Bezrobotni ustawiają się w kolejce po płatne praktyki u pracodawców. Ale na ogół odbijają się od ściany, bo urzędom pracy skończyły się już pieniądze na aktywizację zawodową. Inna sprawa, że jej skuteczność jest taka sobie.
Bezrobotni ustawiają się w kolejce po płatne praktyki u pracodawców. Ale na ogół odbijają się od ściany, bo urzędom pracy skończyły się już pieniądze na aktywizację zawodową. Inna sprawa, że jej skuteczność jest taka sobie.
W pierwszych trzech kwartałach tego roku urzędy pracy skierowały na staże u pracodawców blisko 145 tys. zarejestrowanych osób bez zajęcia. To aż o ponad 47 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. A w październiku i listopadzie jeszcze przybyło bezrobotnych, którzy zdobywają doświadczenie zawodowe dzięki pieniądzom z pośredniaków. Jeśli przybywało ich w takim tempie jak dotychczas, to do 145 tys. doszło kolejne 15, co daje okrągłą liczbę 160 tys. Obecnie w większości pośredniaków nie ma już pieniędzy na staże – wynika z sondy DGP.
Z danych resortu pracy wynika jednak, że efektywność staży jest połowiczna. W ubiegłym roku zatrudnienie znalazło 52,6 proc. tych, którzy je skończyli. Nieco lepiej pod tym względem wypadli bezrobotni skierowani na roboty publiczne (53,2 proc.). Natomiast spośród tych bezrobotnych, którzy wykonywali prace interwencyjne, po ich zakończeniu płatne zajęcie znalazło aż 71,4 proc. osób. Najniższą efektywność zatrudnienia odnotowano wśród uczestników prac społecznie użytecznych (36,1 proc.) oraz szkoleń (43,1 proc.).
– Państwo nie powinno skąpić środków na aktywne formy zwalczania bezrobocia. Zw łaszcza że one są, choć w kwocie ponad 5 mld zł zostały zamrożone na kontach Funduszu Pracy – podkreśla prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zastrzega jednak, że równolegle powinno się badać efektywność ich wykorzystania.
Zapotrzebowanie na staże jest ogromne, bo w tym roku różnego typu szkoły opuściło ponad pół miliona absolwentów, którzy zaczęli szukać pierwszej pracy. Ich wysiłek był jednak często bezskuteczny, ponieważ pracodawcy oczekują doświadczenia zawodowego, którego im brakuje. O skali potrzeb świadczy to, że gdy w 2010 r. urzędom pracy nie brakowało środków na staże, to skorzystało z nich ponad 298 tys. osób bez zajęcia, a w 2009 r. prawie 256 tys.
– Mamy wielu chętnych na staże i pracodawców, którzy chcieliby ich zatrudnić, ale w końcu października skończyły nam się środki na stypendia dla stażystów – mówi Andrzej Krzywicki, dyrektor PUP w Augustowie. W Opolu wstrzymane jest przyjmowanie wniosków na staże w grudniu. – Gdybyśmy wysłali na nie bezrobotnych w grudniu, rodziłoby to zobowiązania finansowe urzędu na przyszły rok – wyjaśnia Irena Lebiedzińska, wicedyrektor PUP w Opolu. Bo staż może trwać nawet rok. – U nas wynosi od trzech do sześciu miesięcy – mówi Lebiedzińska. Dodaje, że obecnie przyjmowane są wnioski na staże, które będą się mogły rozpocząć w styczniu. – To będzie korzystniejsze dla bezrobotnych, bo będą otrzymywać większe stypendia w związku z tym, że od początku roku będziemy mieli dość duże środki z unijnego Europejskiego Funduszu Społecznego – twierdzi Lebiedzińska. Stypendium z tego funduszu nie jest opodatkowane i będzie wynosić 953 zł, podczas gdy finansowane z Funduszu Pracy 816 zł.
Na staże nie mogą obecnie liczyć także bezrobotni z PUP w Szydłowcu, gdzie stopa bezrobocia jest najwyższa w kraju – wynosi 36,2 proc. – Chętni są, ale wydaliśmy już zaplanowane na ten cel środki – informuje Tadeusz Piętowski, dyrektor PUP w Szydłowcu. Tylko nawet gdyby znalazły się pieniądze na staże, to i tak urząd nie mógłby wysłać na nie bezrobotnych, bo jak twierdzi dyr. Piętowski, pracodawcy nie zgłaszają takiego zapotrzebowania.
Są jednak wyjątki, np. PUP w Chorzowie. Tam, jak mówi jego dyrektor Jerzy Kędziora, środki na ten cel zaplanowano tak, aby staże mogły trwać przez cały rok.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama