywane, jednak na poziomie unijnym brakuje standardów ich prowadzenia – zauważa europosłanka Małgorzata Handzlik.
– Zdarzyło się, że kontrolerzy wymagali okazania menu potraw z pracowniczej stołówki. Dlatego chcemy, by po każdej kontroli przedsiębiorca otrzymywał protokół pokontrolny i taki wniosek udało nam się zawrzeć w opinii komisji IMCO (Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konkurencji) – dodaje.
Tomasz Major podkreśla, że możliwości kontroli państwowej powinny zostać określone w dyrektywie w sposób zamknięty, tak aby inspekcje zagraniczne monitorujące polskie firmy nie mogły żądać spełnienia dowolnych obowiązków.

Rosnące koszty

Nowe obowiązki będą skutkować ponoszeniem przez przedsiębiorców wyższych kosztów delegacji. Pod tym kątem pracodawcy obawiają się m.in. wymogu utrzymywania w państwie delegacji osoby wyznaczonej do kontaktów z partnerami społecznymi, a także prowadzenia tam dokumentacji finansowo-kadrowej.
Jak zauważa Olga Lisowska ze Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, funkcjonowanie osoby kontaktowej i konieczność przechowywania dokumentacji w miejscu świadczenia usług mogą być zakwalifikowane przez organ państwa członkowskiego jako podstawa do opodatkowania.
– Już teraz zdarza się, że np. niemieckie urzędy skarbowe identyfikują dostęp pracownika do pomieszczeń usługobiorcy równoznacznie z utworzeniem „zagranicznego oddziału” stanowiącego „zakład podatkowy”, podlegający miejscowemu fiskusowi – tłumaczy.
Koszty pracodawców delegujących zatrudnionych za granicę mogą wzrosnąć także, jeżeli UE przyjmie odpowiedzialność solidarną pracodawcy delegującego i pracodawcy korzystającego z usług pracownika, np. za wypłatę wynagrodzenia. Powyższe rozwiązanie może skutkować niechecią do korzystania z usług firm delegujących. Ponadto, jak twierdzi Olga Lisowska, jego zastosowanie w przypadku wysyłania zainteresowanych pracą u osób fizycznych jest niemożliwe.
Na wydatki pracodawców pośrednio wpłynie też wprowadzenie transgranicznego ściągania grzywien nałożonych na firmy.
– Te przepisy zaszkodzą polskim przedsiębiorcom. Ułatwiają bowiem egzekwowanie kar, których zasadność bywa dyskusyjna – ocenia Tomasz Major.
– Drakońskie grzywny nakładane są za zwykłe nieprawidłowości, a nie oszustwa polskich firm. W niemieckiej ustawie o delegowaniu pracowników sankcje sięgają od 0,5 do kilku milionów euro. W Holandii kara może wynosić nawet 7 tys. euro za jednego delegowanego pracownika – mówi.
Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych przewiduje głosowanie nad projektem na 21–22 marca 2013 r. Uchwalony projekt trafi pod obrady Parlamentu Europejskiego.
Łatwiejsze będzie egzekwowanie zagranicznych sankcji od polskich firm
Etap legislacyjny
Projekt